Podziel się swoim świadectwem na chwałę Bożą! :)
Świadectwa proszę wysyłać na adres email:
przymierzemilosci@gmail.com
Świadectwo musi być na Chwałę Bożą, nie ludzką, i musi być konkretne, zwięzłe i na temat. Kilkanaście zdań wystarczy.
Proszę się nie martwić, wszelkie błędy czy literówki będą poprawione.
Świadectwa proszę wysyłać na adres email:
przymierzemilosci@gmail.com
Świadectwo musi być na Chwałę Bożą, nie ludzką, i musi być konkretne, zwięzłe i na temat. Kilkanaście zdań wystarczy.
Proszę się nie martwić, wszelkie błędy czy literówki będą poprawione.
Mała Iskra
Wczoraj (27 listopada) po powrocie do domu zajmowałam się sprawami PMB, właśnie dodawałam nowe świadectwo na stronę i spostrzegłam, że grafika ze Świętym Michałem nie załadowała się i po prostu odświeżyłam stronę, jak zazwyczaj robię i to działało. Jednak po tym nic się nie poprawiło, odświeżyłam stronę kilka razy i było coraz gorzej – strona kompletnie się "rozjechała", kolory, czcionki, ustawienia okien, itd. Sprawdziłam jak ma się sytuacja w panelu administratora, gdyż zazwyczaj problemy były tylko w publicznym wyświetlaniu strony, zaś w panelu było w porządku, ale nie tym razem.
Napisałam do Grzegorza, a w rozmowie powiedziałam jak jest ze stroną. Pomodlił się za stronę do Trójcy Przenajświętszej, Matki Bożej i Świętego Michała Archanioła oraz sprawdzaliśmy na bieżąco jak ma się sytuacja, a raz było lepiej, raz znowu gorzej. Ujrzał on jak wielkie zło zaatakowało stronę i jak zostaje przepędzone, lecz znowu powracało. Aniołowie Boży toczyli potężną walkę ze złem. Dalej Grzegorz modlił się za stronę i pytał Pana Jezusa. Powiedział mi, bym pomodliła się jako admin za stronę i polecił przyłożyć Cudowny Medalik do ekranu z wyświetloną stroną. Poprosiłam więc Matkę Bożą o pomoc, a tego dnia było święto Matki Bożej od Cudownego Medalika – była poprawa, lecz walka o stronę toczyła się dalej, była nadal niestabilna.
Pan Bóg przekazał Grzegorzowi, by wieczorem pomodlił się za stronę pewną modlitwą, a jeśli atak nie ustąpi to jeszcze pomodlić się rano. Pan Jezus przekazał, że będzie dobrze :)
Dziś sprawdziłam jak jest i dzięki Panu Bogu strona wróciła do właściwych ustawień.
Chwała Tobie Chryste!
Dziękuję Panie Boże, Matko Boża i Święty Michale za pomoc! ❤️❤️❤️
Bóg zapłać Grzegorzu za modlitwy :)
Wczoraj (27 listopada) po powrocie do domu zajmowałam się sprawami PMB, właśnie dodawałam nowe świadectwo na stronę i spostrzegłam, że grafika ze Świętym Michałem nie załadowała się i po prostu odświeżyłam stronę, jak zazwyczaj robię i to działało. Jednak po tym nic się nie poprawiło, odświeżyłam stronę kilka razy i było coraz gorzej – strona kompletnie się "rozjechała", kolory, czcionki, ustawienia okien, itd. Sprawdziłam jak ma się sytuacja w panelu administratora, gdyż zazwyczaj problemy były tylko w publicznym wyświetlaniu strony, zaś w panelu było w porządku, ale nie tym razem.
Napisałam do Grzegorza, a w rozmowie powiedziałam jak jest ze stroną. Pomodlił się za stronę do Trójcy Przenajświętszej, Matki Bożej i Świętego Michała Archanioła oraz sprawdzaliśmy na bieżąco jak ma się sytuacja, a raz było lepiej, raz znowu gorzej. Ujrzał on jak wielkie zło zaatakowało stronę i jak zostaje przepędzone, lecz znowu powracało. Aniołowie Boży toczyli potężną walkę ze złem. Dalej Grzegorz modlił się za stronę i pytał Pana Jezusa. Powiedział mi, bym pomodliła się jako admin za stronę i polecił przyłożyć Cudowny Medalik do ekranu z wyświetloną stroną. Poprosiłam więc Matkę Bożą o pomoc, a tego dnia było święto Matki Bożej od Cudownego Medalika – była poprawa, lecz walka o stronę toczyła się dalej, była nadal niestabilna.
Pan Bóg przekazał Grzegorzowi, by wieczorem pomodlił się za stronę pewną modlitwą, a jeśli atak nie ustąpi to jeszcze pomodlić się rano. Pan Jezus przekazał, że będzie dobrze :)
Dziś sprawdziłam jak jest i dzięki Panu Bogu strona wróciła do właściwych ustawień.
Chwała Tobie Chryste!
Dziękuję Panie Boże, Matko Boża i Święty Michale za pomoc! ❤️❤️❤️
Bóg zapłać Grzegorzu za modlitwy :)
Adam K.
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża, Królowa Polski!
Zawsze, gdy modlę się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, Pan Jezus wysłuchuje moich intencji. W sposób szczególny chcę podziękować Panu Jezusowi za to, że uleczył mój problem z kolanem tak, że w zasadniczej mierze nie przeszkadza mi on w normalnym chodzeniu. Podobnie chciałbym podziękować za uzyskanie stypendium na studiach, o co również prosiłem w modlitwie tej Koronki.
Z Panem Bogiem
Adam K.
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża, Królowa Polski!
Zawsze, gdy modlę się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, Pan Jezus wysłuchuje moich intencji. W sposób szczególny chcę podziękować Panu Jezusowi za to, że uleczył mój problem z kolanem tak, że w zasadniczej mierze nie przeszkadza mi on w normalnym chodzeniu. Podobnie chciałbym podziękować za uzyskanie stypendium na studiach, o co również prosiłem w modlitwie tej Koronki.
Z Panem Bogiem
Adam K.
Iza D.
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Kochani bracia i siostry w Panu Jezusie, pragnę podzielić się z wami świadectwem uzdrowienia.
Urodziłam się obciążona chorobą genetyczną, miałam ciężkie dzieciństwo, ale byłam blisko Pana Boga, jestem wdzięczna za każde cierpienie, bo to bardzo zbliżyło nie do Boga. Pan Bóg stawiał mi równe osoby, które wskazywały mi drogę do nawrócenia i uzdrowienia. Tak trafiłam do Rudy koło Sieradza, gdzie uczestniczyłam na Mszach o uzdrowienie i uwolnienie prowadzone przez o. Łukasza. Na czerwcowej lub lipcowej Ofierze Mszy Świętej sprawowanej przez o. Łukasza, zostałam uzdrowiona.
Ta choroba to fenyloketonuria, która polegała na stosowaniu ścisłej diety niskofenloalaninowej. Gdy fenyloalanina była za wysoka we krwi, uszkadzała centralny układ nerwowy (korę mózgową). Oprócz tej choroby miałam różne inne (tętniak w sercu, kręgosłup, problem z kolanami i wiele innych).
Po Ofierze Mszy Świętej, były modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie. O. Łukasz mówił najpierw kogo Pan Jezus uwalnia, następnie było uwielbienie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a po uwielbieniu powiedział by poprosić Pana Jezusa o uzdrowienie, by porozmawiać z Panem Jezusem, który był obecny w Najświętszym Sakramencie. Był pośród nas Żywy i Prawdziwy, więc zaczęłam w myślach rozmawiać z Panem Jezusem, naszym Królem. Powiedziałam: „Panie Jezu, jeśli jest Twoją Wolą, by mnie uzdrowić z mojej genetycznej choroby, to proszę Cię byś powiedział moje imię przez o. Łukasza, wtedy będę wiedziała, że mnie uzdrawiasz.” Po chwili uwielbienia i adoracji o. Łukasz zaczął wymieniać osoby, które były uzdrowione przez Pana Jezusa, aż usłyszałam najpierw moje choroby, czyli że Pan Jezus uzdrawia (serce, kolana, kręgosłup itd.) i po wymienieniu tego powiedział: „Izo, Pan cię uzdrawia”. W tym momencie wiedziałam, że Pan mnie uzdrowi. Od tamtego czasu minęło ponad pół roku i wszystko jem, dobrze się czuję.
Bardzo dziękuję za uzdrowienie całą Trójcy Przenajświętszą, Bogu Ojcu, Bogu Synowi, Bogu Duchowi Świętemu oraz Maryi Niepokalanie Poczętej.
PS. Od tamtej pory przyjeżdżam do Rudy na procesję dziękczynno-uwielbieniowe do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski.
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Kochani bracia i siostry w Panu Jezusie, pragnę podzielić się z wami świadectwem uzdrowienia.
Urodziłam się obciążona chorobą genetyczną, miałam ciężkie dzieciństwo, ale byłam blisko Pana Boga, jestem wdzięczna za każde cierpienie, bo to bardzo zbliżyło nie do Boga. Pan Bóg stawiał mi równe osoby, które wskazywały mi drogę do nawrócenia i uzdrowienia. Tak trafiłam do Rudy koło Sieradza, gdzie uczestniczyłam na Mszach o uzdrowienie i uwolnienie prowadzone przez o. Łukasza. Na czerwcowej lub lipcowej Ofierze Mszy Świętej sprawowanej przez o. Łukasza, zostałam uzdrowiona.
Ta choroba to fenyloketonuria, która polegała na stosowaniu ścisłej diety niskofenloalaninowej. Gdy fenyloalanina była za wysoka we krwi, uszkadzała centralny układ nerwowy (korę mózgową). Oprócz tej choroby miałam różne inne (tętniak w sercu, kręgosłup, problem z kolanami i wiele innych).
Po Ofierze Mszy Świętej, były modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie. O. Łukasz mówił najpierw kogo Pan Jezus uwalnia, następnie było uwielbienie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a po uwielbieniu powiedział by poprosić Pana Jezusa o uzdrowienie, by porozmawiać z Panem Jezusem, który był obecny w Najświętszym Sakramencie. Był pośród nas Żywy i Prawdziwy, więc zaczęłam w myślach rozmawiać z Panem Jezusem, naszym Królem. Powiedziałam: „Panie Jezu, jeśli jest Twoją Wolą, by mnie uzdrowić z mojej genetycznej choroby, to proszę Cię byś powiedział moje imię przez o. Łukasza, wtedy będę wiedziała, że mnie uzdrawiasz.” Po chwili uwielbienia i adoracji o. Łukasz zaczął wymieniać osoby, które były uzdrowione przez Pana Jezusa, aż usłyszałam najpierw moje choroby, czyli że Pan Jezus uzdrawia (serce, kolana, kręgosłup itd.) i po wymienieniu tego powiedział: „Izo, Pan cię uzdrawia”. W tym momencie wiedziałam, że Pan mnie uzdrowi. Od tamtego czasu minęło ponad pół roku i wszystko jem, dobrze się czuję.
Bardzo dziękuję za uzdrowienie całą Trójcy Przenajświętszą, Bogu Ojcu, Bogu Synowi, Bogu Duchowi Świętemu oraz Maryi Niepokalanie Poczętej.
PS. Od tamtej pory przyjeżdżam do Rudy na procesję dziękczynno-uwielbieniowe do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski.
Wojtek
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
1. Trzy lata temu przyjaciel zadzwonił do mnie bardzo zapłakany, że jego dwudniowe dziecko miało już dwa razy zatrzymaną reakcję serca. Mówił mi, że doktorzy nie wiedzą co to jest, że traci oddech i że ma się przygotować, że może w każdej chwili umrzeć. Przekazał mi też, że to co się modlą u nas w parafii za noworodka to właśnie o jego chodzi. Była to sobota, kiedy rozmawialiśmy. Postanowiłem, że będę się modlił za nią za wstawiennictwem Św. Szarbela oraz po południu napisałem maila do naszego brata Grzegorza o pilną Modlitwę. Po dwudziestej pierwszej dostałem odpowiedz „Pomodliłem się za dziecko wstawienniczo, wszystko w rękach Pana Boga i Jego Przenajświętszej Woli.”. Wieczorem następnego dnia zadzwoniłem do przyjaciela zapytać jaki stan zdrowia dziecka. Dostałem odpowiedz, że rano lekarze znaleźli przyczynę i że jest to wirus. Żadnych więcej zatrzymań akcji serca nie było i problemów z oddychaniem. Do tygodnia dziecko było już w domu.
2. Gdy idę do pracy i wchodzę na teren zakładu zawsze powtarzam, że ofiarowuję tę pracę i co mnie dziś spotka Panu Jezusowi Królowi Polski i że przyjmuję wszystko co mnie spotka tylko żebym wstydu nie doznał. A to co wykonuję to na Chwałę Bożą, nie swoją. Rożne ciężkie awarie mnie spotykają i praca idzie bez żadnych komplikacji. Czasem wystąpi awaria i za Łaską naszego Pana tak jak się szybko pojawiła tak też znikła. Czasem jakieś drobne części spadną w błoto i się wydaje, że już nie idzie ich znaleźć tylko poprosić np. przez wstawiennictwo Św. Antoniego i się znajdują. Chcę przez to dać Świadectwo żebyśmy dziennie przy naszych nawet najmniejszych czynnościach prosili o Pomoc Pana Jezusa i Matkę Bożą, bo wiem że oni zawsze pomagają, choć nam się wydaje że nie.
Z Panem Bogiem.
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
1. Trzy lata temu przyjaciel zadzwonił do mnie bardzo zapłakany, że jego dwudniowe dziecko miało już dwa razy zatrzymaną reakcję serca. Mówił mi, że doktorzy nie wiedzą co to jest, że traci oddech i że ma się przygotować, że może w każdej chwili umrzeć. Przekazał mi też, że to co się modlą u nas w parafii za noworodka to właśnie o jego chodzi. Była to sobota, kiedy rozmawialiśmy. Postanowiłem, że będę się modlił za nią za wstawiennictwem Św. Szarbela oraz po południu napisałem maila do naszego brata Grzegorza o pilną Modlitwę. Po dwudziestej pierwszej dostałem odpowiedz „Pomodliłem się za dziecko wstawienniczo, wszystko w rękach Pana Boga i Jego Przenajświętszej Woli.”. Wieczorem następnego dnia zadzwoniłem do przyjaciela zapytać jaki stan zdrowia dziecka. Dostałem odpowiedz, że rano lekarze znaleźli przyczynę i że jest to wirus. Żadnych więcej zatrzymań akcji serca nie było i problemów z oddychaniem. Do tygodnia dziecko było już w domu.
2. Gdy idę do pracy i wchodzę na teren zakładu zawsze powtarzam, że ofiarowuję tę pracę i co mnie dziś spotka Panu Jezusowi Królowi Polski i że przyjmuję wszystko co mnie spotka tylko żebym wstydu nie doznał. A to co wykonuję to na Chwałę Bożą, nie swoją. Rożne ciężkie awarie mnie spotykają i praca idzie bez żadnych komplikacji. Czasem wystąpi awaria i za Łaską naszego Pana tak jak się szybko pojawiła tak też znikła. Czasem jakieś drobne części spadną w błoto i się wydaje, że już nie idzie ich znaleźć tylko poprosić np. przez wstawiennictwo Św. Antoniego i się znajdują. Chcę przez to dać Świadectwo żebyśmy dziennie przy naszych nawet najmniejszych czynnościach prosili o Pomoc Pana Jezusa i Matkę Bożą, bo wiem że oni zawsze pomagają, choć nam się wydaje że nie.
Z Panem Bogiem.
Piotrek
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski. Chciałbym podzielić sie pewnymi świadectwami.
1. Otóż rok temu pomyślałem, aby dać księdzu proboszczowi z mojej parafii pendrive'a, na którym było 4 godzinne nagranie z Intronizacji oraz dokument z tego wydarzenia. Poprosiłem także w tym czasie kilka osób, a było ich chyba z 10, aby pomodliły się o otwartość serca tego kapłana na temat Intronizacji. Prosiłem między innymi, aby pomodlić się litanią oraz koronką do Króla Polski. Gdy wysłałem SMS-a do tych kilku osób z prośbą modlitewną w tej intencji, zaczęły się dziać "dziwne" rzeczy za około 10-15 minut. Prześlę teraz wiadomość jaką wysłałem do tych wszystkich zaangażowanych osób jakieś 20 minut po SMSie z prośbą modlitewną:
„Tym bardziej proszę jeszcze raz o modlitwę otwartym sercem w tej intencji, ponieważ diabeł przed chwilą odciął mi prąd w domu, wyłączył internet, zwiesił telefon oraz straciłem zasięg i musiałem telefon restartować ze 3 razy a więc musi być to ważna sprawa.”
Jak się później dowiedziałem, kilka okolicznych wiosek oraz jedno duże miasto miały awarie prądu w tym samym czasie. Ja osobiście widzę to tak, że zły ewidentnie nie chciał, aby ksiądz był w stanie odtworzyć nagranie na komputerze, stąd ten brak prądu.
Ostatecznie zło nie przemogło i już następnego dnia rano pytałem księdza i powiedział, że oglądał film oraz widział dokument, co i tak było dla mnie zdziwieniem, bo jest on raczej osobą, która przeciąga w czasie pewne sprawy. Sumując – ksiądz przyjął temat Intronizacji oraz w nią wierzy. Także kolejne przytłaczająca zwycięstwo Króla Polski nad złem!
2. Prawie na każdej procesji w porze jesienno-zimowej Pan Jezus pokrzepia nas – idących i marznących na procesji, ukazując na niebie hostię świętą poprzez słońce widoczne zza grubej warstwy chmur. Na zamglonym niebie widać wówczas piękne, okrągłe i świetliste słońce bez promieni, na które można normalnie spojrzeć bez mrużenia oczu. Wygląda ono wtedy dokładnie tak, jak hostia święta, pod którą kryje się Bóg. Niesamowite zjawisko. Z tego co wiem, innym grupom procesyjnym również jest dane to oglądać.
3. W ostatnie ferie 2023 staraliśmy się zrobić jak najwięcej procesji, gdyż później jest trudniej ze względu na obowiązki. W pewien dzień mieliśmy wielkie wątpliwości. Byliśmy już bardzo wyczerpani fizycznie po poprzednich procesjach i zaczynało się powoli wdzierać przeziębienie. Były to rzecz jasna bardzo zimne, deszczowe i wietrzne dni. Tego danego dnia zapowiadali najgorsze warunki atmosferyczne ze wszystkich dni, w których planowaliśmy procesje. Ostatecznie decyzje podjęliśmy z trudem około 11.30, że dla Chwały Bożej niech nasze zmęczenie, trudy i pogoda pójdą na drugi plan. Zapowiadało się faktycznie kiepsko i zaczynało coraz mocniej wiać. Nagle, kilka minut przed procesją, pogoda zaczęła się poprawiać. Jak się później okazało – procesja była przy najlepszej pogodzie z całych ferii, mimo, że wszystkie radary pogodowe jak i obserwowana pogoda zapowiadały coś zupełnie innego... Chwała Królowi Polski.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski. Chciałbym podzielić sie pewnymi świadectwami.
1. Otóż rok temu pomyślałem, aby dać księdzu proboszczowi z mojej parafii pendrive'a, na którym było 4 godzinne nagranie z Intronizacji oraz dokument z tego wydarzenia. Poprosiłem także w tym czasie kilka osób, a było ich chyba z 10, aby pomodliły się o otwartość serca tego kapłana na temat Intronizacji. Prosiłem między innymi, aby pomodlić się litanią oraz koronką do Króla Polski. Gdy wysłałem SMS-a do tych kilku osób z prośbą modlitewną w tej intencji, zaczęły się dziać "dziwne" rzeczy za około 10-15 minut. Prześlę teraz wiadomość jaką wysłałem do tych wszystkich zaangażowanych osób jakieś 20 minut po SMSie z prośbą modlitewną:
„Tym bardziej proszę jeszcze raz o modlitwę otwartym sercem w tej intencji, ponieważ diabeł przed chwilą odciął mi prąd w domu, wyłączył internet, zwiesił telefon oraz straciłem zasięg i musiałem telefon restartować ze 3 razy a więc musi być to ważna sprawa.”
Jak się później dowiedziałem, kilka okolicznych wiosek oraz jedno duże miasto miały awarie prądu w tym samym czasie. Ja osobiście widzę to tak, że zły ewidentnie nie chciał, aby ksiądz był w stanie odtworzyć nagranie na komputerze, stąd ten brak prądu.
Ostatecznie zło nie przemogło i już następnego dnia rano pytałem księdza i powiedział, że oglądał film oraz widział dokument, co i tak było dla mnie zdziwieniem, bo jest on raczej osobą, która przeciąga w czasie pewne sprawy. Sumując – ksiądz przyjął temat Intronizacji oraz w nią wierzy. Także kolejne przytłaczająca zwycięstwo Króla Polski nad złem!
2. Prawie na każdej procesji w porze jesienno-zimowej Pan Jezus pokrzepia nas – idących i marznących na procesji, ukazując na niebie hostię świętą poprzez słońce widoczne zza grubej warstwy chmur. Na zamglonym niebie widać wówczas piękne, okrągłe i świetliste słońce bez promieni, na które można normalnie spojrzeć bez mrużenia oczu. Wygląda ono wtedy dokładnie tak, jak hostia święta, pod którą kryje się Bóg. Niesamowite zjawisko. Z tego co wiem, innym grupom procesyjnym również jest dane to oglądać.
3. W ostatnie ferie 2023 staraliśmy się zrobić jak najwięcej procesji, gdyż później jest trudniej ze względu na obowiązki. W pewien dzień mieliśmy wielkie wątpliwości. Byliśmy już bardzo wyczerpani fizycznie po poprzednich procesjach i zaczynało się powoli wdzierać przeziębienie. Były to rzecz jasna bardzo zimne, deszczowe i wietrzne dni. Tego danego dnia zapowiadali najgorsze warunki atmosferyczne ze wszystkich dni, w których planowaliśmy procesje. Ostatecznie decyzje podjęliśmy z trudem około 11.30, że dla Chwały Bożej niech nasze zmęczenie, trudy i pogoda pójdą na drugi plan. Zapowiadało się faktycznie kiepsko i zaczynało coraz mocniej wiać. Nagle, kilka minut przed procesją, pogoda zaczęła się poprawiać. Jak się później okazało – procesja była przy najlepszej pogodzie z całych ferii, mimo, że wszystkie radary pogodowe jak i obserwowana pogoda zapowiadały coś zupełnie innego... Chwała Królowi Polski.
