"Wrota piekieł" otworzyły się w Neapolu

Na parkingu przed szpitalem covidowym we włoskim Neapolu niespodziewanie zapadła się ziemia, pochłaniając samochody. Tylko cudem nikt nie zginął. Mieszkańcy obawiają się, że „wrota piekieł” to początek spełniania się klątwy św. Januarego.

Źródło > LINK

Do zapadliska doszło w piątek (8.01) o godzinie 6:30 rano. 2 tysiące metrów kwadratowych parkingu przed szpitalem, gdzie leczone są osoby, które zachorowały na COVID-19, runęło wraz z kilkoma zaparkowanymi samochodami do głębokiej na 12 metrów dziury.

Zapadlisko zostało przeszukane z psami ratowniczymi, ale żadnej osoby nie odnaleziono. Całe szczęście, że miało to miejsce tak wcześnie rano, gdy nikogo w pobliżu nie było. W przeciwnym razie mielibyśmy tragedię.

Geolodzy twierdzą, że to typowy lej krasowy, który powstał w wyniku ostatnich wyjątkowo ulewnych deszczy, które nawiedziły miasto położone u stóp słynnego wulkanu Wezuwiusz. Od końca grudnia spadło ponad 200 litrów deszczu na metr kwadratowy. Zapadliska temu typu powstają, gdy słabo związane podłoże, głównie wapienne, systematycznie się osuwa.

Klątwa Św. Januarego?
W sieci można znaleźć wiele teorii na temat powstania „wrót piekieł”. Niektórzy sądzą, że zaczęła się spełniać złowroga wróżba św. Januarego, którego krew 16 grudnia, w rocznicę wybuchu Wezuwiusza, nie uległa skropleniu. Co uważane jest przez Włochów za zapowiedź katastrof czekających Neapol.

Nie było cudu św. Januarego. Zła wróżba zaczęła się spełniać?

Łączą oni utworzenie się zapadliska z rychłym przebudzeniem się Wezuwiusza i sąsiedniego superwulkanu Pola Flegrejskie, który podczas erupcji, zgodnie z naukowymi symulacjami, mógłby doprowadzić do zniszczenia znacznego obszaru Włoch poprzez katastrofalne uderzenie tsunami i opady popiołów.