Mariusz Wróblewski
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Kochani bracia i siostry w Panu Jezusie, pragnę podzielić się kilkoma świadectwami (z jakże wielu) działania Pana Boga w moim życiu. Przede wszystkim jednak pragnę Wam przekazać, że najważniejsza jest wiara w to, że Pan Bóg i Matka Boża mogą nam pomóc, a więc niezachwiana wiara, bez powątpiewania w Miłosierdzie Boże. Bardzo ważne jest także to, żeby każda nasza prośba była zgodna z Wolą Bożą (czyli prosząc o cokolwiek, mówimy „Panie Boże jeśli to jest zgodne z Twoją Wolą”), bo nie zawsze to czego byśmy chcieli, chciałby i Pan Bóg dla nas. Musimy też w pełni wypełniać Wolę Bożą, czyli być Totus Tuus, nie tylko w wezwaniach na Procesjach dziękczynno-uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, ale w życiu codziennym, nieraz trzeba rezygnować ze swoich planów, gdy Pan Bóg wzywa. Równie ważne jest także dziękczynienie po otrzymanej łasce. Należy gorącym sercem nie zwlekając podziękować Panu Bogu i Matce Bożej za otrzymaną łaskę.
1. Jakieś 8 lat temu jechałem samochodem przez Leszno i zauważyłem, jak na przystanku autobusowym leżał mężczyzna, a przy nim dwie osoby. Pojechałem dalej, ale w głowie miałem wewnętrzny głos, żeby zawrócić, więc na najbliższym rondzie zawróciłem i przyjechałem w okolice tego przystanku. Podszedłem do tego leżącego mężczyzny, nie wyczułem alkoholu od niego. Widziałem, że odpływał, był już w bardzo ciężkim stanie, wyglądało na to jakby przedawkował narkotyki. Dwójka ludzi, którzy tam byli zadzwoniła na pogotowie, a ja odszedłem na kilka metrów i zacząłem się modlić. Wtedy poczułem jakbym był cały w Duchu Świętym, z całego ciała a najbardziej z dłoni zaczął wiać wiatr z ogromną siłą, strumienie zimnego wiatru. Skierowałem moje dłonie w stronę tego leżącego i umierającego mężczyzny, i dalej się modliłem. Po kilku minutach mężczyzna się zerwał na równe nogi, oprzytomniał i nie wiedział co się dzieje. Pan Bóg Duch Święty go oczyścił ze zła, które w nim siedziało i uzdrowił. Usiadł i był spokojny. Przyjechała najpierw policja, potem pogotowie. Po rozmowie z policjantami dowiedziałem się, że tego dnia ten mężczyzna był już kilka razy zabierany przez nich i przez karetkę ze wzgl. na spożywanie narkotyków.
Tak Pan Bóg Duch Święty pięknie zadziałał. Dziękuję Tobie Duchu Święty, że poprzez moją osobę ocaliłeś tego mężczyznę. Teraz, gdy o tym piszę czuję powiew wiatru po nogach i dłoniach, to na potwierdzenie tego, że tak było.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków amen.
2. Pan Bóg wielokrotnie pomaga w różnych sprawach, oto kilka przykładów z mojego życia:
Pan Bóg działa i pomaga, trzeba tylko wierzyć i prosić z pełną wiarą bez powątpiewania i musi to być oczywiście zgodne z Wolą Bożą.
Dziękuję Panie Boże w Trójcy Przenajświętszej i Matko Boża za Waszą ogromną pomoc jaką nam udzielacie i za Wasze nieskończone Miłosierdzie.
Z Panem Bogiem
Mariusz Wróblewski
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Kochani bracia i siostry w Panu Jezusie, pragnę podzielić się kilkoma świadectwami (z jakże wielu) działania Pana Boga w moim życiu. Przede wszystkim jednak pragnę Wam przekazać, że najważniejsza jest wiara w to, że Pan Bóg i Matka Boża mogą nam pomóc, a więc niezachwiana wiara, bez powątpiewania w Miłosierdzie Boże. Bardzo ważne jest także to, żeby każda nasza prośba była zgodna z Wolą Bożą (czyli prosząc o cokolwiek, mówimy „Panie Boże jeśli to jest zgodne z Twoją Wolą”), bo nie zawsze to czego byśmy chcieli, chciałby i Pan Bóg dla nas. Musimy też w pełni wypełniać Wolę Bożą, czyli być Totus Tuus, nie tylko w wezwaniach na Procesjach dziękczynno-uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, ale w życiu codziennym, nieraz trzeba rezygnować ze swoich planów, gdy Pan Bóg wzywa. Równie ważne jest także dziękczynienie po otrzymanej łasce. Należy gorącym sercem nie zwlekając podziękować Panu Bogu i Matce Bożej za otrzymaną łaskę.
1. Jakieś 8 lat temu jechałem samochodem przez Leszno i zauważyłem, jak na przystanku autobusowym leżał mężczyzna, a przy nim dwie osoby. Pojechałem dalej, ale w głowie miałem wewnętrzny głos, żeby zawrócić, więc na najbliższym rondzie zawróciłem i przyjechałem w okolice tego przystanku. Podszedłem do tego leżącego mężczyzny, nie wyczułem alkoholu od niego. Widziałem, że odpływał, był już w bardzo ciężkim stanie, wyglądało na to jakby przedawkował narkotyki. Dwójka ludzi, którzy tam byli zadzwoniła na pogotowie, a ja odszedłem na kilka metrów i zacząłem się modlić. Wtedy poczułem jakbym był cały w Duchu Świętym, z całego ciała a najbardziej z dłoni zaczął wiać wiatr z ogromną siłą, strumienie zimnego wiatru. Skierowałem moje dłonie w stronę tego leżącego i umierającego mężczyzny, i dalej się modliłem. Po kilku minutach mężczyzna się zerwał na równe nogi, oprzytomniał i nie wiedział co się dzieje. Pan Bóg Duch Święty go oczyścił ze zła, które w nim siedziało i uzdrowił. Usiadł i był spokojny. Przyjechała najpierw policja, potem pogotowie. Po rozmowie z policjantami dowiedziałem się, że tego dnia ten mężczyzna był już kilka razy zabierany przez nich i przez karetkę ze wzgl. na spożywanie narkotyków.
Tak Pan Bóg Duch Święty pięknie zadziałał. Dziękuję Tobie Duchu Święty, że poprzez moją osobę ocaliłeś tego mężczyznę. Teraz, gdy o tym piszę czuję powiew wiatru po nogach i dłoniach, to na potwierdzenie tego, że tak było.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków amen.
2. Pan Bóg wielokrotnie pomaga w różnych sprawach, oto kilka przykładów z mojego życia:
- Pan Jezus Chrystus Król Polski naprawił mi drukarkę. Drukarkę zaniosłem do serwisu, gdyż nie działała, tam po przeglądzie powiedzieli mi, że mogę ją wyrzucić na śmieci, bo przepaliła się płyta główna i nic z tym nie da się zrobić. Było to kilka lat temu (4-5 lat temu). Nie miałem za bardzo środków na zakup nowej i poprosiłem o pomoc w tej sprawie mojego brata Grzegorza. Grzegorz zapytał Pana Jezusa o radę i Pan Jezus powiedział, że jeśli z wiarą pomodlę się do Pana Jezusa przed obrazem Jezusa Miłosiernego (oczywiście prawdziwym obrazem Wileńskim) to Pan Jezus naprawi mi tą drukarkę. Poszedłem więc przed obraz Pana Jezusa Miłosiernego, który mam w pokoju, uklęknąłem i prosiłem gorącym sercem o pomoc Pana Jezusa z pełną wiarą, że Pan Jezus mi pomoże. Potem podłączyłem drukarkę do komputera i zaczęła drukować. Działa do dzisiaj, ale co najlepsze działa po Bożemu. Drukuje tylko to co Pan Bóg chce, żeby wydrukowała. Gdy pewna osoba poprosiła mnie o wydruk dokumentów, które miała złożyć na uczelnię, drukarka nie drukowała pełnych dokumentów (kilka ostatnich linijek pomijała). Wielokrotnie próbowaliśmy i za każdym razem to samo. Okazało się, że nie było Wolą Bożą, aby tamta osoba złożyła papiery na tamtą uczelnię.
Tak do obecnej chwili drukarka działa po Bożemu drukując tylko to co jest zgodne z Wolą Bożą.
Dziękuję Panie Jezu za pomoc jaką mi udzieliłeś.
- Kolejną rzeczą, którą naprawił mi Pan Jezus Chrystus Król Polski jest kaloryfer, który zaczął cieknąć. Wezwałem hydraulika, który przyjechał i próbował coś zrobić, ale woda nadal ciekła i był bezradny. Stwierdził, że wyrobiły się zawory i trzeba by wymienić najlepiej cały grzejnik, bo będzie ciekło. Po wizycie hydraulika uklęknąłem i poprosiłem o pomoc Pana Jezusa i Pan Jezus pomógł, tak w Swojej Bożej Mocy uczynił, że woda przestała lecieć i tak już trzeci sezon kaloryfer grzeje, a woda nie leci. Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste Królu Polski za pomoc, dla Ciebie nie ma nic niemożliwego.
- Innym razem jakieś 2 albo 3 lata temu tak zimą przymroziło, że woda zamarzła w rurach i w kuchni nie leciała. Zacząłem prosić Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski o pomoc, dotknąłem dłonią kranu i zacząłem się modlić, wierząc że Pan Bóg mi pomoże i też tak się stało, po kilku minutach woda zaczęła lecieć mimo, że nadal był wysoki mróz na dworze. Do tej pory już nie zamarzła.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste Królu Polski.
- Niedawno, gdy wraz z moim bratem Grzegorzem wracaliśmy samochodem z dalekiej trasy, zapaliła się kontrolka i samochód stracił moc, przestała chodzić turbina, jechaliśmy drogą ekspresową, a samochód zwalniał i nie szło nikogo wyprzedzić, kontrolka cały czas migała. Zaczęliśmy prosić Pana Boga o pomoc i odezwał się Bóg Ojciec do Grzegorza, że mamy zjechać na najbliższy zjazd. Tak też zrobiliśmy. Podniosłem maskę samochodu, Grzegorz zgodnie z Wolą Bożą przyłożył dłoń do pokrywy silnika i zaczął się modlić, aby Pan Bóg naprawił samochód, potem wykonał znak Krzyża nad silnikiem. Odpaliłem samochód i wszystko było w porządku.
Bóg Ojciec naprawił nam samochód posługując się Grzegorzem.
Dziękuję Ci Boże Ojcze za Twoją pomoc, za Twoje Miłosierdzie jakie nam okazałeś. Chwała Tobie Boże Ojcze. Bądź pochwalony na wieki.
Pan Bóg działa i pomaga, trzeba tylko wierzyć i prosić z pełną wiarą bez powątpiewania i musi to być oczywiście zgodne z Wolą Bożą.
Dziękuję Panie Boże w Trójcy Przenajświętszej i Matko Boża za Waszą ogromną pomoc jaką nam udzielacie i za Wasze nieskończone Miłosierdzie.
Z Panem Bogiem
Mariusz Wróblewski
Elwira
W lutym 2020 r. moja babcia trafiła do szpitala – niedobór sodu. Zdarzało się, że trafiała już wcześniej z tego samego powodu. Nastał wieczór i chociaż rodzice tego dnia ją widzieli i wiedzieli, że dostała leki, tata chciał do niej pojechać. Pojechałam i ja, tym razem chciałam być przy niej, niespecjalnie szykując się na najgorsze, ale pamiętałam, że nie udało mi się pożegnać z dziadkiem przed jego odejściem. Gdy dojechaliśmy, babcia miała drgawki i szukała ratunku. Zauważyłam, że nie ma na szyi medalika, który nosiła. Zdjęłam swój Cudowny Medalik i założyłam jej. Byłam świeżo po spowiedzi św. – zaczęłam się modlić. Stan się pogarszał, mimo wcześniej przyjętych leków. Chociaż godziny odwiedzin się skończyły, udało się zawołać lekarza. Babcia dostała kolejny lek. Zaczęła jednak tracić świadomość i co zauważył mój tata – zaczęła sinieć. Tata dał jej do ręki różaniec, ściskała go bardzo mocno. Przenieśli ją na inną salę i podłączyli tlen. Babcia dostawała kilkusekundowych omdleń, później wracała. Było tak trzy razy. Sprawdzaliśmy, czy babcia oddycha. Tata zaczął tracić nadzieję, powiedział do mnie, że chyba babcia odchodzi i usiadł na krześle. W duszy powiedziałam głośne nie.
Podeszłam do łóżka i zaczęłam się gorąco modlić – sercem. Modliłam się na Rany Chrystusa, by tak jak na krzyżu Pan Jezus ratował, tak teraz ratował moją babcię. Miałam silną wiarę, że Pan Bóg może wszystko i uczyni tak, jak go proszę. Nie byłam gotowa na jej odejście. Czułam się z nią związana. Chciałam, by przed odejściem dane jej było pożegnać się z rodziną. Babcia zawsze kochała Boga i była blisko Boga. Już kiedyś została uzdrowiona za wstawiennictwem Matki Bożej Łaskawej Niezawodnej Nadziei. Prosiłam o czas. Kiedy skończyłam moją szczerą modlitwę, sprawdzałam, czy babcia oddycha. Oddychała, oddech był miarowy. W jednej chwili oddech się unormował. Nie mogąc zostać już dłużej w szpitalu, zaczęliśmy się zbierać do domu. Babcia jeszcze nie do końca świadoma pomachała nam na pożegnanie.
Następnego dnia rano pojechaliśmy ją odwiedzić. Spała, ciągle jeszcze z tlenem. Żyła. Kiedy wyszła ze szpitala, powiedziałam jej, że modliłam się za nią gorąco do Pana Jezusa. Opowiadała potem rodzinie ze łzami w oczach, jak myślała, że to już koniec, ale wnuczka się za nią pomodliła. Po szpitalu nie zdejmowała Cudownego Medalika i całowała go. Wiedziałam, że jej uzdrowienie to łaska Boża.
Chciałam podziękować za to i zamówić Mszę św., chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam. Bardzo bałam się rozmowy z księdzem. Kiedy czekałam w kancelarii, modliłam się przy figurze Matki Bożej, aby kapłan mnie zrozumiał. Kapłan przyjął intencję. Pytał się, na kiedy chciałabym zamówić Mszę św. Odpowiedziałam, że pierwszy możliwym termin. To był 2 lipca – Święto Matki Bożej Licheńskiej. Bardzo się ucieszyłam. Ja i babcia mamy takie same różańce z Lichenia, z Matką Bożą Licheńską. Swój dostałam właśnie od babci. Od tamtej pory mijają prawie 4 lata. Zdarzało się, że babcia trafiała jeszcze do szpitala, ale nie miała już tak silnego ataku.
Widzę także inne znaki działania łaski Bożej. Kiedy razem z rodzicami ciężko zachorowaliśmy, babcia była zdrowa. Potem Pan Bóg ponownie uratował moją babcię. Babcia przekonana przez część rodziny zapisała się na szczepienie. Modliłam się gorąco, by do tego nie doszło. Napisałam nawet do proroka Grzegorza z prośbą o modlitwę. Kiedy dzień przed pojechałam do babci z materiałami mówiącymi o tym, jakie to niebezpieczne, babcia oznajmiła, że zrezygnowała. Nie zdążyłam jej nic pokazać. Nigdy później się na to nie zdecydowała. Dziś babcia ma 93 lata. I ponownie, kiedy cała rodzina zachorowała, babcia była zdrowa, chociaż tata twierdził, że to tylko kwestia czasu. Siostra była u niej dzień przed zachorowaniem, ale mimo to babcia nie była chora. Kiedy babcia dostaje swoich dolegliwości, ratujemy ją domowymi sposobami i modlę się. Bywało tak, że po trzykrotnym odmówieniu Koronki do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski ustępowało. I chociaż słabnie z każdym dniem i dolegliwości się piętrzą, dziękuję Bogu, że daj jej, nam czas. Powtarzam babci, że lepiej cierpieć tutaj niż tam. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi doświadczyć cudu.
Chwała Tobie Panie.
W lutym 2020 r. moja babcia trafiła do szpitala – niedobór sodu. Zdarzało się, że trafiała już wcześniej z tego samego powodu. Nastał wieczór i chociaż rodzice tego dnia ją widzieli i wiedzieli, że dostała leki, tata chciał do niej pojechać. Pojechałam i ja, tym razem chciałam być przy niej, niespecjalnie szykując się na najgorsze, ale pamiętałam, że nie udało mi się pożegnać z dziadkiem przed jego odejściem. Gdy dojechaliśmy, babcia miała drgawki i szukała ratunku. Zauważyłam, że nie ma na szyi medalika, który nosiła. Zdjęłam swój Cudowny Medalik i założyłam jej. Byłam świeżo po spowiedzi św. – zaczęłam się modlić. Stan się pogarszał, mimo wcześniej przyjętych leków. Chociaż godziny odwiedzin się skończyły, udało się zawołać lekarza. Babcia dostała kolejny lek. Zaczęła jednak tracić świadomość i co zauważył mój tata – zaczęła sinieć. Tata dał jej do ręki różaniec, ściskała go bardzo mocno. Przenieśli ją na inną salę i podłączyli tlen. Babcia dostawała kilkusekundowych omdleń, później wracała. Było tak trzy razy. Sprawdzaliśmy, czy babcia oddycha. Tata zaczął tracić nadzieję, powiedział do mnie, że chyba babcia odchodzi i usiadł na krześle. W duszy powiedziałam głośne nie.
Podeszłam do łóżka i zaczęłam się gorąco modlić – sercem. Modliłam się na Rany Chrystusa, by tak jak na krzyżu Pan Jezus ratował, tak teraz ratował moją babcię. Miałam silną wiarę, że Pan Bóg może wszystko i uczyni tak, jak go proszę. Nie byłam gotowa na jej odejście. Czułam się z nią związana. Chciałam, by przed odejściem dane jej było pożegnać się z rodziną. Babcia zawsze kochała Boga i była blisko Boga. Już kiedyś została uzdrowiona za wstawiennictwem Matki Bożej Łaskawej Niezawodnej Nadziei. Prosiłam o czas. Kiedy skończyłam moją szczerą modlitwę, sprawdzałam, czy babcia oddycha. Oddychała, oddech był miarowy. W jednej chwili oddech się unormował. Nie mogąc zostać już dłużej w szpitalu, zaczęliśmy się zbierać do domu. Babcia jeszcze nie do końca świadoma pomachała nam na pożegnanie.
Następnego dnia rano pojechaliśmy ją odwiedzić. Spała, ciągle jeszcze z tlenem. Żyła. Kiedy wyszła ze szpitala, powiedziałam jej, że modliłam się za nią gorąco do Pana Jezusa. Opowiadała potem rodzinie ze łzami w oczach, jak myślała, że to już koniec, ale wnuczka się za nią pomodliła. Po szpitalu nie zdejmowała Cudownego Medalika i całowała go. Wiedziałam, że jej uzdrowienie to łaska Boża.
Chciałam podziękować za to i zamówić Mszę św., chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam. Bardzo bałam się rozmowy z księdzem. Kiedy czekałam w kancelarii, modliłam się przy figurze Matki Bożej, aby kapłan mnie zrozumiał. Kapłan przyjął intencję. Pytał się, na kiedy chciałabym zamówić Mszę św. Odpowiedziałam, że pierwszy możliwym termin. To był 2 lipca – Święto Matki Bożej Licheńskiej. Bardzo się ucieszyłam. Ja i babcia mamy takie same różańce z Lichenia, z Matką Bożą Licheńską. Swój dostałam właśnie od babci. Od tamtej pory mijają prawie 4 lata. Zdarzało się, że babcia trafiała jeszcze do szpitala, ale nie miała już tak silnego ataku.
Widzę także inne znaki działania łaski Bożej. Kiedy razem z rodzicami ciężko zachorowaliśmy, babcia była zdrowa. Potem Pan Bóg ponownie uratował moją babcię. Babcia przekonana przez część rodziny zapisała się na szczepienie. Modliłam się gorąco, by do tego nie doszło. Napisałam nawet do proroka Grzegorza z prośbą o modlitwę. Kiedy dzień przed pojechałam do babci z materiałami mówiącymi o tym, jakie to niebezpieczne, babcia oznajmiła, że zrezygnowała. Nie zdążyłam jej nic pokazać. Nigdy później się na to nie zdecydowała. Dziś babcia ma 93 lata. I ponownie, kiedy cała rodzina zachorowała, babcia była zdrowa, chociaż tata twierdził, że to tylko kwestia czasu. Siostra była u niej dzień przed zachorowaniem, ale mimo to babcia nie była chora. Kiedy babcia dostaje swoich dolegliwości, ratujemy ją domowymi sposobami i modlę się. Bywało tak, że po trzykrotnym odmówieniu Koronki do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski ustępowało. I chociaż słabnie z każdym dniem i dolegliwości się piętrzą, dziękuję Bogu, że daj jej, nam czas. Powtarzam babci, że lepiej cierpieć tutaj niż tam. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi doświadczyć cudu.
Chwała Tobie Panie.
Grzegorz Wróblewski
Niech Będzie Pochwalony Pan Jezus Chrystus, Król Polski.
Drodzy Bracia i Siostry w Panu Jezusie, piszę w to Wielkie Święto 3 rocznicy Intronizacji Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, świadectwo na Chwałę Bożą i ku wzroście wiary ludzkiej. Pan Jezus nakazał mi je napisać.
Dziś po modlitwach i Najświętszej Ofierze Mszy Świętej, w III rocznicę Intronizacji Pana Jezusa Króla Polski, poszedłem do kuchni wraz z bratem i tatą dokończyć robienie obiadu. Tak jak Wam kiedyś pisałem, każdy posiłek obmadlajcie, Błogosławcie, zapraszajcie Królestwo Boże do wspólnego posiłku.
Brat Mariusz robił mielone, ja schabowe i ziemniaki ubite na masełku, a tata czuwał nad surówkami. W trakcie Najświętszej Ofiary Mszy Świętej, Pan Jezus mówił mi, iż zaproszenie na obiad przyjął.
Pomodliliśmy się nad posiłkiem, został on też pobłogosławiony, Panu Jezusowi przed talerzem zapaliłem białą świecę poświęconą i nałożyłem obiad na talerz, wysunąłem też krzesło przy stole. Zaczynamy jeść i z korytarza do kuchni wchodzi Pan Jezus Chrystus Król Polski, identycznie wyglądający, w koronie, czerwonym płaszczu i białej tunice, jak na obrazkach i obrazach z litanii, koronki i obrazu Jezusa Chrystusa Króla Polski ze Świebodzina, które ma każda grupa procesyjna, więc my na kolana. Pan Jezus podszedł do stołu, a że pokarmy były już pomodlone, Pan zrobił dłonią Błogosławieństwo Boże nad stołem i pojawił się wiszący kilka sekund w powietrzu Krzyż Święty. Gdy klęczeliśmy, Pan Jezus powiedział „usiądźcie już do stołu dzieci, jedzmy”. Mówię: „Mariusz, trochę za ostre te mielone zrobiłeś”, Mariusz mówi, że nie, a Pan Jezus się śmieje i mówi, że troszkę tak. Później Pan Jezus Chrystus Król Polski dał nam poradę żywieniową odnośnie surówek kapuścianych, Pobłogosławił nas i zniknął w świetlistej łunie światła, mówiąc, że smaczne to mięso i że Błogosławi nas oraz, że możemy dokończyć obiad Pana Jezusa – gdy nasze np. ziemniaki były już letnie, Pana Jezusa cały obiad był gorący, pytam więc Pana Jezusa o to, a Pan Jezus mówi „podgrzewam go dla was”. Po obiedzie najpierw Mariusz, a po kilku minutach ja usiedliśmy się na krzesło, na którym siedział przy stole Pan Jezus – wszystkie są identyczne, ale nasze twarde, a na krześle Pana Jezusa czuliśmy się jakbyśmy siedzieli... w powietrzu :).
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste i dziękujemy za wspólny obiad i otrzymane łaski.
Z Panem Bogiem Drodzy Przymierzanie.
Niech Będzie Pochwalony Pan Jezus Chrystus, Król Polski.
Drodzy Bracia i Siostry w Panu Jezusie, piszę w to Wielkie Święto 3 rocznicy Intronizacji Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, świadectwo na Chwałę Bożą i ku wzroście wiary ludzkiej. Pan Jezus nakazał mi je napisać.
Dziś po modlitwach i Najświętszej Ofierze Mszy Świętej, w III rocznicę Intronizacji Pana Jezusa Króla Polski, poszedłem do kuchni wraz z bratem i tatą dokończyć robienie obiadu. Tak jak Wam kiedyś pisałem, każdy posiłek obmadlajcie, Błogosławcie, zapraszajcie Królestwo Boże do wspólnego posiłku.
Brat Mariusz robił mielone, ja schabowe i ziemniaki ubite na masełku, a tata czuwał nad surówkami. W trakcie Najświętszej Ofiary Mszy Świętej, Pan Jezus mówił mi, iż zaproszenie na obiad przyjął.
Pomodliliśmy się nad posiłkiem, został on też pobłogosławiony, Panu Jezusowi przed talerzem zapaliłem białą świecę poświęconą i nałożyłem obiad na talerz, wysunąłem też krzesło przy stole. Zaczynamy jeść i z korytarza do kuchni wchodzi Pan Jezus Chrystus Król Polski, identycznie wyglądający, w koronie, czerwonym płaszczu i białej tunice, jak na obrazkach i obrazach z litanii, koronki i obrazu Jezusa Chrystusa Króla Polski ze Świebodzina, które ma każda grupa procesyjna, więc my na kolana. Pan Jezus podszedł do stołu, a że pokarmy były już pomodlone, Pan zrobił dłonią Błogosławieństwo Boże nad stołem i pojawił się wiszący kilka sekund w powietrzu Krzyż Święty. Gdy klęczeliśmy, Pan Jezus powiedział „usiądźcie już do stołu dzieci, jedzmy”. Mówię: „Mariusz, trochę za ostre te mielone zrobiłeś”, Mariusz mówi, że nie, a Pan Jezus się śmieje i mówi, że troszkę tak. Później Pan Jezus Chrystus Król Polski dał nam poradę żywieniową odnośnie surówek kapuścianych, Pobłogosławił nas i zniknął w świetlistej łunie światła, mówiąc, że smaczne to mięso i że Błogosławi nas oraz, że możemy dokończyć obiad Pana Jezusa – gdy nasze np. ziemniaki były już letnie, Pana Jezusa cały obiad był gorący, pytam więc Pana Jezusa o to, a Pan Jezus mówi „podgrzewam go dla was”. Po obiedzie najpierw Mariusz, a po kilku minutach ja usiedliśmy się na krzesło, na którym siedział przy stole Pan Jezus – wszystkie są identyczne, ale nasze twarde, a na krześle Pana Jezusa czuliśmy się jakbyśmy siedzieli... w powietrzu :).
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste i dziękujemy za wspólny obiad i otrzymane łaski.
Z Panem Bogiem Drodzy Przymierzanie.
Katarzyna M.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!
Chcę dać świadectwo uzdrowienia, jakiego doznałam 14.08.2020 r.
W 2019 roku zaczęło mi dokuczać kolano i niestety musiałam poddać się zabiegowi operacyjnemu, po którym nastąpiła tylko niewielka poprawa. Lekarz orzekł, że mam rzadką chorobę genetyczną kolana, stan jest zaawansowany i żebym się raczej nie spodziewała poprawy. Dodatkowo odczuwałam bóle kręgosłupa, które nasiliły się po pierwszej ciąży i teraz dawały się we znaki tak, że w wieku 42 lat zaczęłam mieć kłopoty z chodzeniem (utykałam, bolało mnie kolano, nie mogłam podnieść się z pozycji klęczącej – w kościele mąż musiał pomagać mi wstać).
Jak powszechnie wiadomo, w roku 2020 dostanie się na jakąkolwiek rehabilitację graniczyło z cudem. Dnia 14. sierpnia 2020 roku wieczorem, oglądaliśmy z mężem na yt kolejny odcinek „W posłudze”. Pod koniec tego filmu brat Grzegorz powiedział, że teraz Pan Jezus będzie przez jego ręce uzdrawiał tych, co tego potrzebują. I przyznam się, że w tym momencie zwątpiłam w prawdziwość posłannictwa naszego proroka. Wydał mi się osobą niewiarygodną, kolejnym fałszywym „uzdrowicielem”. Ale, choć nie uwierzyłam bratu Grzegorzowi, to pokornie pomodliłam się, oddając się Panu Jezusowi. Rano, a było to 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia Matki Bożej, wstałam z łóżka bez bólu. Pierwszy raz od wielu miesięcy... Przed wyjściem do kościoła mąż powiedział ze zdziwieniem do mnie: kochanie, ty nie utykasz… Mogłam chodzić normalnie, kolano mnie nie bolało, plecy nie dokuczały. Mogłam podnieść bez bólu mojego 3-letniego synka, który, zadowolony, większą część Mszy św. spędził na rękach u mamy, co wcześniej byłoby fizycznie niemożliwe.
O tym, że doznałam uzdrowienia od Pana Jezusa, za pośrednictwem brata Grzegorza, uświadomiłam sobie w pełni podczas Mszy św. Doświadczyłam wówczas wielkiej radości w sercu, że Pan okazał mi tak wielkie miłosierdzie i jednocześnie dał mi potwierdzenie prawdziwości posługi proroka Grzegorza. (Ponieważ w momencie oglądania filmu nie miałam wiary w uzdrowienie, o żadnym placebo nie może być mowy!) Od tamtej pory kolano już mi nie dokucza. Rok temu urodziłam drugiego synka i choć kolejna ciąża dała mi się we znaki, ból kolana nie powrócił.
Niech będzie chwała Panu Bogu w Trójcy Jedynemu i Matce Najświętszej!
PS: O tym uzdrowieniu rozmawiałam z ks. proboszczem mojej parafii i jeszcze z innym kapłanem, dawałam też świadectwo w grupie procesyjnej i wśród innych osób.
Katarzyna
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!
Chcę dać świadectwo uzdrowienia, jakiego doznałam 14.08.2020 r.
W 2019 roku zaczęło mi dokuczać kolano i niestety musiałam poddać się zabiegowi operacyjnemu, po którym nastąpiła tylko niewielka poprawa. Lekarz orzekł, że mam rzadką chorobę genetyczną kolana, stan jest zaawansowany i żebym się raczej nie spodziewała poprawy. Dodatkowo odczuwałam bóle kręgosłupa, które nasiliły się po pierwszej ciąży i teraz dawały się we znaki tak, że w wieku 42 lat zaczęłam mieć kłopoty z chodzeniem (utykałam, bolało mnie kolano, nie mogłam podnieść się z pozycji klęczącej – w kościele mąż musiał pomagać mi wstać).
Jak powszechnie wiadomo, w roku 2020 dostanie się na jakąkolwiek rehabilitację graniczyło z cudem. Dnia 14. sierpnia 2020 roku wieczorem, oglądaliśmy z mężem na yt kolejny odcinek „W posłudze”. Pod koniec tego filmu brat Grzegorz powiedział, że teraz Pan Jezus będzie przez jego ręce uzdrawiał tych, co tego potrzebują. I przyznam się, że w tym momencie zwątpiłam w prawdziwość posłannictwa naszego proroka. Wydał mi się osobą niewiarygodną, kolejnym fałszywym „uzdrowicielem”. Ale, choć nie uwierzyłam bratu Grzegorzowi, to pokornie pomodliłam się, oddając się Panu Jezusowi. Rano, a było to 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia Matki Bożej, wstałam z łóżka bez bólu. Pierwszy raz od wielu miesięcy... Przed wyjściem do kościoła mąż powiedział ze zdziwieniem do mnie: kochanie, ty nie utykasz… Mogłam chodzić normalnie, kolano mnie nie bolało, plecy nie dokuczały. Mogłam podnieść bez bólu mojego 3-letniego synka, który, zadowolony, większą część Mszy św. spędził na rękach u mamy, co wcześniej byłoby fizycznie niemożliwe.
O tym, że doznałam uzdrowienia od Pana Jezusa, za pośrednictwem brata Grzegorza, uświadomiłam sobie w pełni podczas Mszy św. Doświadczyłam wówczas wielkiej radości w sercu, że Pan okazał mi tak wielkie miłosierdzie i jednocześnie dał mi potwierdzenie prawdziwości posługi proroka Grzegorza. (Ponieważ w momencie oglądania filmu nie miałam wiary w uzdrowienie, o żadnym placebo nie może być mowy!) Od tamtej pory kolano już mi nie dokucza. Rok temu urodziłam drugiego synka i choć kolejna ciąża dała mi się we znaki, ból kolana nie powrócił.
Niech będzie chwała Panu Bogu w Trójcy Jedynemu i Matce Najświętszej!
PS: O tym uzdrowieniu rozmawiałam z ks. proboszczem mojej parafii i jeszcze z innym kapłanem, dawałam też świadectwo w grupie procesyjnej i wśród innych osób.
Katarzyna
Marzena z Katowic
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski!!!
Chciałam się podzielić bardzo pięknym doświadczeniem jakie miało miejsce trzy razy w miesiącu maju w naszej grupie podczas Procesji. Standardowo po odśpiewaniu pierwszej części rozpoczęliśmy część modlitewną. W momencie, gdy rozpoczęliśmy Różaniec Święty przyleciał gołąbek i zaczął przelatywać wielokrotnie nad naszymi głowami, później spacerował pomiędzy nami, krążył nad naszą grupą i tak cały czas powtarzał to wszystko przebywając z nami gdzieś około pół godziny. Przyglądał nam się i spacerował, jakby nie rozumiał dlaczego nie reagujemy na jego spoufałość. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że za naszym Krzyżem w odległości około 200 metrów starszy pan karmił gołębie. Często to robi, gdy jesteśmy na procesji i tym razem również przyniósł smakołyki, gdyż ptaki bardzo się pomiędzy sobą przepychały. Nasz gołąbek jednak był wyraźnie bardziej zainteresowany naszą grupą i tym co się u nas dzieje niż swoim stadkiem i obiadem.
Przez kolejne dwie soboty również mieliśmy wizytę tegoż gołąbka, choć krótsze, ale również niesamowite. Chodzimy na procesje regularnie w każdą sobotę od 29.05.2021 r. i często słyszymy piękne trele ptaków, nie tylko gołębi, ale tak pięknej wizyty nikt z nas się nie spodziewał.
Niektóre osoby w grupie i ja także odczytały to jako wizytę Ducha Świętego, bo naprawdę widowisko było przepiękne. Za każdym razem klęczałam na końcu procesji, gdyż po złamaniu nogi łatwiej mi było wyklęczeć na ławeczce z klęcznikiem i z wielką radością oglądałam to widowisko jak gołąbek się z nami modlił, uwielbiając Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski!!!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski!!!
Chciałam się podzielić bardzo pięknym doświadczeniem jakie miało miejsce trzy razy w miesiącu maju w naszej grupie podczas Procesji. Standardowo po odśpiewaniu pierwszej części rozpoczęliśmy część modlitewną. W momencie, gdy rozpoczęliśmy Różaniec Święty przyleciał gołąbek i zaczął przelatywać wielokrotnie nad naszymi głowami, później spacerował pomiędzy nami, krążył nad naszą grupą i tak cały czas powtarzał to wszystko przebywając z nami gdzieś około pół godziny. Przyglądał nam się i spacerował, jakby nie rozumiał dlaczego nie reagujemy na jego spoufałość. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że za naszym Krzyżem w odległości około 200 metrów starszy pan karmił gołębie. Często to robi, gdy jesteśmy na procesji i tym razem również przyniósł smakołyki, gdyż ptaki bardzo się pomiędzy sobą przepychały. Nasz gołąbek jednak był wyraźnie bardziej zainteresowany naszą grupą i tym co się u nas dzieje niż swoim stadkiem i obiadem.
Przez kolejne dwie soboty również mieliśmy wizytę tegoż gołąbka, choć krótsze, ale również niesamowite. Chodzimy na procesje regularnie w każdą sobotę od 29.05.2021 r. i często słyszymy piękne trele ptaków, nie tylko gołębi, ale tak pięknej wizyty nikt z nas się nie spodziewał.
Niektóre osoby w grupie i ja także odczytały to jako wizytę Ducha Świętego, bo naprawdę widowisko było przepiękne. Za każdym razem klęczałam na końcu procesji, gdyż po złamaniu nogi łatwiej mi było wyklęczeć na ławeczce z klęcznikiem i z wielką radością oglądałam to widowisko jak gołąbek się z nami modlił, uwielbiając Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski!!!
Krystyna G.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się dwoma świadectwami. obiecałam w sercu Bogu, że jak tylko będzie okazja to będę mówić o Jego Wielkości i uzdrowieniach mocą sakramentów.
Nie pamiętam dokładnie dnia, ale od 2014 roku walczyłam z pewną sprawą dotyczącą mojego małżeństwa. Bardzo trudną dla mnie. Była niedziela wybrałam się z moją szwagierką do kościoła na Mszę świętą. W sercu poczułam smutek, żal, rozgoryczenie na tyle mocne, że postanowiłam pójść do spowiedzi. Dodam, że tego dnia bardzo bolało mnie gardło, podejrzewałam, że to pewnie kolejna angina (gardło od kilku lat bolało mnie często, stany zapalne były prawie cały czas).
Kiedy podeszłam do spowiedzi, wyznałam wszystkie moje grzechy, ale pozostawała sprawa małżeńska, której jakbym nie śmiała wypowiedzieć. Nie wiem co wówczas się stało i jak się stało, ale moje serce napełniło się tak wielką ufnością, odwagą oraz wiarą, że jednym tchem wypowiedziałam ból w moim sercu oraz zawołałam „Jezu pomóż mi, bo ja sobie z tym poradzić nie umiem” i popłynęło morze łez. Kiedy wracałam od konfesjonału do ławki moje gardło zostało uleczone. Od tego czasu na gardło czy anginę już nie zachorowałam. Za jakiś czas również podczas Mszy św. Pan powiedział mi w sercu, że mnie od tego problemu uwalnia.
O Panie, dziękuję za uzdrowienie mocą Sakramentu pokuty, za Twoje miłosierdzie nade mną.
Kolejne uzdrowienie miało miejsce w 2018 roku. 23 października był wtorek, miałam spotkać się z adwokatem w sprawie pomocy rodzinie. Ponieważ sprawa nabrała już rozgłosu medialnego postanowiłam iść na ranną Mszę świętą, a wcześniej do spowiedzi. Po Mszy jeszcze oddałam się w pełni Jezusowi Chrystusowi przed Tabernakulum i tak przygotowana poszłam na rozmowę. Nic nie zapowiadało trudnego popołudnia. Tego dnia pojechaliśmy do rodziny męża i tam dostałam do spróbowania sok z pigwy, po którym zaczął mnie palić cały przełyk od gardła przez całe ciało. Zapach i początkowo smak niczego nie zdradzały. Paliłam się w środku jak pochodnia. Wołałam Boga i Świętych na pomoc, krzyczałam w wniebogłosy. Rodzina stała jak zamurowana nie wiedzieli jak mi pomóc. Kiedy dojechaliśmy do szpitala na SORZE czekała również siostra zakonna, którą poprosiłam o błogosławieństwo. Okazało się po badaniach, że połknęłam odkamieniacz i mam poparzony cały przełyk z wysiękami ropnymi. Musiałam dużo pić i jak się dało nie spać, aby przełyk się nie skleił. Przypomniało mi się, że cierpienia można oddać za dusze czyścowe, co też uczyniłam. Ogarnął mnie spokój, ale bardzo bolało mnie całe ciało. Nie mogłam przyjmować żadnych pokarmów. Następnego dnia przyszedł ksiądz z Panem Jezusem. Powiedziałam, że jestem po spowiedzi i Komunii św. i czy mogę ucałować cyborium. Pozwolił mi na to.
Kiedy nadszedł czwartek, ksiądz przyszedł ponownie, miałam mieć badanie gastroskopem tego dnia, więc początkowo również ucałowałam Pana Jezusa, ale potem zawołałam księdza jeszcze raz i przyjęłam Go do serca. To był mój pierwszy posiłek. Tak bardzo pragnęłam Go przyjąć. Tęskniłam za Jego obecnością w moim sercu, o nic nie prosiłam, pragnęłam tylko Jego. Kiedy tylko Hostia dotknęła mojego języka czułam jak ból z mojego ciała odchodzi, jakby od czubka głowy do nóg ból ze mnie schodził. Nie ustąpił całkowicie, ale w 95%. Długo płakałam i dziękowałam Bogu. Tego dnia ani w dniach następnych nie miałam badania. W następnym tygodniu w poniedziałek w moją rocznicę ślubu zostałam zwolniona do domu, mąż zamówił Mszę św. Martwił się, że będzie sam. Nie był :)
Styczniu miałam badanie. okazało się, że nie ma żadnych zmian, blizn, ani niczego w ogóle, a lekarz rodzinny powiedziała, że gdyby nie wypis ze szpitala to nigdy by nie uwierzyła, że coś takiego mnie spotkało.
Boże bądź uwielbiony za łaski, które dajesz.
Oto Jezus cichutko w Sakramencie utajony,
Król nad Królami, Król chwały nad ludem pochylony,
Cichy przyjaciel co krzyż twój unosi,
Przyjaciel, który wysłucha i pomoże gdy grzesznik prosi.
Przyjaciel radości i smutku, gdy zagości, życia i śmierci,
O Jezu spraw byśmy pozostali Tobie wierni.
(słowa powstały 6.04.2017)
Z wyrazami szacunku i miłości braterskiej,
Krysia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się dwoma świadectwami. obiecałam w sercu Bogu, że jak tylko będzie okazja to będę mówić o Jego Wielkości i uzdrowieniach mocą sakramentów.
Nie pamiętam dokładnie dnia, ale od 2014 roku walczyłam z pewną sprawą dotyczącą mojego małżeństwa. Bardzo trudną dla mnie. Była niedziela wybrałam się z moją szwagierką do kościoła na Mszę świętą. W sercu poczułam smutek, żal, rozgoryczenie na tyle mocne, że postanowiłam pójść do spowiedzi. Dodam, że tego dnia bardzo bolało mnie gardło, podejrzewałam, że to pewnie kolejna angina (gardło od kilku lat bolało mnie często, stany zapalne były prawie cały czas).
Kiedy podeszłam do spowiedzi, wyznałam wszystkie moje grzechy, ale pozostawała sprawa małżeńska, której jakbym nie śmiała wypowiedzieć. Nie wiem co wówczas się stało i jak się stało, ale moje serce napełniło się tak wielką ufnością, odwagą oraz wiarą, że jednym tchem wypowiedziałam ból w moim sercu oraz zawołałam „Jezu pomóż mi, bo ja sobie z tym poradzić nie umiem” i popłynęło morze łez. Kiedy wracałam od konfesjonału do ławki moje gardło zostało uleczone. Od tego czasu na gardło czy anginę już nie zachorowałam. Za jakiś czas również podczas Mszy św. Pan powiedział mi w sercu, że mnie od tego problemu uwalnia.
O Panie, dziękuję za uzdrowienie mocą Sakramentu pokuty, za Twoje miłosierdzie nade mną.
Kolejne uzdrowienie miało miejsce w 2018 roku. 23 października był wtorek, miałam spotkać się z adwokatem w sprawie pomocy rodzinie. Ponieważ sprawa nabrała już rozgłosu medialnego postanowiłam iść na ranną Mszę świętą, a wcześniej do spowiedzi. Po Mszy jeszcze oddałam się w pełni Jezusowi Chrystusowi przed Tabernakulum i tak przygotowana poszłam na rozmowę. Nic nie zapowiadało trudnego popołudnia. Tego dnia pojechaliśmy do rodziny męża i tam dostałam do spróbowania sok z pigwy, po którym zaczął mnie palić cały przełyk od gardła przez całe ciało. Zapach i początkowo smak niczego nie zdradzały. Paliłam się w środku jak pochodnia. Wołałam Boga i Świętych na pomoc, krzyczałam w wniebogłosy. Rodzina stała jak zamurowana nie wiedzieli jak mi pomóc. Kiedy dojechaliśmy do szpitala na SORZE czekała również siostra zakonna, którą poprosiłam o błogosławieństwo. Okazało się po badaniach, że połknęłam odkamieniacz i mam poparzony cały przełyk z wysiękami ropnymi. Musiałam dużo pić i jak się dało nie spać, aby przełyk się nie skleił. Przypomniało mi się, że cierpienia można oddać za dusze czyścowe, co też uczyniłam. Ogarnął mnie spokój, ale bardzo bolało mnie całe ciało. Nie mogłam przyjmować żadnych pokarmów. Następnego dnia przyszedł ksiądz z Panem Jezusem. Powiedziałam, że jestem po spowiedzi i Komunii św. i czy mogę ucałować cyborium. Pozwolił mi na to.
Kiedy nadszedł czwartek, ksiądz przyszedł ponownie, miałam mieć badanie gastroskopem tego dnia, więc początkowo również ucałowałam Pana Jezusa, ale potem zawołałam księdza jeszcze raz i przyjęłam Go do serca. To był mój pierwszy posiłek. Tak bardzo pragnęłam Go przyjąć. Tęskniłam za Jego obecnością w moim sercu, o nic nie prosiłam, pragnęłam tylko Jego. Kiedy tylko Hostia dotknęła mojego języka czułam jak ból z mojego ciała odchodzi, jakby od czubka głowy do nóg ból ze mnie schodził. Nie ustąpił całkowicie, ale w 95%. Długo płakałam i dziękowałam Bogu. Tego dnia ani w dniach następnych nie miałam badania. W następnym tygodniu w poniedziałek w moją rocznicę ślubu zostałam zwolniona do domu, mąż zamówił Mszę św. Martwił się, że będzie sam. Nie był :)
Styczniu miałam badanie. okazało się, że nie ma żadnych zmian, blizn, ani niczego w ogóle, a lekarz rodzinny powiedziała, że gdyby nie wypis ze szpitala to nigdy by nie uwierzyła, że coś takiego mnie spotkało.
Boże bądź uwielbiony za łaski, które dajesz.
Oto Jezus cichutko w Sakramencie utajony,
Król nad Królami, Król chwały nad ludem pochylony,
Cichy przyjaciel co krzyż twój unosi,
Przyjaciel, który wysłucha i pomoże gdy grzesznik prosi.
Przyjaciel radości i smutku, gdy zagości, życia i śmierci,
O Jezu spraw byśmy pozostali Tobie wierni.
(słowa powstały 6.04.2017)
Z wyrazami szacunku i miłości braterskiej,
Krysia
Ania z Wrocławia
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się kilkoma świadectwami.
1. Rok temu przez około 11 dni miałam wysoką gorączkę, około 39 stopni. Na początku mierzyłam ją, ale później już nie. Przez kolejne dni po prostu leżałam, odrobinę piłam, niewiele jadłam, prawie nic. Czułam, że gorączka bardzo mnie osłabia. Ból głowy był nieznośny. Nie miałam siły, żeby wstać, więc leżałam.
Tego 11-go dnia powiedziałam do Pana Jezusa, że ja już nie mogę, nie dam już rady. Gorączka utrzymywała się na takim samym wysokim poziomie, czułam, że głowa mi się "gotuje". Próbowałam się modlić, wtedy przemknęła mi przez głowę myśl, żebym wzięła koszulkę z Panem Jezusem Chrystusem Królem Polski. Jakoś udało mi się wstać z łóżka. Wzięłam koszulkę, ale nie miałam siły jej założyć, więc położyłam się do łóżka i po prostu położyłam na sobie koszulkę. W tej samej chwili, od razu poczułam się lepiej. Kolejnego dnia już mogłam wstać, siedzieć. Zaczęłam coś jeść. Gorączka spadła. Kilka dni po tym uzdrowieniu mogłam powolutku pójść do kościoła na Mszę Świętą 16 listopada. Ledwo doszłam, jednak byłam bardzo szczęśliwa, że byłam na Mszy Świętej.
W kolejne dni czułam się coraz lepiej i lepiej. Pan Jezus Chrystus Król Polski mnie uzdrowił. Dziękuję Ci Panie Jezu.
2. Od "zawsze" (ponad 40 lat) męczą mnie bardzo silne bóle głowy, migrenowe. Takie, które uniemożliwiają jakąkolwiek aktywność, normalne życie. Jeśli nie wezmę leków mogę się wtedy tylko położyć i czekać, aż ból sam przejdzie i próbować jakoś to wytrzymać. Oczywiście zawsze brałam ogromną ilość leków przeciwbólowych, żeby jakoś funkcjonować. Czasem jednak było tak, że leki nie pomagały, albo musiałam wziąć na raz kilka tabletek. Ostatnio prawie każdego dnia brałam leki, nawet kilka razy dziennie.
13 października poszłam na procesję Fatimską. Po powrocie do domu czułam, że znów przychodzi do mnie migrena, że znów muszę szybko brać leki. Zanim jednak wzięłam leki zaczęłam wieczorne modlitwy. Na koniec pomyślałam sobie, dlaczego jeszcze do tej pory nie odmówiłam Koronki do Pana Jezusa z prośbą o uwolnienie mnie od migreny. Od razu wzięłam różaniec i odmówiłam Koronkę jeden raz. Potem zasnęłam.
Dzisiaj jest wtorek 17 października, od piątku nie brałam leków, nie miałam migreny. Cały czas czuję, że migrena próbuje do mnie przyjść, ale nie przychodzi. Tak jakbym patrzyła na kogoś przez okno. Migrena nie ma do mnie dostępu. Pan Jezus Chrystus Król Polski uwolnił mnie od migren.
Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste Królu Polski za Twoją miłość, dobroć, za troskę, miłosierdzie.
3. Mój kuzyn ponad rok temu dostał udaru. Bardzo rozmodlony człowiek. Kuzynka od razu tego samego dnia prosiła o modlitwę za niego. Był ogromny problem z przyjęciem go do jakiegokolwiek szpitala. Zostały tylko same prywatne bardzo drogie placówki. Pomodliłam się jeden raz Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Na drugi dzień okazało się, że jest dla niego szpital, leczenie, lekarze, rehabilitacja, po prostu wszystko i nawet jeszcze więcej, na fundusz. Pan Jezus Chrystus Król Polski zadbał o wszystko.
Oczywiście, choroba zostawiła swój ślad, jednak w tej chwili jeździ samochodem, mówi, chodzi po górach. Osoby z boku mówią, że ciężko im uwierzyć, że ten człowiek miał udar i teraz tak dobrze wygląda i dobrze funkcjonuje.
Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste Królu Polski. Dziękuję Ci, że tak dbasz o nas.
Zaznaczyłam, że odmówiłam Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski tylko jeden raz, a Pan Jezus już okazał swoje Miłosierdzie. A nawet w przypadku migreny, zanim jeszcze odmówiłam ją, to Pan Jezus już mnie uwolnił. Był szybszy ode mnie. Zanim ja poprosiłam i odmówiłam Koronkę to Pan Jezus już mi pomógł.
Moi Drodzy, módlmy się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, zachęcajmy innych do modlitwy. Pan Jezus, nasz Król jest bardzo hojny w łaskach. Czasem trzeba odmówić wiele Koronek, ale czasem tylko jedną, a czasem jak tylko pomyślimy o tym, że chcemy zmówić Koronkę w danej intencji to Pan Jezus tak bardzo śpieszy nam z pomocą, że ubiega nas. Zanim my poprosimy w Koronce o zdrowie, Pan Jezus już nas uzdrowi. Pokładajmy w Panu Jezusie całą naszą ufność, wierzmy, prośmy, dziękujmy, kochajmy, wynagradzajmy.
Kocham Cię Panie Jezu.
Panie Jezu Chryste Totus Tuus, Totus Tuus, Totus Tuus.
Panie Jezu Chryste Królu Polski Tobie chcemy służyć na wieczność.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste Królu Polski.
Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Chrystus Władcą nam.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Matka Boża Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się kilkoma świadectwami.
1. Rok temu przez około 11 dni miałam wysoką gorączkę, około 39 stopni. Na początku mierzyłam ją, ale później już nie. Przez kolejne dni po prostu leżałam, odrobinę piłam, niewiele jadłam, prawie nic. Czułam, że gorączka bardzo mnie osłabia. Ból głowy był nieznośny. Nie miałam siły, żeby wstać, więc leżałam.
Tego 11-go dnia powiedziałam do Pana Jezusa, że ja już nie mogę, nie dam już rady. Gorączka utrzymywała się na takim samym wysokim poziomie, czułam, że głowa mi się "gotuje". Próbowałam się modlić, wtedy przemknęła mi przez głowę myśl, żebym wzięła koszulkę z Panem Jezusem Chrystusem Królem Polski. Jakoś udało mi się wstać z łóżka. Wzięłam koszulkę, ale nie miałam siły jej założyć, więc położyłam się do łóżka i po prostu położyłam na sobie koszulkę. W tej samej chwili, od razu poczułam się lepiej. Kolejnego dnia już mogłam wstać, siedzieć. Zaczęłam coś jeść. Gorączka spadła. Kilka dni po tym uzdrowieniu mogłam powolutku pójść do kościoła na Mszę Świętą 16 listopada. Ledwo doszłam, jednak byłam bardzo szczęśliwa, że byłam na Mszy Świętej.
W kolejne dni czułam się coraz lepiej i lepiej. Pan Jezus Chrystus Król Polski mnie uzdrowił. Dziękuję Ci Panie Jezu.
2. Od "zawsze" (ponad 40 lat) męczą mnie bardzo silne bóle głowy, migrenowe. Takie, które uniemożliwiają jakąkolwiek aktywność, normalne życie. Jeśli nie wezmę leków mogę się wtedy tylko położyć i czekać, aż ból sam przejdzie i próbować jakoś to wytrzymać. Oczywiście zawsze brałam ogromną ilość leków przeciwbólowych, żeby jakoś funkcjonować. Czasem jednak było tak, że leki nie pomagały, albo musiałam wziąć na raz kilka tabletek. Ostatnio prawie każdego dnia brałam leki, nawet kilka razy dziennie.
13 października poszłam na procesję Fatimską. Po powrocie do domu czułam, że znów przychodzi do mnie migrena, że znów muszę szybko brać leki. Zanim jednak wzięłam leki zaczęłam wieczorne modlitwy. Na koniec pomyślałam sobie, dlaczego jeszcze do tej pory nie odmówiłam Koronki do Pana Jezusa z prośbą o uwolnienie mnie od migreny. Od razu wzięłam różaniec i odmówiłam Koronkę jeden raz. Potem zasnęłam.
Dzisiaj jest wtorek 17 października, od piątku nie brałam leków, nie miałam migreny. Cały czas czuję, że migrena próbuje do mnie przyjść, ale nie przychodzi. Tak jakbym patrzyła na kogoś przez okno. Migrena nie ma do mnie dostępu. Pan Jezus Chrystus Król Polski uwolnił mnie od migren.
Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste Królu Polski za Twoją miłość, dobroć, za troskę, miłosierdzie.
3. Mój kuzyn ponad rok temu dostał udaru. Bardzo rozmodlony człowiek. Kuzynka od razu tego samego dnia prosiła o modlitwę za niego. Był ogromny problem z przyjęciem go do jakiegokolwiek szpitala. Zostały tylko same prywatne bardzo drogie placówki. Pomodliłam się jeden raz Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Na drugi dzień okazało się, że jest dla niego szpital, leczenie, lekarze, rehabilitacja, po prostu wszystko i nawet jeszcze więcej, na fundusz. Pan Jezus Chrystus Król Polski zadbał o wszystko.
Oczywiście, choroba zostawiła swój ślad, jednak w tej chwili jeździ samochodem, mówi, chodzi po górach. Osoby z boku mówią, że ciężko im uwierzyć, że ten człowiek miał udar i teraz tak dobrze wygląda i dobrze funkcjonuje.
Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste Królu Polski. Dziękuję Ci, że tak dbasz o nas.
Zaznaczyłam, że odmówiłam Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski tylko jeden raz, a Pan Jezus już okazał swoje Miłosierdzie. A nawet w przypadku migreny, zanim jeszcze odmówiłam ją, to Pan Jezus już mnie uwolnił. Był szybszy ode mnie. Zanim ja poprosiłam i odmówiłam Koronkę to Pan Jezus już mi pomógł.
Moi Drodzy, módlmy się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, zachęcajmy innych do modlitwy. Pan Jezus, nasz Król jest bardzo hojny w łaskach. Czasem trzeba odmówić wiele Koronek, ale czasem tylko jedną, a czasem jak tylko pomyślimy o tym, że chcemy zmówić Koronkę w danej intencji to Pan Jezus tak bardzo śpieszy nam z pomocą, że ubiega nas. Zanim my poprosimy w Koronce o zdrowie, Pan Jezus już nas uzdrowi. Pokładajmy w Panu Jezusie całą naszą ufność, wierzmy, prośmy, dziękujmy, kochajmy, wynagradzajmy.
Kocham Cię Panie Jezu.
Panie Jezu Chryste Totus Tuus, Totus Tuus, Totus Tuus.
Panie Jezu Chryste Królu Polski Tobie chcemy służyć na wieczność.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste Królu Polski.
Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Chrystus Władcą nam.
Łukasz z Mławy
Niech żyje Pan Jezus Chrystus Król Polski 🇵🇱👑🙏 Bóg zapłać za wsparcie modlitewne...
1. 14.10 w sobotę odbyła się Procesja dziękczynno-uwielbieniowa do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski w Ciechanowie wokół Kościoła Świętego Józefa. Na początku było pochmurnie i myśleliśmy, że będzie padać, a podczas Procesji rozeszły się chmury i słoneczko było przez kilka minut. Mamy znaki co daje nam Łaski Boże. Dzisiejsza Ewangelia 15.10 w moim odczuciu mówi wprost o godnym stroju (suknie i nakrycie głowy przez kobiety) na Najświętszej Ofierze Mszy Świętej.
2. Około 2 lata temu córka była chora i gorączkowała, leżała można potocznie napisać plackiem. Poprosiłem o modlitwę Bożego Proroka Grzegorza. W Mławie nie było lekarstwa, szukaliśmy w innych miastach. Po modlitwie Proroka znalazło się lekarstwo w Ciechanowie, a że apteka miała być zamknięta za 20 minut zacząłem wątpić, że ktoś z apteki będzie czekał na mnie, bo dojazd zajął mi około 40 minut, ale poprosiłem przez rozmowę telefoniczną, żeby kilka minut zaczekała osoba na mnie. Byłem pod apteką około 15 minut po zamknięciu, deszcz padał, jechałem z modlitwą. Podjechałem pod aptekę zamkniętą, ale podchodzi do mnie osoba z auta i daje mi lek. Wróciłem do domu, daliśmy z żoną lekarstwo i córka wybudziła się rano o wiele w lepszym stanie 😀🇵🇱👍👑🙏
Bardzo dziękuję każdemu za wsparcie modlitewne… Mamy Bożego Proroka Grzegorza, który często jest Naszym Ratunkiem.
Panie Jezu Chryste Królu Polski i Matko Boża Królowo Polski przez wstawiennictwo Przeczystego Serca Świętego Józefa dajcie Nam siłę iść Drogą Bożą 🙏🇵🇱👑 Błogosławionego dnia z Panem Jezusem Chrystusem Królem Polski 🇵🇱👑🙏
Chwała Panu Bogu w Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej za wszystko przez wstawiennictwo Przeczystego Serca Świętego Józefa 🙏🙏🙏 trudno pisać i mówić, ale trzeba się starać zawsze zaufać Panu Bogu w Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej 🙏🙏🙏
Jezu Ufam Tobie ❤️❤️❤️
Niech żyje Pan Jezus Chrystus Król Polski 🇵🇱👑🙏 Bóg zapłać za wsparcie modlitewne...
1. 14.10 w sobotę odbyła się Procesja dziękczynno-uwielbieniowa do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski w Ciechanowie wokół Kościoła Świętego Józefa. Na początku było pochmurnie i myśleliśmy, że będzie padać, a podczas Procesji rozeszły się chmury i słoneczko było przez kilka minut. Mamy znaki co daje nam Łaski Boże. Dzisiejsza Ewangelia 15.10 w moim odczuciu mówi wprost o godnym stroju (suknie i nakrycie głowy przez kobiety) na Najświętszej Ofierze Mszy Świętej.
2. Około 2 lata temu córka była chora i gorączkowała, leżała można potocznie napisać plackiem. Poprosiłem o modlitwę Bożego Proroka Grzegorza. W Mławie nie było lekarstwa, szukaliśmy w innych miastach. Po modlitwie Proroka znalazło się lekarstwo w Ciechanowie, a że apteka miała być zamknięta za 20 minut zacząłem wątpić, że ktoś z apteki będzie czekał na mnie, bo dojazd zajął mi około 40 minut, ale poprosiłem przez rozmowę telefoniczną, żeby kilka minut zaczekała osoba na mnie. Byłem pod apteką około 15 minut po zamknięciu, deszcz padał, jechałem z modlitwą. Podjechałem pod aptekę zamkniętą, ale podchodzi do mnie osoba z auta i daje mi lek. Wróciłem do domu, daliśmy z żoną lekarstwo i córka wybudziła się rano o wiele w lepszym stanie 😀🇵🇱👍👑🙏
Bardzo dziękuję każdemu za wsparcie modlitewne… Mamy Bożego Proroka Grzegorza, który często jest Naszym Ratunkiem.
Panie Jezu Chryste Królu Polski i Matko Boża Królowo Polski przez wstawiennictwo Przeczystego Serca Świętego Józefa dajcie Nam siłę iść Drogą Bożą 🙏🇵🇱👑 Błogosławionego dnia z Panem Jezusem Chrystusem Królem Polski 🇵🇱👑🙏
Chwała Panu Bogu w Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej za wszystko przez wstawiennictwo Przeczystego Serca Świętego Józefa 🙏🙏🙏 trudno pisać i mówić, ale trzeba się starać zawsze zaufać Panu Bogu w Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej 🙏🙏🙏
Jezu Ufam Tobie ❤️❤️❤️
Małgorzata K.
1. U chłopca 3-letniego zdiagnozowano glejaka za gałką oczną, razem z jego mamą i rodziną postanowiliśmy oddać to Panu Bogu modląc się z całego serca o uzdrowienie dla niego. Na trzeciej wizycie kontrolnej okazało się, że po glejaku nie było żadnego śladu. Szymon cieszy się dobrym zdrowiem i żyje jak normalne dziecko.
Chwała Bogu ❤️
2. Usuwałam brodawki u chirurga w miejscach, gdzie były dla mnie dokuczliwe, było ich około 10. Miałam zaplanowane 2 wizyty, poszło dobrze, ale została mi na twarzy jeszcze jedna brodawka, a doktora wezwali na oddział, więc zapytał się mnie czy mogą z nią przyjść na trzecią wizytę i weźmie mnie bez kolejki, oczywiście zgodziłam się. Na następnej wizycie weszłam do środka, wszystko przygotowane, znieczulenie też, lekarz usiadł przede mną i wchodzi pielęgniarka, że nagły przypadek, ktoś potrzebuje natychmiast pomocy. Lekarz pyta, czy oddam mu swoje miejsce, oczywiście zgodziłam się. Na trzecią wizytę nie dojechał lekarz. I wtedy zrozumiałam, że nie mogę usunąć tej brodawki, która mnie bolała, bo okulary ją podrażniały. Przez trzy dni modliłam się żarliwie, trząc brodawkę wodą święconą na prosząc, aby Bóg ją zabrał. Z pomocą Bożą brodawka znikła i nie mam jej.
Chwała Bogu ❤️
3. Przez 1,5 roku miałam prawie cały czas rwę kulszową, z tym bólem w koszulce Jezusa Chrystusa Króla Polski pojechałam do Częstochowy do naszej Mateczki. Modląc się przed obrazem zawierzyłam Jej siebie i oddałam Jej moją dolegliwość. Wróciłam do domu na tabletkach przeciwbólowych. Rano wstałam z łóżka bez żadnych problemów, aż mnie zamurowało. Mateczka wzięła ode mnie ten krzyż. Dziś bardzo rzadko mam dolegliwości z rwą kulszową, a jak tak to bardzo krótkie epizody.
Chwała Bogu ❤️
1. U chłopca 3-letniego zdiagnozowano glejaka za gałką oczną, razem z jego mamą i rodziną postanowiliśmy oddać to Panu Bogu modląc się z całego serca o uzdrowienie dla niego. Na trzeciej wizycie kontrolnej okazało się, że po glejaku nie było żadnego śladu. Szymon cieszy się dobrym zdrowiem i żyje jak normalne dziecko.
Chwała Bogu ❤️
2. Usuwałam brodawki u chirurga w miejscach, gdzie były dla mnie dokuczliwe, było ich około 10. Miałam zaplanowane 2 wizyty, poszło dobrze, ale została mi na twarzy jeszcze jedna brodawka, a doktora wezwali na oddział, więc zapytał się mnie czy mogą z nią przyjść na trzecią wizytę i weźmie mnie bez kolejki, oczywiście zgodziłam się. Na następnej wizycie weszłam do środka, wszystko przygotowane, znieczulenie też, lekarz usiadł przede mną i wchodzi pielęgniarka, że nagły przypadek, ktoś potrzebuje natychmiast pomocy. Lekarz pyta, czy oddam mu swoje miejsce, oczywiście zgodziłam się. Na trzecią wizytę nie dojechał lekarz. I wtedy zrozumiałam, że nie mogę usunąć tej brodawki, która mnie bolała, bo okulary ją podrażniały. Przez trzy dni modliłam się żarliwie, trząc brodawkę wodą święconą na prosząc, aby Bóg ją zabrał. Z pomocą Bożą brodawka znikła i nie mam jej.
Chwała Bogu ❤️
3. Przez 1,5 roku miałam prawie cały czas rwę kulszową, z tym bólem w koszulce Jezusa Chrystusa Króla Polski pojechałam do Częstochowy do naszej Mateczki. Modląc się przed obrazem zawierzyłam Jej siebie i oddałam Jej moją dolegliwość. Wróciłam do domu na tabletkach przeciwbólowych. Rano wstałam z łóżka bez żadnych problemów, aż mnie zamurowało. Mateczka wzięła ode mnie ten krzyż. Dziś bardzo rzadko mam dolegliwości z rwą kulszową, a jak tak to bardzo krótkie epizody.
Chwała Bogu ❤️
Maria z Leszna
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Król Polski.
Do głoszenia świadectwa wiary wezwany jest każdy, kto doświadcza działania Zbawiciela Jezusa Chrystusa w swoim życiu, a więc także do dzielenia się przekonaniem, że Bóg uzdrawia także i dziś. Chciałam się podzielić świadectwem uzdrowienia męża.
W lipcu 2022 r. mąż zachorował i skierowano go do szpitala, porobiono badania i stwierdzono, że jest nowotwór złośliwy pęcherza moczowego. Przepisano leki i pobrano wycinek do badania, następna wizyta była we wrześniu 2022 r. i wszystko było bez zmian, nie było żadnej poprawy. W lipcu 2023 r. mąż kolejny raz był w szpitalu na badaniach, modliłam się Koronką do Pana Jezusa Króla Polski o uzdrowienie i dobre wyniki dla męża i zawsze mówiłam, jeśli jest taka wola twoja Panie. Poprosiłam braci Grzegorza i Mariusza o modlitwę za męża. 5 października był mąż na kontroli i okazało się, że jest zdrowy i nie ma żadnego nowotworu.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste.
Pokładajmy w Panu cala ufność, kiedy jesteśmy chorzy, przecież Pan Jezus za życia ziemskiego uzdrowił tylu chorych, uzdrawia także teraz. Jeżeli nasze zdrowie ma się przyczynić do Chwały Bożej i zbawienia naszej duszy to na pewno je otrzymamy. Jeżeli natomiast przeciwnie – korzystniejsza dla nas będzie choroba, to Pan Jezus udzieli nam męstwa, żebyśmy cierpliwie ją znieśli i zasłużyli sobie na wieczna nagrodę w Niebie.
Dziękuję Panie Jezu ze mogę uczestniczyć w Procesjach dziękczynno-uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Dziękuję wam bracia Wróblewscy Grzegorzu i Mariuszu za modlitwę, niech wam Pan Bóg Błogosławi, daje siły i umacnia was w tych cierpieniach, które niesiecie. Panu Bogu niech będzie dzięki. Z Panem Bogiem.
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Król Polski.
Do głoszenia świadectwa wiary wezwany jest każdy, kto doświadcza działania Zbawiciela Jezusa Chrystusa w swoim życiu, a więc także do dzielenia się przekonaniem, że Bóg uzdrawia także i dziś. Chciałam się podzielić świadectwem uzdrowienia męża.
W lipcu 2022 r. mąż zachorował i skierowano go do szpitala, porobiono badania i stwierdzono, że jest nowotwór złośliwy pęcherza moczowego. Przepisano leki i pobrano wycinek do badania, następna wizyta była we wrześniu 2022 r. i wszystko było bez zmian, nie było żadnej poprawy. W lipcu 2023 r. mąż kolejny raz był w szpitalu na badaniach, modliłam się Koronką do Pana Jezusa Króla Polski o uzdrowienie i dobre wyniki dla męża i zawsze mówiłam, jeśli jest taka wola twoja Panie. Poprosiłam braci Grzegorza i Mariusza o modlitwę za męża. 5 października był mąż na kontroli i okazało się, że jest zdrowy i nie ma żadnego nowotworu.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste.
Pokładajmy w Panu cala ufność, kiedy jesteśmy chorzy, przecież Pan Jezus za życia ziemskiego uzdrowił tylu chorych, uzdrawia także teraz. Jeżeli nasze zdrowie ma się przyczynić do Chwały Bożej i zbawienia naszej duszy to na pewno je otrzymamy. Jeżeli natomiast przeciwnie – korzystniejsza dla nas będzie choroba, to Pan Jezus udzieli nam męstwa, żebyśmy cierpliwie ją znieśli i zasłużyli sobie na wieczna nagrodę w Niebie.
Dziękuję Panie Jezu ze mogę uczestniczyć w Procesjach dziękczynno-uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Dziękuję wam bracia Wróblewscy Grzegorzu i Mariuszu za modlitwę, niech wam Pan Bóg Błogosławi, daje siły i umacnia was w tych cierpieniach, które niesiecie. Panu Bogu niech będzie dzięki. Z Panem Bogiem.
Grzegorz Wróblewski
Niech Będzie Pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Drodzy Bracia i Siostry, piszę kolejne kilka świadectw na Chwałę Bożą.
1. Jeszcze przed Intronizacją, kilka lat temu, znajomy od około 30 lat, przyszedł do mnie ze zdjęciem córki siostry swojej żony, żebym pomodlił się za nią, zobaczył co jest, po prostu rozeznał, gdyż dziewczynka kilkuletnia była w stanie skrajnie ciężkim w jednym z angielskich szpitali (mieszka ze swą mamą w Anglii), miała sepsę, chcieli jej ucinać ręce i nogi, gdyż wdały się dziwne zakażenia, dużo tego było. Gdy podał mi zdjęcie, zły od razu je spalił w dłoniach, wziąłem więc go do Kościoła pw. Świętego Krzyża w Lesznie, było około 23:00 wieczorem. Zadzwoniłem do proboszcza i mówię „Zbyszek, otwórz szybko Kościół, trzeba walczyć o życie dziecka”, proboszcz otwarł Kościół, najpierw była walka ze złym – jej mama chodziła po wróżkach, tarotach, była nawet na wywoływaniu duchów, więc zło walnęło w jej córkę, niewinną, ale matka była wówczas winna swym postępowaniem, po modlitwach w Kaplicy i przed Ołtarzem, zły odszedł, później prośby do Pana Jezusa o jej uzdrowienie, Pan Jezus ją uzdrowił całkowicie. Matka się nawróciła – bynajmniej wówczas, choć w otoczeniu w pracy miała mnóstwo koleżanek od seansów ezoterycznych, etc. Szpital i lekarze w Anglii byli w szoku, ale mimo iż niewierzący, wydali pełną, grubą dokumentację medyczną, którą dała mi matka tegoż dziecka.
Chwała Panu Bogu za tak Wielkie Miłosierdzie.
2. Niedaleko Gostynia (30 km od Leszna), niejaki Waldemar rolnik, po żniwach wszedł na baloty z siana lub słomy – tego nie pamiętam dokładnie, bynajmniej bardzo wysoko ułożone, gdyż spadł z nich na ubitą ziemię z wysokości około 3 piętra, szybko przetransportowano go do szpitala w Gostyniu. Leżał w stanie krytycznym na OIOMIE, niemal wszystko połamane, przebite płuca, uszkodzone inne narządy wewnętrzne. Jego rodzina poprosiła o modlitwę. Bardzo prosiłem Matkę Bożą o uzdrowienie tegoż człowieka, na drugi dzień człowiek wybudził się, powyciągał wszystkie wenflony, wężyki, etc., ze swego ciała i idzie w stronę wyjścia z sali, podleciały pielęgniarki i mówią „Co pan?”, Waldemar odpowiedział, że pić mu się chce. Tego samego dnia wypisali go ze szpitala jako całkowicie zdrowego, wszystkie kości zrośnięte, narządy jak nietknięte.
Chwała Tobie Matko Boża, nasza Ukochana Mamo, Pani i Królowo.
3. Niedaleko Leszna, na niewielkiej wsi, mieszka od czasu do czasu (na stałe w Niemczech) mój kolega, ma podwójne obywatelstwo, niemiecki paszport i dokumenty, więc mieszka za granicą. Pracował tam jako strażak i mechanik. W swojej remizie w Niemczech, jego koledzy strażacy, z racji tego, że nie jest czystym Niemcem, tylko w połowie Polakiem, zrobili mu okrutny żart i gdy sprzątał przy wozie, wylali chemiczną substancję, wskutek czego, po wdychaniu oparów, trafił w stanie krytycznym do szpitala w Niemczech. Po kilku miesiącach wrócił na wieś koło Leszna, ale musiał chodzić z butlą tlenową, był przygarbiony, ogólnie bardzo schorowany. Dałem mu najpierw wody egzorcyzmowanej, następnie modliłem się u niego w domu, a następnie zawiozłem do Sanktuarium na Świętej Górze niedaleko Leszna. Po modlitwach Pan Bóg i Matka Boża tak go wyleczyli, że butla była już niepotrzebna, a chłop był zdrowy "jak koń". Jest też zawodowym kierowcą, więc przeszedł szereg badań i dostał się do renomowanej firmy przewozowej w Niemczech, jeżdżąc tirem po całej Europie w pełni zdrowia.
Chwała Niech Będzie Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej, zawsze i wszędzie! :)
Z Panem Bogiem i Błogosławionego dnia Drogie Siostry i Bracia w Panu Jezusie.
Uzdrowienie zależy od wiary danego człowieka, od Woli Bożej. Tak jak uczy nas Pan Jezus, gdyby dorosły człowiek był jak te dzieci, wiarę miałby niezachwianą. Ponadto nie wolno rozpamiętywać krzywd jakie ktoś nam zadaje, odpuszczać je i przepraszać codziennie Pana Boga za krzywdy nam zadane przez kogoś, „Komu odpuścicie są im odpuszczone, komu zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Niech Będzie Pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Drodzy Bracia i Siostry, piszę kolejne kilka świadectw na Chwałę Bożą.
1. Jeszcze przed Intronizacją, kilka lat temu, znajomy od około 30 lat, przyszedł do mnie ze zdjęciem córki siostry swojej żony, żebym pomodlił się za nią, zobaczył co jest, po prostu rozeznał, gdyż dziewczynka kilkuletnia była w stanie skrajnie ciężkim w jednym z angielskich szpitali (mieszka ze swą mamą w Anglii), miała sepsę, chcieli jej ucinać ręce i nogi, gdyż wdały się dziwne zakażenia, dużo tego było. Gdy podał mi zdjęcie, zły od razu je spalił w dłoniach, wziąłem więc go do Kościoła pw. Świętego Krzyża w Lesznie, było około 23:00 wieczorem. Zadzwoniłem do proboszcza i mówię „Zbyszek, otwórz szybko Kościół, trzeba walczyć o życie dziecka”, proboszcz otwarł Kościół, najpierw była walka ze złym – jej mama chodziła po wróżkach, tarotach, była nawet na wywoływaniu duchów, więc zło walnęło w jej córkę, niewinną, ale matka była wówczas winna swym postępowaniem, po modlitwach w Kaplicy i przed Ołtarzem, zły odszedł, później prośby do Pana Jezusa o jej uzdrowienie, Pan Jezus ją uzdrowił całkowicie. Matka się nawróciła – bynajmniej wówczas, choć w otoczeniu w pracy miała mnóstwo koleżanek od seansów ezoterycznych, etc. Szpital i lekarze w Anglii byli w szoku, ale mimo iż niewierzący, wydali pełną, grubą dokumentację medyczną, którą dała mi matka tegoż dziecka.
Chwała Panu Bogu za tak Wielkie Miłosierdzie.
2. Niedaleko Gostynia (30 km od Leszna), niejaki Waldemar rolnik, po żniwach wszedł na baloty z siana lub słomy – tego nie pamiętam dokładnie, bynajmniej bardzo wysoko ułożone, gdyż spadł z nich na ubitą ziemię z wysokości około 3 piętra, szybko przetransportowano go do szpitala w Gostyniu. Leżał w stanie krytycznym na OIOMIE, niemal wszystko połamane, przebite płuca, uszkodzone inne narządy wewnętrzne. Jego rodzina poprosiła o modlitwę. Bardzo prosiłem Matkę Bożą o uzdrowienie tegoż człowieka, na drugi dzień człowiek wybudził się, powyciągał wszystkie wenflony, wężyki, etc., ze swego ciała i idzie w stronę wyjścia z sali, podleciały pielęgniarki i mówią „Co pan?”, Waldemar odpowiedział, że pić mu się chce. Tego samego dnia wypisali go ze szpitala jako całkowicie zdrowego, wszystkie kości zrośnięte, narządy jak nietknięte.
Chwała Tobie Matko Boża, nasza Ukochana Mamo, Pani i Królowo.
3. Niedaleko Leszna, na niewielkiej wsi, mieszka od czasu do czasu (na stałe w Niemczech) mój kolega, ma podwójne obywatelstwo, niemiecki paszport i dokumenty, więc mieszka za granicą. Pracował tam jako strażak i mechanik. W swojej remizie w Niemczech, jego koledzy strażacy, z racji tego, że nie jest czystym Niemcem, tylko w połowie Polakiem, zrobili mu okrutny żart i gdy sprzątał przy wozie, wylali chemiczną substancję, wskutek czego, po wdychaniu oparów, trafił w stanie krytycznym do szpitala w Niemczech. Po kilku miesiącach wrócił na wieś koło Leszna, ale musiał chodzić z butlą tlenową, był przygarbiony, ogólnie bardzo schorowany. Dałem mu najpierw wody egzorcyzmowanej, następnie modliłem się u niego w domu, a następnie zawiozłem do Sanktuarium na Świętej Górze niedaleko Leszna. Po modlitwach Pan Bóg i Matka Boża tak go wyleczyli, że butla była już niepotrzebna, a chłop był zdrowy "jak koń". Jest też zawodowym kierowcą, więc przeszedł szereg badań i dostał się do renomowanej firmy przewozowej w Niemczech, jeżdżąc tirem po całej Europie w pełni zdrowia.
Chwała Niech Będzie Trójcy Przenajświętszej i Matce Bożej, zawsze i wszędzie! :)
Z Panem Bogiem i Błogosławionego dnia Drogie Siostry i Bracia w Panu Jezusie.
Uzdrowienie zależy od wiary danego człowieka, od Woli Bożej. Tak jak uczy nas Pan Jezus, gdyby dorosły człowiek był jak te dzieci, wiarę miałby niezachwianą. Ponadto nie wolno rozpamiętywać krzywd jakie ktoś nam zadaje, odpuszczać je i przepraszać codziennie Pana Boga za krzywdy nam zadane przez kogoś, „Komu odpuścicie są im odpuszczone, komu zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Regina M.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!!!
Chciałam podzielić się moim świadectwem.
Razem z mężem jesteśmy rodziną zastępczą niezawodową. 13 sierpnia 2019 roku przyszedł do nas 6-cio tygodniowy chłopczyk. Miał być u nas 2-3 miesiące. Jego rodzice biologiczni podpisali w sądzie zgody blankietowe (dobrowolnie zrzekli się praw rodzicielskich) na początku września. Współpracowaliśmy z Katolickim Ośrodkiem Adopcyjnym. Sprawa nie posuwała się do przodu. Co jakiś czas w ośrodku słyszałam, dziecko ma "pecha". Bo sędzia ma urlop, jak wróci to się sprawą zajmie, albo że trzeba czekać, albo nie ta pani odebrała telefon. Zawsze coś. Chłopczyk rozwijał się prawidłowo. Kiedy skończył pierwszy rok życia, jego adopcja nie drgnęła. Sądy przerzucały się dokumentami, a ja usłyszałam po raz kolejny, że dziecko ma pecha.
Postanowiliśmy wtedy razem z mężem, że chłopczyka adoptujemy. Zapytaliśmy o opinię naszych 4 dorosłych dzieci. Dzieci jednogłośnie poparły naszą decyzję. Ośrodek adopcyjny był przeciwny, wręcz oburzony. Nasza współpraca przestała istnieć. Zostaliśmy nazwani egoistami, że nie taka rola rodziny zastępczej, że blokujemy adopcję, zabieramy szczęście małżeństwom nie mogącym mieć dzieci, że nie wystawią nam pozytywnej opinii do sądu…
Od złożenia wniosku do sądu o przysposobienie dziecka do pierwszej rozprawy minął rok, druga rozprawa odbyła się pół roku później. Kurator dziecka z urzędu był nam przychylny. Kurator sądowy był po naszej stronie. Do sądu została sporządzona pozytywna opinia o naszej rodzinie, o warunkach mieszkaniowych itp. Sąd Rejonowy nasz wniosek oddalił. Jako rodzina zastępcza wywiązujemy się z powierzonych obowiązków, ale na przysposobienie dziecka się nie zgadza. Nie damy dziecku należytego wykształcenia i wychowania.
Chłopczyk za 2 miesiące miał 3 latka. Przez ten cały czas między nami nawiązały się bardzo silne więzi. Dziecko nie znało innej rodziny, byliśmy dla niego całym światem. Nie planowaliśmy tej adopcji. Przed nim w naszej rodzinie były inne dzieci, które mogliśmy przysposobić. Był chłopczyk, który miał 2 tygodnie jak do nas trafił. Dzieci te poszły do adopcji. Nigdy nie były u nas tak długo jak w tym przypadku. Do dzisiaj jesteśmy z tymi rodzinami w kontakcie.
Po oddaleniu przez sąd naszego wniosku, postanowiliśmy zawalczyć o jego dobro. Kurator dziecka wskazał nam panią adwokat. Pani mecenas po zapoznaniu się ze sprawą odmówiła jej prowadzenia. Jak powiedziała, nie chce nam robić nadziei, bo sprawa jest bardzo trudna, a my pomyślimy, że jak zapłacimy to sprawę wygramy. Pomogła nam napisać apelację. Mówiła nam co mamy robić, jakie badania przeprowadzić. Przez cały ten czas modliłam się Modlitwą do św. Rany Ramienia Chrystusa w naszej intencji. Modliłam się także za dusze w czyśćcu cierpiące.
Od stycznia 2022 zaczęłam chodzić na Procesje. Uczestniczyłam raz w tygodniu. Od czerwca 2022 modliłam się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. "Trochę" osób z całej Polski wspierało nas modlitwą. Koleżance powiedziałam, jak chce się pomodlić w naszej intencji Koronką do Bożego Miłosierdzia, to ma się modlić „Dla Jezusa Bolesnej Męki...”, powiedziała, że tak się będzie się modlić.
Bardzo się bałam powiedzieć „Panie Boże, Panie Jezu Chryste Królu Polski niech się Twoja Wola stanie”. Chyba w czerwcu 2022 powiedziałam tak pierwszy raz... Codziennie tak mówiłam, tak prosiłam.
Od września 2022 zaczęła się przygoda z przedszkolem. To były ciężkie dni dla niego, nie chciał się z nami rozstawać. Raz mi powiedział „Jak mnie kochasz, to mnie nie oddawaj”. Ryczałam razem z nim.
Rozprawę wyznaczono na 15 listopada. Tydzień przed rozprawą zapytał mnie, stukając paluszkiem po stole: „Mamusiu, tu jest mój domek?” Nastała cisza... Powtórzył: „Mamusiu, tu jest mój domek?” Odpowiedziałam „Tak tu jest twój domek”. Odpowiedział „To dobrze”, a ja myślałam, że mi serce pęknie... Jak za tydzień będę musiała mu powiedzieć, że musisz iść do innego domku... Dramat, po ludzku dramat.
W sprawę zaangażowana była Prokuratura. Pani prokurator napisała do Sądu Okręgowego 4 strony A4 negatywnej opinii na nas. Nigdy nas nie widziała i z nami nie rozmawiała. Modliłam się z mężem, prosiłam, błagałam kończąc słowami „Panie Boże, Panie Jezu Chryste Królu Polski niech Twoja Wola się stanie”.
Nadszedł dzień rozprawy, ciężki dzień dla nas. W drodze odmawialiśmy Różaniec. Nasza rozprawa była pierwsza. Na apelację idzie się po wyrok, wszystko jest już ustalone. Są wygłaszane tzw. mowy końcowe. Jako pierwszy mowę zaczął kurator dziecka, później mówiłam ja, a następnie prokurator okręgowy. Cały czas się modliłam za dusze w czyśćcu cierpiące sędziów, prokuratorów, adwokatów... modliłam się do swojego Anioła Stróża, żeby porozmawiał z Aniołem Stróżem prokuratora, sędziów (było ich trzech), żeby zostawili mi to dziecko.
Jak zaczęła swą przemowę pani prokurator, to nie dowierzałam, że o nas mówi. Ona inaczej postrzegała dobro dziecka. Jej stanowisko i argumenty były odmienne od naszych. Pierwszy raz ją widziałam, a tyle o nas "wiedziała". Jak pani prokurator skończyła, to sędzia przeczytał list, który dzień wcześniej wpłynął do sądu. Był to list z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Było w nim ich stanowisko w sprawie dziecka. Po przeczytaniu tego listu pani prokurator powiedziała „Przychylam się do wniosku wnioskodawców”. Sędzia nie dowierzał. „Z całym szacunkiem pani prokurator, tak, przychylam się”. Sąd nas poprosił o opuszczenie sali, zostaniemy wezwani na ogłoszenie postanowienia. Jak już wspomniałam, na apelacji jest już wszystko uzgodnione. W składzie jest troje sędziów, oni wcześniej się spotykają, wszystko analizują i podejmują decyzję. Postanowieniem sądu było, że dziecko zostaje z nami, dostał nasze nazwisko, nowy pesel, nowy akt urodzenia. Dla nas to był cud. Sąd argumentował decyzję, że zawinił system, a w podobnych okolicznościach, podobna sprawa, może mieć inne zakończenie. Postanowienie w chwili ogłoszenia było prawomocne.
Płakaliśmy ze szczęścia. Emocje były niesamowite... Dziękowaliśmy Panu Bogu, Panu Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski, Matce Bożej, Aniołom, duszom w czyśćcu. Tak się złożyło, że w tym dniu w naszej parafii była całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu. Pojechaliśmy bardzo podziękować za otrzymane Łaski.
Parę dni później pojechaliśmy podziękować pani mecenas. Powiedziała, że dawno takiej sprawy nie miała i ewidentnie Niebo nam pomagało.
Jesteśmy bardzo wdzięczni z całego serca Trójcy Przenajświętszej, Matce Bożej i Wszystkim Aniołom.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!!!
Chciałam podzielić się moim świadectwem.
Razem z mężem jesteśmy rodziną zastępczą niezawodową. 13 sierpnia 2019 roku przyszedł do nas 6-cio tygodniowy chłopczyk. Miał być u nas 2-3 miesiące. Jego rodzice biologiczni podpisali w sądzie zgody blankietowe (dobrowolnie zrzekli się praw rodzicielskich) na początku września. Współpracowaliśmy z Katolickim Ośrodkiem Adopcyjnym. Sprawa nie posuwała się do przodu. Co jakiś czas w ośrodku słyszałam, dziecko ma "pecha". Bo sędzia ma urlop, jak wróci to się sprawą zajmie, albo że trzeba czekać, albo nie ta pani odebrała telefon. Zawsze coś. Chłopczyk rozwijał się prawidłowo. Kiedy skończył pierwszy rok życia, jego adopcja nie drgnęła. Sądy przerzucały się dokumentami, a ja usłyszałam po raz kolejny, że dziecko ma pecha.
Postanowiliśmy wtedy razem z mężem, że chłopczyka adoptujemy. Zapytaliśmy o opinię naszych 4 dorosłych dzieci. Dzieci jednogłośnie poparły naszą decyzję. Ośrodek adopcyjny był przeciwny, wręcz oburzony. Nasza współpraca przestała istnieć. Zostaliśmy nazwani egoistami, że nie taka rola rodziny zastępczej, że blokujemy adopcję, zabieramy szczęście małżeństwom nie mogącym mieć dzieci, że nie wystawią nam pozytywnej opinii do sądu…
Od złożenia wniosku do sądu o przysposobienie dziecka do pierwszej rozprawy minął rok, druga rozprawa odbyła się pół roku później. Kurator dziecka z urzędu był nam przychylny. Kurator sądowy był po naszej stronie. Do sądu została sporządzona pozytywna opinia o naszej rodzinie, o warunkach mieszkaniowych itp. Sąd Rejonowy nasz wniosek oddalił. Jako rodzina zastępcza wywiązujemy się z powierzonych obowiązków, ale na przysposobienie dziecka się nie zgadza. Nie damy dziecku należytego wykształcenia i wychowania.
Chłopczyk za 2 miesiące miał 3 latka. Przez ten cały czas między nami nawiązały się bardzo silne więzi. Dziecko nie znało innej rodziny, byliśmy dla niego całym światem. Nie planowaliśmy tej adopcji. Przed nim w naszej rodzinie były inne dzieci, które mogliśmy przysposobić. Był chłopczyk, który miał 2 tygodnie jak do nas trafił. Dzieci te poszły do adopcji. Nigdy nie były u nas tak długo jak w tym przypadku. Do dzisiaj jesteśmy z tymi rodzinami w kontakcie.
Po oddaleniu przez sąd naszego wniosku, postanowiliśmy zawalczyć o jego dobro. Kurator dziecka wskazał nam panią adwokat. Pani mecenas po zapoznaniu się ze sprawą odmówiła jej prowadzenia. Jak powiedziała, nie chce nam robić nadziei, bo sprawa jest bardzo trudna, a my pomyślimy, że jak zapłacimy to sprawę wygramy. Pomogła nam napisać apelację. Mówiła nam co mamy robić, jakie badania przeprowadzić. Przez cały ten czas modliłam się Modlitwą do św. Rany Ramienia Chrystusa w naszej intencji. Modliłam się także za dusze w czyśćcu cierpiące.
Od stycznia 2022 zaczęłam chodzić na Procesje. Uczestniczyłam raz w tygodniu. Od czerwca 2022 modliłam się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. "Trochę" osób z całej Polski wspierało nas modlitwą. Koleżance powiedziałam, jak chce się pomodlić w naszej intencji Koronką do Bożego Miłosierdzia, to ma się modlić „Dla Jezusa Bolesnej Męki...”, powiedziała, że tak się będzie się modlić.
Bardzo się bałam powiedzieć „Panie Boże, Panie Jezu Chryste Królu Polski niech się Twoja Wola stanie”. Chyba w czerwcu 2022 powiedziałam tak pierwszy raz... Codziennie tak mówiłam, tak prosiłam.
Od września 2022 zaczęła się przygoda z przedszkolem. To były ciężkie dni dla niego, nie chciał się z nami rozstawać. Raz mi powiedział „Jak mnie kochasz, to mnie nie oddawaj”. Ryczałam razem z nim.
Rozprawę wyznaczono na 15 listopada. Tydzień przed rozprawą zapytał mnie, stukając paluszkiem po stole: „Mamusiu, tu jest mój domek?” Nastała cisza... Powtórzył: „Mamusiu, tu jest mój domek?” Odpowiedziałam „Tak tu jest twój domek”. Odpowiedział „To dobrze”, a ja myślałam, że mi serce pęknie... Jak za tydzień będę musiała mu powiedzieć, że musisz iść do innego domku... Dramat, po ludzku dramat.
W sprawę zaangażowana była Prokuratura. Pani prokurator napisała do Sądu Okręgowego 4 strony A4 negatywnej opinii na nas. Nigdy nas nie widziała i z nami nie rozmawiała. Modliłam się z mężem, prosiłam, błagałam kończąc słowami „Panie Boże, Panie Jezu Chryste Królu Polski niech Twoja Wola się stanie”.
Nadszedł dzień rozprawy, ciężki dzień dla nas. W drodze odmawialiśmy Różaniec. Nasza rozprawa była pierwsza. Na apelację idzie się po wyrok, wszystko jest już ustalone. Są wygłaszane tzw. mowy końcowe. Jako pierwszy mowę zaczął kurator dziecka, później mówiłam ja, a następnie prokurator okręgowy. Cały czas się modliłam za dusze w czyśćcu cierpiące sędziów, prokuratorów, adwokatów... modliłam się do swojego Anioła Stróża, żeby porozmawiał z Aniołem Stróżem prokuratora, sędziów (było ich trzech), żeby zostawili mi to dziecko.
Jak zaczęła swą przemowę pani prokurator, to nie dowierzałam, że o nas mówi. Ona inaczej postrzegała dobro dziecka. Jej stanowisko i argumenty były odmienne od naszych. Pierwszy raz ją widziałam, a tyle o nas "wiedziała". Jak pani prokurator skończyła, to sędzia przeczytał list, który dzień wcześniej wpłynął do sądu. Był to list z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Było w nim ich stanowisko w sprawie dziecka. Po przeczytaniu tego listu pani prokurator powiedziała „Przychylam się do wniosku wnioskodawców”. Sędzia nie dowierzał. „Z całym szacunkiem pani prokurator, tak, przychylam się”. Sąd nas poprosił o opuszczenie sali, zostaniemy wezwani na ogłoszenie postanowienia. Jak już wspomniałam, na apelacji jest już wszystko uzgodnione. W składzie jest troje sędziów, oni wcześniej się spotykają, wszystko analizują i podejmują decyzję. Postanowieniem sądu było, że dziecko zostaje z nami, dostał nasze nazwisko, nowy pesel, nowy akt urodzenia. Dla nas to był cud. Sąd argumentował decyzję, że zawinił system, a w podobnych okolicznościach, podobna sprawa, może mieć inne zakończenie. Postanowienie w chwili ogłoszenia było prawomocne.
Płakaliśmy ze szczęścia. Emocje były niesamowite... Dziękowaliśmy Panu Bogu, Panu Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski, Matce Bożej, Aniołom, duszom w czyśćcu. Tak się złożyło, że w tym dniu w naszej parafii była całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu. Pojechaliśmy bardzo podziękować za otrzymane Łaski.
Parę dni później pojechaliśmy podziękować pani mecenas. Powiedziała, że dawno takiej sprawy nie miała i ewidentnie Niebo nam pomagało.
Jesteśmy bardzo wdzięczni z całego serca Trójcy Przenajświętszej, Matce Bożej i Wszystkim Aniołom.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.
Grzegorz Wróblewski
Niech Będzie Pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Postanowiłem napisać kilka świadectw przykładowych.
1. Kiedy wraz z bratem jechaliśmy do pani rzeźbiarki Hejduk po figurę Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, po niemal 4 miesiącach jej pracy nad rzeźbą, na miejscu okazało się, że nie policzyli wysokości specjalnej skrzyni zabezpieczającej figurę Pana Jezusa, więc całość nie chciała zmieścić się w bagażniku. W ten dzień Pan Jezus nas wysłał po figurę Swą, mówiąc, iż do 24:00 musi być ona u mnie w domu, w moim pokoju, na dwa tygodnie przed Intronizacją.
Było już po południu i firmy kurierskie nie chciały brać zleceń na jakikolwiek przewóz ekspresowy na miejsce docelowe (300 km do nas), nagle po modlitwie w sercu, pani Gosia powiedziała „chwilę, mam znajomego przecież, który przewozi gabarytowe rzeczy, może przewiezie figurę na miejsce”, po krótkim telefonie zgodził się, a jego imię – tego znajomego brzmiało... Emmanuel :), figura była u mnie w pokoju kilkanaście minut przed 24:00.
2. Kiedy wraz z mamą i bratem przyjechaliśmy do Świebodzina, Pan Bóg ponad figurą Chrystusa Króla przywitał nas tęczą, mimo iż nie było "pogody tęczowej", a kiedy już wszystko dokupiliśmy co trzeba, podczas rozstawiania flag w Sanktuarium, róż – które do dziś są (3 lata) Pobłogosławione przez Matkę Bożą podczas Intronizacji, klęczałem przed Tabernakulum czując się jakbym miał 50 kg, a nie 110, a Pan Jezus przeszywał mnie Swoją miłością, to było coś niesamowitego, myślałem, że za chwilę będę lewitował. Podczas Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski widziałem, jak otwarł się dach nad Prezbiterium i z Nieba na ziemię leciało mnóstwo (miliony) Łask Bożych w formie jak języki ogniste, białe, Ducha Świętego.
3. Kiedy modliliśmy i modlimy się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, czy to Litanią, czy Koronką, Pan Jezus często od ręki uzdrawia ludzi – wiele nowotworów, innych chorób, także duchowych, wszystko zależy od Woli Bożej i wiary danego człowieka. Tych świadectw mamy setki w zasadzie, ludzie rzadko później się odzywają ze świadectwem, ale kiedy widzimy kogoś, kto był w stanie niemal krytycznym, a za 2 dni jest zdrów jak ryba to o czymś świadczy.
4. Wiele lat temu moim kierownikiem duchowym był jeden z Biskupów, który wówczas był na Drodze Bożej, jeździłem do Archidiecezji, przekazywałem tajne informacje z Nieba, ale tylko te, które Pan Bóg pozwalał przekazać, w Lesznie wówczas w Kościołach odbywał się Barok Plus Festiwal, przy ołtarzach grajkowie się rozkładali, Kościoły pełne chętnych na posłuchanie masońskich utworów melomanów, Niebu się to potężnie nie podobało. Koło jednego z Kościołów Matka Boża powiedziała mi nagle „z tego Kościoła nie pozostanie kamień na kamieniu jeśli nadal będą tak profanować”, lecz profanowali nadal, więc kilka dni później spadło 10 metrów dachu owego Kościoła, jako zapowiedź, Biskup zadzwonił i pyta mnie dlaczego się tak stało, odpowiedziałem tylko, że ostrzegałem ich i podałem Słowa Matki Bożej.
5. Wiele lat temu wraz z Księdzem Zbigniewem prowadziliśmy (on Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej, ja zaś modlitwę wstawienniczą i nauki) w Kościele Św. Krzyża w Lesznie Nabożeństwo do Ducha Świętego. Uzdrowień było mnóstwo, pełny sejf świadectw na plebanii obok Kościoła miał Ks. Zbigniew, Pan Bóg Duch Święty tak potężnie działał, że kiedy np. wprowadzali kobietę do Kościoła z białaczką limfoblastyczną (miała zajęte przez raka 98% krwi) – komórek rakowych, po chemiach ledwo co szurała butami, etc., wziąłem ją do ławki już po Nabożeństwie niemal przed Ołtarz. Zapytałem „Wierzysz w Pana Boga i w to, że może Cię uleczyć? Chcesz być zdrowa? Kochasz Pana Boga?” Odpowiedzi były pozytywne, dotknąłem ją i po kilku słowach modlitwy była zdrowa. Kilka dni później poznańska onkologia zrobiła jej szereg badań z wynikiem „zdrowa”, pani ordynator głęboko wierząca Katoliczka, chciała dać do świadectwa lekarską dokumentację potwierdzającą, ale powiedziała, że za tą dokumentację po tygodniu – dwóch szukałaby nowego szpitala lub przychodni jako miejsca pracy i że onkologia wierzy tylko w chemio i radioterapię.
6. Pewnego dnia przez cały dzień miałem niemal 40 stopni gorączki, potężny ból nerek, itp., pogoda mglista, zimno na dworze, przez cały dzień Pan Bóg mówił mi, żebym jechał do Klasztoru do Wschowy do Ojca Walentego, tam jest osoba, która potrzebuje pomocy. Kiedyś trochę z Ojcem Walentym posługiwałem – lata temu. To ten sam, który spowiadał wielu z Was, mówiłem Wam o Nim na kanale w posłudze na yt, później go przenieśli do Wronek na Gwardiana tamtejszego Klasztoru.
Zwlokłem się z łóżka, po 22:00 brat po mnie przyjechał i podjechaliśmy te 20 km do Wschowy. Wchodzimy, a tam z celi jednego z ojców, wychodzi jego wiekowa mama o chodziku, robiąc dwa kroki na minutę, przyjechała z mężem z Gdyni do syna do Klasztoru w odwiedziny. Mówię, Walenty Pan Jezus chce uzdrowić tą kobietę, a więc poszliśmy do innego pokoju z nią. W pokoju Walenty pyta, czy może być przy nas, mówię, że pewnie. Zapytałem czy chce być zdrowa i czy wierzy, że Pan Jezus może ją uzdrowić, odpowiedziała, że tak. W tym momencie przyłożyłem dłoń do jej pleców, krótko się pomodliłem, O. Walenty też, powiedziałem „W imię Jezusa Chrystusa bądź zdrowa, odrzuć ten balkonik”, kobieta nagle się wyprostowała i była całkowicie zdrowa, złożyła w Kościele Klasztornym dziękczynienie, a po powrocie do Gdyni założyła plecak stelażowy na plecy i na piechotę we wieżowcu do mieszkania pokonała sprintem wiele pięter, sąsiadom „powylatywały szczęki”.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste, to pierwsza, krótka część świadectw, następne napiszę gdy czas i zdrowie pozwoli.
To tylko i wyłącznie Pan Bóg i Matka Boża uzdrawiają, człowiek jest tylko narzędziem. Zawsze należy dziękować Panu Bogu i złożyć piękne dziękczynienie.
Króluj Nam Chryste, Zawsze i Wszędzie :)
Z Panem Bogiem
Grzegorz Wróblewski
Niech Będzie Pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Postanowiłem napisać kilka świadectw przykładowych.
1. Kiedy wraz z bratem jechaliśmy do pani rzeźbiarki Hejduk po figurę Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, po niemal 4 miesiącach jej pracy nad rzeźbą, na miejscu okazało się, że nie policzyli wysokości specjalnej skrzyni zabezpieczającej figurę Pana Jezusa, więc całość nie chciała zmieścić się w bagażniku. W ten dzień Pan Jezus nas wysłał po figurę Swą, mówiąc, iż do 24:00 musi być ona u mnie w domu, w moim pokoju, na dwa tygodnie przed Intronizacją.
Było już po południu i firmy kurierskie nie chciały brać zleceń na jakikolwiek przewóz ekspresowy na miejsce docelowe (300 km do nas), nagle po modlitwie w sercu, pani Gosia powiedziała „chwilę, mam znajomego przecież, który przewozi gabarytowe rzeczy, może przewiezie figurę na miejsce”, po krótkim telefonie zgodził się, a jego imię – tego znajomego brzmiało... Emmanuel :), figura była u mnie w pokoju kilkanaście minut przed 24:00.
2. Kiedy wraz z mamą i bratem przyjechaliśmy do Świebodzina, Pan Bóg ponad figurą Chrystusa Króla przywitał nas tęczą, mimo iż nie było "pogody tęczowej", a kiedy już wszystko dokupiliśmy co trzeba, podczas rozstawiania flag w Sanktuarium, róż – które do dziś są (3 lata) Pobłogosławione przez Matkę Bożą podczas Intronizacji, klęczałem przed Tabernakulum czując się jakbym miał 50 kg, a nie 110, a Pan Jezus przeszywał mnie Swoją miłością, to było coś niesamowitego, myślałem, że za chwilę będę lewitował. Podczas Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski widziałem, jak otwarł się dach nad Prezbiterium i z Nieba na ziemię leciało mnóstwo (miliony) Łask Bożych w formie jak języki ogniste, białe, Ducha Świętego.
3. Kiedy modliliśmy i modlimy się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, czy to Litanią, czy Koronką, Pan Jezus często od ręki uzdrawia ludzi – wiele nowotworów, innych chorób, także duchowych, wszystko zależy od Woli Bożej i wiary danego człowieka. Tych świadectw mamy setki w zasadzie, ludzie rzadko później się odzywają ze świadectwem, ale kiedy widzimy kogoś, kto był w stanie niemal krytycznym, a za 2 dni jest zdrów jak ryba to o czymś świadczy.
4. Wiele lat temu moim kierownikiem duchowym był jeden z Biskupów, który wówczas był na Drodze Bożej, jeździłem do Archidiecezji, przekazywałem tajne informacje z Nieba, ale tylko te, które Pan Bóg pozwalał przekazać, w Lesznie wówczas w Kościołach odbywał się Barok Plus Festiwal, przy ołtarzach grajkowie się rozkładali, Kościoły pełne chętnych na posłuchanie masońskich utworów melomanów, Niebu się to potężnie nie podobało. Koło jednego z Kościołów Matka Boża powiedziała mi nagle „z tego Kościoła nie pozostanie kamień na kamieniu jeśli nadal będą tak profanować”, lecz profanowali nadal, więc kilka dni później spadło 10 metrów dachu owego Kościoła, jako zapowiedź, Biskup zadzwonił i pyta mnie dlaczego się tak stało, odpowiedziałem tylko, że ostrzegałem ich i podałem Słowa Matki Bożej.
5. Wiele lat temu wraz z Księdzem Zbigniewem prowadziliśmy (on Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej, ja zaś modlitwę wstawienniczą i nauki) w Kościele Św. Krzyża w Lesznie Nabożeństwo do Ducha Świętego. Uzdrowień było mnóstwo, pełny sejf świadectw na plebanii obok Kościoła miał Ks. Zbigniew, Pan Bóg Duch Święty tak potężnie działał, że kiedy np. wprowadzali kobietę do Kościoła z białaczką limfoblastyczną (miała zajęte przez raka 98% krwi) – komórek rakowych, po chemiach ledwo co szurała butami, etc., wziąłem ją do ławki już po Nabożeństwie niemal przed Ołtarz. Zapytałem „Wierzysz w Pana Boga i w to, że może Cię uleczyć? Chcesz być zdrowa? Kochasz Pana Boga?” Odpowiedzi były pozytywne, dotknąłem ją i po kilku słowach modlitwy była zdrowa. Kilka dni później poznańska onkologia zrobiła jej szereg badań z wynikiem „zdrowa”, pani ordynator głęboko wierząca Katoliczka, chciała dać do świadectwa lekarską dokumentację potwierdzającą, ale powiedziała, że za tą dokumentację po tygodniu – dwóch szukałaby nowego szpitala lub przychodni jako miejsca pracy i że onkologia wierzy tylko w chemio i radioterapię.
6. Pewnego dnia przez cały dzień miałem niemal 40 stopni gorączki, potężny ból nerek, itp., pogoda mglista, zimno na dworze, przez cały dzień Pan Bóg mówił mi, żebym jechał do Klasztoru do Wschowy do Ojca Walentego, tam jest osoba, która potrzebuje pomocy. Kiedyś trochę z Ojcem Walentym posługiwałem – lata temu. To ten sam, który spowiadał wielu z Was, mówiłem Wam o Nim na kanale w posłudze na yt, później go przenieśli do Wronek na Gwardiana tamtejszego Klasztoru.
Zwlokłem się z łóżka, po 22:00 brat po mnie przyjechał i podjechaliśmy te 20 km do Wschowy. Wchodzimy, a tam z celi jednego z ojców, wychodzi jego wiekowa mama o chodziku, robiąc dwa kroki na minutę, przyjechała z mężem z Gdyni do syna do Klasztoru w odwiedziny. Mówię, Walenty Pan Jezus chce uzdrowić tą kobietę, a więc poszliśmy do innego pokoju z nią. W pokoju Walenty pyta, czy może być przy nas, mówię, że pewnie. Zapytałem czy chce być zdrowa i czy wierzy, że Pan Jezus może ją uzdrowić, odpowiedziała, że tak. W tym momencie przyłożyłem dłoń do jej pleców, krótko się pomodliłem, O. Walenty też, powiedziałem „W imię Jezusa Chrystusa bądź zdrowa, odrzuć ten balkonik”, kobieta nagle się wyprostowała i była całkowicie zdrowa, złożyła w Kościele Klasztornym dziękczynienie, a po powrocie do Gdyni założyła plecak stelażowy na plecy i na piechotę we wieżowcu do mieszkania pokonała sprintem wiele pięter, sąsiadom „powylatywały szczęki”.
Chwała Tobie Panie Jezu Chryste, to pierwsza, krótka część świadectw, następne napiszę gdy czas i zdrowie pozwoli.
To tylko i wyłącznie Pan Bóg i Matka Boża uzdrawiają, człowiek jest tylko narzędziem. Zawsze należy dziękować Panu Bogu i złożyć piękne dziękczynienie.
Króluj Nam Chryste, Zawsze i Wszędzie :)
Z Panem Bogiem
Grzegorz Wróblewski
M z Piekar Śląskich
Szczęść Boże. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!!!
Moja bratowa urodziła synka w stanie cukrzycy ciążowej, co spowodowało zakażenie krwi u dziecka, tak ogromne, że lekarze w bardzo delikatny sposób kazali się rodzicom pożegnać się z dzieckiem. Maluch popodłączany pod aparaturę nie okazywał właściwie oznak życia, zmiany w organizmie z minuty na minutę postępowały bardzo szybko. Wszystko wskazywało, że koniec jest kwestią czasu. Rodzice nie ogarniali sytuacji w bólu i rozpaczy. Cała rodzina rozpoczęła szturm modlitewny. Poproszono także przez znajomą o przekazanie prośby Grzegorzowi o modlitwę do Pana Jezusa za zdrowie dziecka.
Otrzymaliśmy odpowiedź od Pana Jezusa jeszcze tego samego dnia, że jutro będą dobre wiadomości. Kolejnego dnia z samego rana brat w tak trudnej sytuacji sam postanowił ochrzcić synka, gdyż na oddziale w okresie pandemii nie było kapłanów (a był to dzień Chrztu Pańskiego w styczniu). Od tego momentu stan dziecka sukcesywnie się poprawiał, aż do pełnego wyzdrowienia. Lekarze z niedowierzaniem wiele razy wzywali rodziców z dzieckiem na konsultacje, gdyż nic nie wskazywało na poprawę zdrowia, a co dopiero na tak błyskawiczne wyleczenia chłopczyka. Rozwija się on wspaniale, niczym nie ustępując rówieśnikom.
Jesteśmy Panu Jezusowi tak wdzięczni za uzdrowienie bratanka, że nie można tego wyrazić słowami.
Chwała Ci Panie Jezu Chryste po wszystkie czasy.
Szczęść Boże. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski!!!
Moja bratowa urodziła synka w stanie cukrzycy ciążowej, co spowodowało zakażenie krwi u dziecka, tak ogromne, że lekarze w bardzo delikatny sposób kazali się rodzicom pożegnać się z dzieckiem. Maluch popodłączany pod aparaturę nie okazywał właściwie oznak życia, zmiany w organizmie z minuty na minutę postępowały bardzo szybko. Wszystko wskazywało, że koniec jest kwestią czasu. Rodzice nie ogarniali sytuacji w bólu i rozpaczy. Cała rodzina rozpoczęła szturm modlitewny. Poproszono także przez znajomą o przekazanie prośby Grzegorzowi o modlitwę do Pana Jezusa za zdrowie dziecka.
Otrzymaliśmy odpowiedź od Pana Jezusa jeszcze tego samego dnia, że jutro będą dobre wiadomości. Kolejnego dnia z samego rana brat w tak trudnej sytuacji sam postanowił ochrzcić synka, gdyż na oddziale w okresie pandemii nie było kapłanów (a był to dzień Chrztu Pańskiego w styczniu). Od tego momentu stan dziecka sukcesywnie się poprawiał, aż do pełnego wyzdrowienia. Lekarze z niedowierzaniem wiele razy wzywali rodziców z dzieckiem na konsultacje, gdyż nic nie wskazywało na poprawę zdrowia, a co dopiero na tak błyskawiczne wyleczenia chłopczyka. Rozwija się on wspaniale, niczym nie ustępując rówieśnikom.
Jesteśmy Panu Jezusowi tak wdzięczni za uzdrowienie bratanka, że nie można tego wyrazić słowami.
Chwała Ci Panie Jezu Chryste po wszystkie czasy.
Aleksandra S.
Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się moim świadectwem.
W wieku 19 lat wyszłam za mąż i urodziłam dwójkę cudownych dzieci. Byliśmy z mężem bardzo szczęśliwym małżeństwem i tworzyliśmy w tak młodym wieku piękną kochającą się rodzinę. Żyliśmy skromnie, ale za to w wielkiej miłości. Wszystko robiliśmy wspólnie, cieszyliśmy się z drobnych rzeczy, bo nie było nas stać na wiele. Po 15 latach małżeństwa jednak coś pękło i zaczęło się wszystko psuć. Mąż wszedł w złe towarzystwo zaczął nadużywać alkoholu i stawał się coraz bardziej agresywny. Zły wlał w moje serce i naszych dzieci potężny lęk, który nas dosłownie paraliżował i nie pozwolił spokojnie żyć. Walczyłam w modlitwach o mojego męża, prosiłam Boga, żeby nie doszło do rozwodu. Wydawało mi się, że moja wiara była silna, ale zabrakło mi ufności i postanowiłam odejść po pięciu latach, kończąc ten związek rozwodem. Znalazłam „pozorne ukojenie”, w innym mężczyźnie. Pobraliśmy się i to spowodowało, że moje sumienie zostało uśpione.
Nie potrafiłam się modlić, wmawiałam sobie, że widocznie tak ma wyglądać moje życie i że po Bożemu nie ma już dla mnie nadziei na zbawienie. Po czasie próbowałam znów wrócić na łono Kościoła, gdy uczestniczyłam w niedzielnej Eucharystii za każdym razem miałam łzy w oczach i zaczęło ruszać mnie sumienie i przeogromna tęsknota za Panem Jezusem. Prosiłam Mamusię Maryję o pomoc, aby uratowała mnie i pomogła wyjść z tej sytuacji. Postanowiłam odnowić konsekrację oddania 33 dni Maryi, bo jako dziecko przed Ołtarzem oddałam się Matce Bożej. Wtedy zaczęły się cuda w moim życiu, przez sny i znaki jakie dawała mi Maryja. Postanowiłam żyć w czystości i właśnie teraz rozstaję się z mężczyzną, z którym związałam się cywilnie. Przez ostatnie lata byłam upokarzana za to, że wybrałam życie bez grzechu. Duch Święty pokazał mi jak bardzo raniłam Jezusa i wolałam być sama niż zadawać Mu ból.
Po ludzku nie wierzyłam, że kiedyś będę mogła mieć kontakt z moim pierwszym mężem, z którym zawarłam ślub kościelny, ale dzięki modlitwom moim i grupy procesyjnej do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski prostują się moje ścieżki. Z mężem nawiązaliśmy kontakt, budujemy na nowo relacje, z postanowieniem, że będą oparte tylko na skale jaką jest Pan Bóg. Pragniemy obydwoje, aby stanąć przed Bogiem i odnowić nasze Śluby Małżeńskie. Po drodze jest wiele spraw do pokonania, ale wszystko układa się tak jak być powinno. Mąż w grudniu przyjeżdża na stałe do Polski i będziemy chcieli stworzyć wszystko nowe w Jezusie Chrystusie. Wierzę i Ufam Jezusowi i Maryi, że na Mocy Sakramentu Małżeństwa uda nam się.
Jezu Ty się tym zajmij 🙏
Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus Król Polski i Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski.
Chciałabym podzielić się moim świadectwem.
W wieku 19 lat wyszłam za mąż i urodziłam dwójkę cudownych dzieci. Byliśmy z mężem bardzo szczęśliwym małżeństwem i tworzyliśmy w tak młodym wieku piękną kochającą się rodzinę. Żyliśmy skromnie, ale za to w wielkiej miłości. Wszystko robiliśmy wspólnie, cieszyliśmy się z drobnych rzeczy, bo nie było nas stać na wiele. Po 15 latach małżeństwa jednak coś pękło i zaczęło się wszystko psuć. Mąż wszedł w złe towarzystwo zaczął nadużywać alkoholu i stawał się coraz bardziej agresywny. Zły wlał w moje serce i naszych dzieci potężny lęk, który nas dosłownie paraliżował i nie pozwolił spokojnie żyć. Walczyłam w modlitwach o mojego męża, prosiłam Boga, żeby nie doszło do rozwodu. Wydawało mi się, że moja wiara była silna, ale zabrakło mi ufności i postanowiłam odejść po pięciu latach, kończąc ten związek rozwodem. Znalazłam „pozorne ukojenie”, w innym mężczyźnie. Pobraliśmy się i to spowodowało, że moje sumienie zostało uśpione.
Nie potrafiłam się modlić, wmawiałam sobie, że widocznie tak ma wyglądać moje życie i że po Bożemu nie ma już dla mnie nadziei na zbawienie. Po czasie próbowałam znów wrócić na łono Kościoła, gdy uczestniczyłam w niedzielnej Eucharystii za każdym razem miałam łzy w oczach i zaczęło ruszać mnie sumienie i przeogromna tęsknota za Panem Jezusem. Prosiłam Mamusię Maryję o pomoc, aby uratowała mnie i pomogła wyjść z tej sytuacji. Postanowiłam odnowić konsekrację oddania 33 dni Maryi, bo jako dziecko przed Ołtarzem oddałam się Matce Bożej. Wtedy zaczęły się cuda w moim życiu, przez sny i znaki jakie dawała mi Maryja. Postanowiłam żyć w czystości i właśnie teraz rozstaję się z mężczyzną, z którym związałam się cywilnie. Przez ostatnie lata byłam upokarzana za to, że wybrałam życie bez grzechu. Duch Święty pokazał mi jak bardzo raniłam Jezusa i wolałam być sama niż zadawać Mu ból.
Po ludzku nie wierzyłam, że kiedyś będę mogła mieć kontakt z moim pierwszym mężem, z którym zawarłam ślub kościelny, ale dzięki modlitwom moim i grupy procesyjnej do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski prostują się moje ścieżki. Z mężem nawiązaliśmy kontakt, budujemy na nowo relacje, z postanowieniem, że będą oparte tylko na skale jaką jest Pan Bóg. Pragniemy obydwoje, aby stanąć przed Bogiem i odnowić nasze Śluby Małżeńskie. Po drodze jest wiele spraw do pokonania, ale wszystko układa się tak jak być powinno. Mąż w grudniu przyjeżdża na stałe do Polski i będziemy chcieli stworzyć wszystko nowe w Jezusie Chrystusie. Wierzę i Ufam Jezusowi i Maryi, że na Mocy Sakramentu Małżeństwa uda nam się.
Jezu Ty się tym zajmij 🙏
Michał K.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym.
Należę do parafii Miłosierdzia Bożego, więc Jego kult od zawsze był mi bliski, a od kiedy się dowiedziałem od proroka Grzegorza o prawidłowej firmie Koronki do Miłosierdzia Bożego to odmawiam ją tylko w takiej formie. W domu miałem bardzo dużo przedstawień błędnego wizerunku Jezusa Miłosiernego, po informacji, że ten obraz, który miałem ma wiele ukrytych cech demonicznych, postanowiłem w jedyny teologiczny sposób pozbyć się tych wizerunków poprzez spalenie ich w kominku. Jeden największy był kupiony z sąsiadami wspólnie na Boże Ciało, w pierwszej chwili myślałem by obraz im zwrócić, bo był u mnie przetrzymywany, a użyty tylko raz, ale po chwili przyszła mi refleksja, że nie mogę oddać komuś zła w darze, więc postanowiłem, że w razie konieczności zwrócę część kosztów poniesionych przez sąsiadów za ten obraz, a wizerunek spalę wraz z pozostałymi.
Zebrałem więc wszystkie wizerunki, a że była już późna noc to postanowiłem, że spalę je z samego rana, gdy się przebudzę i z takim postanowieniem położyłem się spać. Tej samej nocy ze snu wyrwał mnie fizyczny atak złej demonicznej siły, począł mnie dusić chwytając za gardło, a poza mną w pokoju nie było nikogo. Mimo ataku nie przestraszyłem się, a przez głowę przeszedł mi fragment Nowego Testamentu, że „na tym świecie jest jedno Imię, na które zegnie się każde kolano istot niebieskich, ziemskich i piekielnych”, z tą wiarą ostatnim tchem wyrzekłem „w imię Jezusa Chrystusa idź precz” i stał się Cud, ucisk na gardło zelżał, stał się słabszy. Mając to na uwadze powtórzyłem z jeszcze większym naciskiem i siłą „w imię Jezusa Chrystusa idź precz”, ucisk stał się całkiem słaby, lecz nadal czułem go na szyi. Gdy trzeci raz wyrzekłem sentencje ucisk zniknął, a ja poczułem, że to co mnie atakowało odeszło.
Następnego dnia po przebudzeniu spaliłem wszystkie uszykowane obrazy, a ten demon, zła siła, już więcej mnie od tamtego czasu fizycznie nie atakowała. Dodatkowo od tamtej pory nie ma u mnie w domu takich kłótni i problemów w relacjach z rodziną jak wcześniej do tej pory były, a kosztów wspólnego obrazu zwracać nie musiałem, moi sąsiedzi są bardzo, bardzo wierzący.
Wiwat Jezus Chrystus Król Polski.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym.
Należę do parafii Miłosierdzia Bożego, więc Jego kult od zawsze był mi bliski, a od kiedy się dowiedziałem od proroka Grzegorza o prawidłowej firmie Koronki do Miłosierdzia Bożego to odmawiam ją tylko w takiej formie. W domu miałem bardzo dużo przedstawień błędnego wizerunku Jezusa Miłosiernego, po informacji, że ten obraz, który miałem ma wiele ukrytych cech demonicznych, postanowiłem w jedyny teologiczny sposób pozbyć się tych wizerunków poprzez spalenie ich w kominku. Jeden największy był kupiony z sąsiadami wspólnie na Boże Ciało, w pierwszej chwili myślałem by obraz im zwrócić, bo był u mnie przetrzymywany, a użyty tylko raz, ale po chwili przyszła mi refleksja, że nie mogę oddać komuś zła w darze, więc postanowiłem, że w razie konieczności zwrócę część kosztów poniesionych przez sąsiadów za ten obraz, a wizerunek spalę wraz z pozostałymi.
Zebrałem więc wszystkie wizerunki, a że była już późna noc to postanowiłem, że spalę je z samego rana, gdy się przebudzę i z takim postanowieniem położyłem się spać. Tej samej nocy ze snu wyrwał mnie fizyczny atak złej demonicznej siły, począł mnie dusić chwytając za gardło, a poza mną w pokoju nie było nikogo. Mimo ataku nie przestraszyłem się, a przez głowę przeszedł mi fragment Nowego Testamentu, że „na tym świecie jest jedno Imię, na które zegnie się każde kolano istot niebieskich, ziemskich i piekielnych”, z tą wiarą ostatnim tchem wyrzekłem „w imię Jezusa Chrystusa idź precz” i stał się Cud, ucisk na gardło zelżał, stał się słabszy. Mając to na uwadze powtórzyłem z jeszcze większym naciskiem i siłą „w imię Jezusa Chrystusa idź precz”, ucisk stał się całkiem słaby, lecz nadal czułem go na szyi. Gdy trzeci raz wyrzekłem sentencje ucisk zniknął, a ja poczułem, że to co mnie atakowało odeszło.
Następnego dnia po przebudzeniu spaliłem wszystkie uszykowane obrazy, a ten demon, zła siła, już więcej mnie od tamtego czasu fizycznie nie atakowała. Dodatkowo od tamtej pory nie ma u mnie w domu takich kłótni i problemów w relacjach z rodziną jak wcześniej do tej pory były, a kosztów wspólnego obrazu zwracać nie musiałem, moi sąsiedzi są bardzo, bardzo wierzący.
Wiwat Jezus Chrystus Król Polski.
Marek B.
Niech będzie uwielbiony Jezus Król Polski.
Aby nawiązać do procesji i opieki Bożej – trochę wstępu. W roku 2000 upadła firma, której byłem współwłaścicielem. Majątek przejął syndyk, ale honorowo trzeba było spłacić osoby, z którymi była współpraca. Po upadku na żonę zarejestrowana została działalność, aby było z czego żyć i pospłacać trochę długów. Pomimo tego, że syndyk przejął całość firmy i miał zaspokoić wszystkich kontrahentów, to został 1 weksel, który to użyły sobie kontrahent niemiecki ORZ ZUS. Robiła się duża kwota (w setkach tysięcy), a odsetki rosły. Ciągnęło się to prawie 20 lat. Ostatnia szansa, bo zbliża się emerytura, a potem już spłata do śmierci.
Zawierzyłem wszystko Panu Bogu. Wpadła mi w ręce modlitwa „Jezu, Ty się tym zajmij”. Po jakimś czasie kontrahent niemiecki przyjął moją propozycję ugody, rozłożona na 1 rok – ale trzeba ją spłacić. W ramach działalności z żoną otrzymałem robotę, na której zarobiłem na spłatę (10 razy więcej niż było potrzebne). Nie ma przypadków – Pan Bóg daje dziesięciokrotnie więcej, tak sobie tłumaczę.
Często słuchałem Grzegorza – W Posłudze. W 2021 roku był przekaz, aby robić procesje do Jezusa Króla Polski. Mój znajomy zaproponował, aby pojechać do Jabłonia na dzień Matki. W drodze do Jabłonia rozmawialiśmy o tym ważnym przekazie. W Jabłoniu spotkaliśmy grupę modlitewną z Białegostoku, która zakończyła swoją procesję (nie ma przypadków). Mieli 2 obrazy Jezusa Króla Polski i jeden przekazali nam. Ten obraz uczestniczy w naszych procesjach od początku. Staramy się raz w tygodniu prowadzić procesje. Na procesjach zawsze sprzyja nam pogoda. Raz w tym roku był mały deszczyk w czasie modlitwy, ale to Pan Bóg nas poświęcił – z okazji ponad setnej procesji.
Z Panem Bogiem.
Niech będzie uwielbiony Jezus Król Polski.
Aby nawiązać do procesji i opieki Bożej – trochę wstępu. W roku 2000 upadła firma, której byłem współwłaścicielem. Majątek przejął syndyk, ale honorowo trzeba było spłacić osoby, z którymi była współpraca. Po upadku na żonę zarejestrowana została działalność, aby było z czego żyć i pospłacać trochę długów. Pomimo tego, że syndyk przejął całość firmy i miał zaspokoić wszystkich kontrahentów, to został 1 weksel, który to użyły sobie kontrahent niemiecki ORZ ZUS. Robiła się duża kwota (w setkach tysięcy), a odsetki rosły. Ciągnęło się to prawie 20 lat. Ostatnia szansa, bo zbliża się emerytura, a potem już spłata do śmierci.
Zawierzyłem wszystko Panu Bogu. Wpadła mi w ręce modlitwa „Jezu, Ty się tym zajmij”. Po jakimś czasie kontrahent niemiecki przyjął moją propozycję ugody, rozłożona na 1 rok – ale trzeba ją spłacić. W ramach działalności z żoną otrzymałem robotę, na której zarobiłem na spłatę (10 razy więcej niż było potrzebne). Nie ma przypadków – Pan Bóg daje dziesięciokrotnie więcej, tak sobie tłumaczę.
Często słuchałem Grzegorza – W Posłudze. W 2021 roku był przekaz, aby robić procesje do Jezusa Króla Polski. Mój znajomy zaproponował, aby pojechać do Jabłonia na dzień Matki. W drodze do Jabłonia rozmawialiśmy o tym ważnym przekazie. W Jabłoniu spotkaliśmy grupę modlitewną z Białegostoku, która zakończyła swoją procesję (nie ma przypadków). Mieli 2 obrazy Jezusa Króla Polski i jeden przekazali nam. Ten obraz uczestniczy w naszych procesjach od początku. Staramy się raz w tygodniu prowadzić procesje. Na procesjach zawsze sprzyja nam pogoda. Raz w tym roku był mały deszczyk w czasie modlitwy, ale to Pan Bóg nas poświęcił – z okazji ponad setnej procesji.
Z Panem Bogiem.
Marianna Z.
W roku 2021 mój wnusio przyjął I Komunię Świętą.
Chciałam się podzielić świadectwem, jakie Pan Jezus uczynił dla mnie i całej rodziny. W okresie pandemii 2020 roku przypadł czas, kiedy to dzieci przystępowały do I Komunii Świętej w maseczkach, tylko na stojąco i przyjmowały Pana Jezusa wyłącznie na rękę. Mój wnusio z powodu przeprowadzki z rodziną z Majorki do Polski nie był przygotowany, aby ze swoim rocznikiem w tym samym terminie przyjąć Pana Jezusa. Gorąco się modliłam z córkami o to, aby sam Pan Jezus wyznaczył taki czas, aby nasz chłopiec mógł godnie po Bożemu przyjąć I Komunię Świętą. Modliliśmy się naprawdę gorąco Litanią do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski i mój wnuk w sierpniu 2021 roku przyjął pierwszy raz Pana Jezusa bez maski, na klęcząco i do ust, za co jestem niesamowicie wdzięczna Panu Jezusowi.
Króluj nam Chryste!!!
W roku 2021 mój wnusio przyjął I Komunię Świętą.
Chciałam się podzielić świadectwem, jakie Pan Jezus uczynił dla mnie i całej rodziny. W okresie pandemii 2020 roku przypadł czas, kiedy to dzieci przystępowały do I Komunii Świętej w maseczkach, tylko na stojąco i przyjmowały Pana Jezusa wyłącznie na rękę. Mój wnusio z powodu przeprowadzki z rodziną z Majorki do Polski nie był przygotowany, aby ze swoim rocznikiem w tym samym terminie przyjąć Pana Jezusa. Gorąco się modliłam z córkami o to, aby sam Pan Jezus wyznaczył taki czas, aby nasz chłopiec mógł godnie po Bożemu przyjąć I Komunię Świętą. Modliliśmy się naprawdę gorąco Litanią do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski i mój wnuk w sierpniu 2021 roku przyjął pierwszy raz Pana Jezusa bez maski, na klęcząco i do ust, za co jestem niesamowicie wdzięczna Panu Jezusowi.
Króluj nam Chryste!!!
Marzena z Katowic
Od dłuższego czasu chcę się podzielić świadectwami uzdrowienia z zapalenia krtani, pęcherza i po złamaniu śródstopia.
Gdy się rozchorowałam na zapalenie krtani, w ogóle nie mówiłam, wydawałam ewentualnie jakieś odgłosy. Nie byłam też w stanie zadzwonić i poprosić o modlitwę braci Wróblewskich, napisałam smsa do Grzegorza, w którym to wyjaśniłam co się stało z moją krtanią. Otrzymałam odpowiedź, że mam napić się wody egzorcyzmowanej, a następnie łyżeczkę oleju egzorcyzmowanego i modlić się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, kiedy to bracia będą się modlili w mojej intencji. Jeszcze później powtarzałam tą czynność kilka razy. Powiem tak, że właściwie już kolejnego dnia mogłam już mówić, oczywiście jeszcze nie tak wyraźnie jak zwykle, ale na tyle zrozumiale, że nie musiałam pisać smsów, tylko wyrażać słowami. Od lat miałam problemy z gardłem, zwłaszcza w okresie zimowym, ale tak szybkiego wyzdrowienia z dnia na dzień nie pamiętam.
Także miesiąc później już w okresie zimy, po procesji dostałam zapalenia pęcherza i tak jak powyżej, kiedy to zwróciłam się w tej sprawie do braci Wróblewskich otrzymałam wielkie wsparcie modlitewne. Zadzwonił Grzegorz i powiedział, że pomodlimy się wspólnie do Pana Jezusa przez telefon o pełne uzdrowienie z tej choroby, a także później sam modlił się jeszcze, aby choroba ustąpiła. I tak jak w przypadku krtani, tak również w przypadku zapalenia pęcherza choroba praktycznie z dnia na dzień ustąpiła.
W styczniu 2023 roku złamałam śródstopie lewej nogi. Nigdy nie miałam złamanej żadnej kończyny, więc pomyślałam sobie, że rozchodzę tą nogę, poboli kilka dni i ból ustąpi. Niestety nie minął i postanowiłam udać się na SOR w piątek, gdyż przychodnia w sobotę jest nieczynna, a ból narastał. Po prześwietleniu okazało się, że mam złamanie 5 kości śródstopia i to jeden z najbardziej trudnych do wyleczenia rodzajów złamania, potrzebuję bardzo długiej rehabilitacji. Została mi nałożona szyna gipsowa i dostałam L-4. Kilka dni w domu uświadomiło mi, że nie będzie łatwo, zaczęło do tego puchnąć mi kolano najpierw jednej nogi, później drugiej nogi, nie mogłam zgiąć kolan, modlić się musiałam na siedząco, mogłam zapomnieć o chodzeniu na jakiś czas. Ciężko mi było się samej przemieszczać, lekarz niewiele pomógł, powiedział, że taka jest uroda tej choroby i tak na koniec roku najwcześniej zobaczę ewentualną poprawę. Było naprawdę ciężko, zwłaszcza że limfa spowodowała obrzęk nie tylko stopy i kostki, ale także obydwu kolan, miałam ściąganą wodę z kolana, co tylko na jakiś czas pomogło, ale wracało w to samo miejsce. Wówczas już wiedziałam, że może tutaj pomóc tylko Pan Jezus.
Poprosiłam braci Wróblewskich o pomoc w modlitwie, co chętnie uczynili. Grzegorz powiedział, że mam smarować nogi olejem egzorcyzmowanym i modlić do Pana Jezusa. Wielokrotnie modliliśmy się wspólnie przez telefon i powiem tak, że już w marcu powolutku zaczęłam się przemieszczać początkowo o kulach, z czasem już samodzielnie. Od lipca poruszam się właściwie już bez bólu stopy, zeszła opuchlizna z kolan, w okresie upałów puchła mi jeszcze lewa kostka, na 25 styczeń 2024 roku mam wyznaczoną rehabilitację stopy, a ja już jakiś czas temu zapominałam o problemie z nogą. Dla mnie najważniejsze było wyklęczeć na obydwu kolanach całą procesję, co sprawiało wcześniej ogromny ból, a teraz mogę w pełni Panu Jezusowi dziękować za tyle łask jakie wciąż czyni w moim życiu.
Od dłuższego czasu chcę się podzielić świadectwami uzdrowienia z zapalenia krtani, pęcherza i po złamaniu śródstopia.
Gdy się rozchorowałam na zapalenie krtani, w ogóle nie mówiłam, wydawałam ewentualnie jakieś odgłosy. Nie byłam też w stanie zadzwonić i poprosić o modlitwę braci Wróblewskich, napisałam smsa do Grzegorza, w którym to wyjaśniłam co się stało z moją krtanią. Otrzymałam odpowiedź, że mam napić się wody egzorcyzmowanej, a następnie łyżeczkę oleju egzorcyzmowanego i modlić się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, kiedy to bracia będą się modlili w mojej intencji. Jeszcze później powtarzałam tą czynność kilka razy. Powiem tak, że właściwie już kolejnego dnia mogłam już mówić, oczywiście jeszcze nie tak wyraźnie jak zwykle, ale na tyle zrozumiale, że nie musiałam pisać smsów, tylko wyrażać słowami. Od lat miałam problemy z gardłem, zwłaszcza w okresie zimowym, ale tak szybkiego wyzdrowienia z dnia na dzień nie pamiętam.
Także miesiąc później już w okresie zimy, po procesji dostałam zapalenia pęcherza i tak jak powyżej, kiedy to zwróciłam się w tej sprawie do braci Wróblewskich otrzymałam wielkie wsparcie modlitewne. Zadzwonił Grzegorz i powiedział, że pomodlimy się wspólnie do Pana Jezusa przez telefon o pełne uzdrowienie z tej choroby, a także później sam modlił się jeszcze, aby choroba ustąpiła. I tak jak w przypadku krtani, tak również w przypadku zapalenia pęcherza choroba praktycznie z dnia na dzień ustąpiła.
W styczniu 2023 roku złamałam śródstopie lewej nogi. Nigdy nie miałam złamanej żadnej kończyny, więc pomyślałam sobie, że rozchodzę tą nogę, poboli kilka dni i ból ustąpi. Niestety nie minął i postanowiłam udać się na SOR w piątek, gdyż przychodnia w sobotę jest nieczynna, a ból narastał. Po prześwietleniu okazało się, że mam złamanie 5 kości śródstopia i to jeden z najbardziej trudnych do wyleczenia rodzajów złamania, potrzebuję bardzo długiej rehabilitacji. Została mi nałożona szyna gipsowa i dostałam L-4. Kilka dni w domu uświadomiło mi, że nie będzie łatwo, zaczęło do tego puchnąć mi kolano najpierw jednej nogi, później drugiej nogi, nie mogłam zgiąć kolan, modlić się musiałam na siedząco, mogłam zapomnieć o chodzeniu na jakiś czas. Ciężko mi było się samej przemieszczać, lekarz niewiele pomógł, powiedział, że taka jest uroda tej choroby i tak na koniec roku najwcześniej zobaczę ewentualną poprawę. Było naprawdę ciężko, zwłaszcza że limfa spowodowała obrzęk nie tylko stopy i kostki, ale także obydwu kolan, miałam ściąganą wodę z kolana, co tylko na jakiś czas pomogło, ale wracało w to samo miejsce. Wówczas już wiedziałam, że może tutaj pomóc tylko Pan Jezus.
Poprosiłam braci Wróblewskich o pomoc w modlitwie, co chętnie uczynili. Grzegorz powiedział, że mam smarować nogi olejem egzorcyzmowanym i modlić do Pana Jezusa. Wielokrotnie modliliśmy się wspólnie przez telefon i powiem tak, że już w marcu powolutku zaczęłam się przemieszczać początkowo o kulach, z czasem już samodzielnie. Od lipca poruszam się właściwie już bez bólu stopy, zeszła opuchlizna z kolan, w okresie upałów puchła mi jeszcze lewa kostka, na 25 styczeń 2024 roku mam wyznaczoną rehabilitację stopy, a ja już jakiś czas temu zapominałam o problemie z nogą. Dla mnie najważniejsze było wyklęczeć na obydwu kolanach całą procesję, co sprawiało wcześniej ogromny ból, a teraz mogę w pełni Panu Jezusowi dziękować za tyle łask jakie wciąż czyni w moim życiu.
Grażyna z Leszna
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Chciałam się podzielić świadectwem na Chwałę Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski.
Mam na imię Grażyna, mieszkam w Lesznie. Uczestniczę w Procesjach Dziękczynno-Uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Jestem w grupie z braćmi Grzegorzem i Mariuszem.
Od kilkunastu lat zmagam się z nadciśnieniem tętniczym (lekarz stwierdził, że to choroba rodzinna, mama śp. też chorowała na nią). Przez cały ten okres biorę leki i w miarę dobrze się czuję. Jednak na początku września 2023 roku będąc sama w domu, poczułam silny ból w klatce piersiowej. Ból był taki jakby mi rozdzierał klatkę piersiową. Pomyślałam, że może to być przed zawał lub atak złego. Zaczęłam się modlić różańcem i modlitwą do Św. Michała Archanioła. Ból nie chciał ustąpić i zaczął we mnie narastać niepokój, którego nie mogłam powstrzymać.
Wówczas poprosiłam braci Grzegorza i Mariusza o modlitwę za mnie (napisałam smsa). Niespełna trzy minuty później Grzegorz do mnie oddzwonił i pytał co się dzieje ze mną. W skrócie opowiedziałam i zaczęliśmy się modlić przez telefon. Ból nie ustępował. Wtedy Grzegorz przekazał mi, co mam czynić dalej i jakie będę miała po tym odczucia, a on sam wraz z bratem po rozłączeniu tel. zaczęli się za mnie modlić modlitwą „Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski”. Po modlitwie Grzegorz ponownie zadzwonił i pytał o moje zdrowie. Wtedy opowiedziałam mu, że w czasie, kiedy oni się modlili za mnie, uczyniłam znak Krzyża Świętego olejem egzorcyzmowanym na czole i sercu, wypowiadając równocześnie słowa wcześniej podyktowane przez Grzegorza cyt. „Pan mój, Bóg mój w Trójcy Przenajświętszej”. W tym samym momencie, kiedy to uczyniłam, poczułam ogromne ciepło na całej klatce piersiowej, a ból nagle ustąpił. Po chwili Grzegorz opowiedział mi o niebywałym cudzie. Kiedy bracia modlili się za mnie, to w tym samym czasie Pan Jezus pokazał Grzegorzowi moją klatkę piersiową łącznie z moimi wnętrznościami. Wnętrzności moje miały kolor ciemno-czerwony, aż bordowy. Był to wielki stan zapalny. Pan Jezus zezwolił Grzegorzowi, aby przyłożył swoją rękę na chore moje wnętrzności i w tym samym momencie zrobiła się piękna jasność, jakby światło. Zaczęłam dziękować braciom, lecz Grzegorz powiedział cytuję „nie nam dziękuj, lecz Panu Jezusowi, bo uzdrowił twoje serce”.
To też w tym momencie jeszcze raz chciałabym to uczynić. Dziękuję Panu Bogu, Panu Jezusowi Chrystusowi Królowi za moje uzdrowienie, dziękuję, że czułam Twoją Bożą rękę na moim sercu. Tego Bożego doświadczenia nie zapomnę nigdy, pozostanie ze mną do końca moich dni. Uzdrawiając moje ciało Panie Jezu, uzdrowiłeś moją duszę. Dlatego dzielę się z wami moim świadectwem i ufam, że przysłuży się ono wszystkim tym, którzy potrzebują takiego Bożego dotknięcia i mieli świadomość, że nigdy nie są samotni.
Któż jak Bóg, nikt jak Bóg.
CHWAŁA, CZEŚĆ I UWIELBIENIE PANU BOGU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW!
Chciałam również dodać, że jestem bardzo wdzięczna naszym kochanym braciom Grzegorzowi i Mariuszowi. Jesteście wielcy.
Grażyna
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Chciałam się podzielić świadectwem na Chwałę Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski.
Mam na imię Grażyna, mieszkam w Lesznie. Uczestniczę w Procesjach Dziękczynno-Uwielbieniowych do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski. Jestem w grupie z braćmi Grzegorzem i Mariuszem.
Od kilkunastu lat zmagam się z nadciśnieniem tętniczym (lekarz stwierdził, że to choroba rodzinna, mama śp. też chorowała na nią). Przez cały ten okres biorę leki i w miarę dobrze się czuję. Jednak na początku września 2023 roku będąc sama w domu, poczułam silny ból w klatce piersiowej. Ból był taki jakby mi rozdzierał klatkę piersiową. Pomyślałam, że może to być przed zawał lub atak złego. Zaczęłam się modlić różańcem i modlitwą do Św. Michała Archanioła. Ból nie chciał ustąpić i zaczął we mnie narastać niepokój, którego nie mogłam powstrzymać.
Wówczas poprosiłam braci Grzegorza i Mariusza o modlitwę za mnie (napisałam smsa). Niespełna trzy minuty później Grzegorz do mnie oddzwonił i pytał co się dzieje ze mną. W skrócie opowiedziałam i zaczęliśmy się modlić przez telefon. Ból nie ustępował. Wtedy Grzegorz przekazał mi, co mam czynić dalej i jakie będę miała po tym odczucia, a on sam wraz z bratem po rozłączeniu tel. zaczęli się za mnie modlić modlitwą „Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski”. Po modlitwie Grzegorz ponownie zadzwonił i pytał o moje zdrowie. Wtedy opowiedziałam mu, że w czasie, kiedy oni się modlili za mnie, uczyniłam znak Krzyża Świętego olejem egzorcyzmowanym na czole i sercu, wypowiadając równocześnie słowa wcześniej podyktowane przez Grzegorza cyt. „Pan mój, Bóg mój w Trójcy Przenajświętszej”. W tym samym momencie, kiedy to uczyniłam, poczułam ogromne ciepło na całej klatce piersiowej, a ból nagle ustąpił. Po chwili Grzegorz opowiedział mi o niebywałym cudzie. Kiedy bracia modlili się za mnie, to w tym samym czasie Pan Jezus pokazał Grzegorzowi moją klatkę piersiową łącznie z moimi wnętrznościami. Wnętrzności moje miały kolor ciemno-czerwony, aż bordowy. Był to wielki stan zapalny. Pan Jezus zezwolił Grzegorzowi, aby przyłożył swoją rękę na chore moje wnętrzności i w tym samym momencie zrobiła się piękna jasność, jakby światło. Zaczęłam dziękować braciom, lecz Grzegorz powiedział cytuję „nie nam dziękuj, lecz Panu Jezusowi, bo uzdrowił twoje serce”.
To też w tym momencie jeszcze raz chciałabym to uczynić. Dziękuję Panu Bogu, Panu Jezusowi Chrystusowi Królowi za moje uzdrowienie, dziękuję, że czułam Twoją Bożą rękę na moim sercu. Tego Bożego doświadczenia nie zapomnę nigdy, pozostanie ze mną do końca moich dni. Uzdrawiając moje ciało Panie Jezu, uzdrowiłeś moją duszę. Dlatego dzielę się z wami moim świadectwem i ufam, że przysłuży się ono wszystkim tym, którzy potrzebują takiego Bożego dotknięcia i mieli świadomość, że nigdy nie są samotni.
Któż jak Bóg, nikt jak Bóg.
CHWAŁA, CZEŚĆ I UWIELBIENIE PANU BOGU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW!
Chciałam również dodać, że jestem bardzo wdzięczna naszym kochanym braciom Grzegorzowi i Mariuszowi. Jesteście wielcy.
Grażyna
Aleksandra H.
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Chciałam się też podzielić swoim świadectwem, do którego napisania zbieram się od kilku dni, ale ciągle odwlekałam je w czasie. Prosta rada dla wszystkich chętnych do napisania tutaj świadectwa: po prostu usiądź i zacznij, a reszta już pójdzie z górki. Wiele osób pewnie myśli, że pisanie świadectw to coś trudnego i skomplikowanego, ale wcale tak nie musi być. Po prostu jest to walka duchowa, bo zło zaraz podpowiada, że może później napisz, za tydzień, za dwa a najlepiej w ogóle, co się będziesz uzewnętrzniać. Jeśli jest to jednak wola Boża, to chyba warto się jednak postarać.
Od zawsze byłam dość blisko Pana Boga, przynajmniej tak mi się wydawało. Z biegiem czasu okazało się jednak, że moja postawa to dokładnie Starszy Syn z przypowieści o synu marnotrawnym. Postrzegałam wiele lat Pana Boga jak jakiegoś urzędnika, względem którego trzeba być w porządku, bo się będzie mieć kłopoty po śmierci i w tym życiu. Dzięki Przymierzu Miłości Bożej odkryłam, że Pan Bóg ma Serce, które czuje, które można zranić, ale też uradować. Wcześniej w życiu nie patrzyłam na Pana Boga w taki sposób. Jako Niewolnik Matki Bożej mogę też zaświadczyć, że Maryja uwolniła mnie z lęku (przed laty otrzymałam od Pana Jezusa konkretny tekst z Biblii dot. mnie, to jest Izajasz 43, 1-7) i nauczyła życia w czystości.
Modląc się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski – widzę Bożą pomoc w życiu swoim i osób, za które się modlę. Moi rodzice przyjęli niestety swego czasu dwukrotnie preparat wiadomo jaki, sądzę, że dzięki modlitwom za nich podanym na stronie Przymierza Pan Bóg Miłosierny utrzymuje ich jeszcze przy życiu, by mogli odbyć pokutę na ziemi, a nie w czyśćcu, gdzie cierpienie jest o wiele gorsze niż na ziemi, jak można przeczytać z relacji Świętych Kościoła Katolickiego. Zaświadczam też, że razem z grupą procesyjną wspólnie Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski modliliśmy się za żonę skoczka narciarskiego Dawida Kubackiego, gdy była w stanie zagrażającym życiu. Pani Marta szybko doszła do siebie, jak można było później poczytać w mediach, pan Dawid określił to jako cud.
Za wszystko dziękuję Panu Jezusowi, za Jego opiekę. Dziękuję za Grzegorza, którego raz widziałam osobiście w lesie grąblińskim i również zaświadczam, że jest On prawdziwym Bożym prorokiem, jeśli osoby czytające moje świadectwo mają jeszcze być może jakieś wątpliwości co do tego.
Boli, że jest nas tak mało, że nie słuchamy często tego co Pan Bóg do nas mówi, że „my wiemy lepiej”, na szczęście Pan Jezus jest Królem Polski, bo inaczej marny byłby nasz los. Walczmy z całych sił o przyszłość naszego Narodu, naszych dzieci, walczmy z grzechem i opierajmy się mu „aż do krwi”. Polska zawsze była katolicka, nigdy nikogo nie napadła, nasi przodkowie tak ciężko pracowali, umieli wyznawać wiarę w znacznie gorszych okolicznościach życiowych, dali radę, bo ufali Bogu.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków Amen.
Ze zdaniem Panie Jezu Chryste Królu Polski, Tobie chcemy służyć na wieczność – ściskam Was Bracia i Siostry, piszcie świadectwa, by pocieszyć Boże Serce.
Niech będzie pochwalony Pan Bóg w Trójcy Przenajświętszej i Matka Boża.
Chciałam się też podzielić swoim świadectwem, do którego napisania zbieram się od kilku dni, ale ciągle odwlekałam je w czasie. Prosta rada dla wszystkich chętnych do napisania tutaj świadectwa: po prostu usiądź i zacznij, a reszta już pójdzie z górki. Wiele osób pewnie myśli, że pisanie świadectw to coś trudnego i skomplikowanego, ale wcale tak nie musi być. Po prostu jest to walka duchowa, bo zło zaraz podpowiada, że może później napisz, za tydzień, za dwa a najlepiej w ogóle, co się będziesz uzewnętrzniać. Jeśli jest to jednak wola Boża, to chyba warto się jednak postarać.
Od zawsze byłam dość blisko Pana Boga, przynajmniej tak mi się wydawało. Z biegiem czasu okazało się jednak, że moja postawa to dokładnie Starszy Syn z przypowieści o synu marnotrawnym. Postrzegałam wiele lat Pana Boga jak jakiegoś urzędnika, względem którego trzeba być w porządku, bo się będzie mieć kłopoty po śmierci i w tym życiu. Dzięki Przymierzu Miłości Bożej odkryłam, że Pan Bóg ma Serce, które czuje, które można zranić, ale też uradować. Wcześniej w życiu nie patrzyłam na Pana Boga w taki sposób. Jako Niewolnik Matki Bożej mogę też zaświadczyć, że Maryja uwolniła mnie z lęku (przed laty otrzymałam od Pana Jezusa konkretny tekst z Biblii dot. mnie, to jest Izajasz 43, 1-7) i nauczyła życia w czystości.
Modląc się Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski – widzę Bożą pomoc w życiu swoim i osób, za które się modlę. Moi rodzice przyjęli niestety swego czasu dwukrotnie preparat wiadomo jaki, sądzę, że dzięki modlitwom za nich podanym na stronie Przymierza Pan Bóg Miłosierny utrzymuje ich jeszcze przy życiu, by mogli odbyć pokutę na ziemi, a nie w czyśćcu, gdzie cierpienie jest o wiele gorsze niż na ziemi, jak można przeczytać z relacji Świętych Kościoła Katolickiego. Zaświadczam też, że razem z grupą procesyjną wspólnie Koronką do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski modliliśmy się za żonę skoczka narciarskiego Dawida Kubackiego, gdy była w stanie zagrażającym życiu. Pani Marta szybko doszła do siebie, jak można było później poczytać w mediach, pan Dawid określił to jako cud.
Za wszystko dziękuję Panu Jezusowi, za Jego opiekę. Dziękuję za Grzegorza, którego raz widziałam osobiście w lesie grąblińskim i również zaświadczam, że jest On prawdziwym Bożym prorokiem, jeśli osoby czytające moje świadectwo mają jeszcze być może jakieś wątpliwości co do tego.
Boli, że jest nas tak mało, że nie słuchamy często tego co Pan Bóg do nas mówi, że „my wiemy lepiej”, na szczęście Pan Jezus jest Królem Polski, bo inaczej marny byłby nasz los. Walczmy z całych sił o przyszłość naszego Narodu, naszych dzieci, walczmy z grzechem i opierajmy się mu „aż do krwi”. Polska zawsze była katolicka, nigdy nikogo nie napadła, nasi przodkowie tak ciężko pracowali, umieli wyznawać wiarę w znacznie gorszych okolicznościach życiowych, dali radę, bo ufali Bogu.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków Amen.
Ze zdaniem Panie Jezu Chryste Królu Polski, Tobie chcemy służyć na wieczność – ściskam Was Bracia i Siostry, piszcie świadectwa, by pocieszyć Boże Serce.
Henryk G.
Wraz z żoną zajmujemy się rolnictwem i ogrodnictwem. Jesienią sprzedajemy późniejsze pomidory oraz chryzantemy, a wczesną wiosną nowalijki – sadzonki warzyw oraz kwiatów. Z tego też od wielu lat się utrzymujemy. W poprzednim roku na wiosnę, sadzonki ogórków były wzmocnione przez pomyłkę mocniejszym preparatem i zwinęły się zamiast rosnąć. Była to dosyć duża partia sadzonek co nas bardzo zmartwiło, gdyż wielu klientów o nie właśnie w tym roku pytało.
Poprzez osobę z rodziny poprosiliśmy o radę braci Wróblewskich i modlitwę w naszej sprawie do Pana Jezusa. Otrzymaliśmy odpowiedź, aby wysłać także zdjęcia naszych roślin, które uległy uszkodzeniu, a także pozostałych upraw. Pan Jezus miał je wszystkie pobłogosławić. Mieliśmy wykropić wszystkie rośliny i pola wodą egzorcyzmowaną i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej Niepokalanej, co też zrobiliśmy. Już na trzeci dzień była widoczna poprawa sadzonek ogórka, z którego jeszcze dużą część odzyskaliśmy, my na to mówimy, że się rośliny odbiły i zaczęły normalnie rosnąć na sprzedaż. Pozostałe sadzonki i pola obrodziły, zwłaszcza pole orkiszu, które było tak gęste jak jeszcze nigdy wcześniej.
Jesteśmy całą rodziną bardzo wdzięczni Panu Jezusowi za takie łaski.
Wraz z żoną zajmujemy się rolnictwem i ogrodnictwem. Jesienią sprzedajemy późniejsze pomidory oraz chryzantemy, a wczesną wiosną nowalijki – sadzonki warzyw oraz kwiatów. Z tego też od wielu lat się utrzymujemy. W poprzednim roku na wiosnę, sadzonki ogórków były wzmocnione przez pomyłkę mocniejszym preparatem i zwinęły się zamiast rosnąć. Była to dosyć duża partia sadzonek co nas bardzo zmartwiło, gdyż wielu klientów o nie właśnie w tym roku pytało.
Poprzez osobę z rodziny poprosiliśmy o radę braci Wróblewskich i modlitwę w naszej sprawie do Pana Jezusa. Otrzymaliśmy odpowiedź, aby wysłać także zdjęcia naszych roślin, które uległy uszkodzeniu, a także pozostałych upraw. Pan Jezus miał je wszystkie pobłogosławić. Mieliśmy wykropić wszystkie rośliny i pola wodą egzorcyzmowaną i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej Niepokalanej, co też zrobiliśmy. Już na trzeci dzień była widoczna poprawa sadzonek ogórka, z którego jeszcze dużą część odzyskaliśmy, my na to mówimy, że się rośliny odbiły i zaczęły normalnie rosnąć na sprzedaż. Pozostałe sadzonki i pola obrodziły, zwłaszcza pole orkiszu, które było tak gęste jak jeszcze nigdy wcześniej.
Jesteśmy całą rodziną bardzo wdzięczni Panu Jezusowi za takie łaski.
Renata S.
Pracuję z siostrą w biurze, gdzie ewidencjonujemy pośród różnych dokumentów znaczki z hologramem, które naklejamy na umowy jakie podpisujemy z klientami. Są to małe znaczki, każdy o wartości 500 zł, a było ich 20 sztuk, całkowita wartość to 10 tysięcy złotych. Zasada jest taka, że znaczki co jakiś czas tracą termin przydatności i należy je odesłać, na to miejsce otrzymujemy nowe z kolejnym terminem ważności. Druga zasada przetrzymywania takich znaczków jest taka, że w sytuacji, gdyby się zagubiły muszę fizycznie oddać gotówkę w wysokości ich wartości. Nadmienię także, że przechowywane były w odpowiednio zabezpieczonym miejscu, od czasu do czasu z nich korzystałam. Niestety, gdy otrzymałam informację o ich zwrocie sięgnęłam po nie – a tam ich nie było – po prostu wyparowały.
Zostało przeszukane bardzo dokładnie całe biuro, ale nie było nawet śladu po nich. Poprosiłyśmy o pomoc braci Wróblewskich, aby poprosili z nami Pana Jezusa o pomoc. Wysłane zostały także zdjęcia naszego pomieszczenia, gdzie pracujemy. Za jakiś krótki czas otrzymałyśmy informację, że znajdują się one jednak w naszym biurze, z dużą dokładnością – kształt i kolor półki. Każda szafka i półka była po raz kolejny przeszukana karta po kartce najpierw ja, później siostra, ale nic nie znalazłyśmy. Cóż, powtórnie był wykonany telefon do Grzegorza i otrzymałyśmy informacje od Pana Jezusa, że w tym miejscu, gdzie wcześniej było powiedziane na pewno znajdują się te hologramy. Nie ukrywam, że trudno było nam pojąć co się właściwie dzieje, dlaczego nie ma tych znaczków i dlaczego ich nie możemy znaleźć. Po raz kolejny zaczęłyśmy szukać i okazało się, że owe znaczki były na wyciągnięcie ręki. Znalazły się w ostatnim dniu, w którym musiałyśmy już je wysłać do wymiany.
Naprawdę jesteśmy ogromnie wdzięczne Panu Jezusowi za pomoc.
Pracuję z siostrą w biurze, gdzie ewidencjonujemy pośród różnych dokumentów znaczki z hologramem, które naklejamy na umowy jakie podpisujemy z klientami. Są to małe znaczki, każdy o wartości 500 zł, a było ich 20 sztuk, całkowita wartość to 10 tysięcy złotych. Zasada jest taka, że znaczki co jakiś czas tracą termin przydatności i należy je odesłać, na to miejsce otrzymujemy nowe z kolejnym terminem ważności. Druga zasada przetrzymywania takich znaczków jest taka, że w sytuacji, gdyby się zagubiły muszę fizycznie oddać gotówkę w wysokości ich wartości. Nadmienię także, że przechowywane były w odpowiednio zabezpieczonym miejscu, od czasu do czasu z nich korzystałam. Niestety, gdy otrzymałam informację o ich zwrocie sięgnęłam po nie – a tam ich nie było – po prostu wyparowały.
Zostało przeszukane bardzo dokładnie całe biuro, ale nie było nawet śladu po nich. Poprosiłyśmy o pomoc braci Wróblewskich, aby poprosili z nami Pana Jezusa o pomoc. Wysłane zostały także zdjęcia naszego pomieszczenia, gdzie pracujemy. Za jakiś krótki czas otrzymałyśmy informację, że znajdują się one jednak w naszym biurze, z dużą dokładnością – kształt i kolor półki. Każda szafka i półka była po raz kolejny przeszukana karta po kartce najpierw ja, później siostra, ale nic nie znalazłyśmy. Cóż, powtórnie był wykonany telefon do Grzegorza i otrzymałyśmy informacje od Pana Jezusa, że w tym miejscu, gdzie wcześniej było powiedziane na pewno znajdują się te hologramy. Nie ukrywam, że trudno było nam pojąć co się właściwie dzieje, dlaczego nie ma tych znaczków i dlaczego ich nie możemy znaleźć. Po raz kolejny zaczęłyśmy szukać i okazało się, że owe znaczki były na wyciągnięcie ręki. Znalazły się w ostatnim dniu, w którym musiałyśmy już je wysłać do wymiany.
Naprawdę jesteśmy ogromnie wdzięczne Panu Jezusowi za pomoc.
Piotr C.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Drodzy Przymierzanie, pragnę napisać swoje świadectwo nie tylko PMB, ale całego mojego życia i tego jak trafiłem na PMB, gdzie tak naprawdę nikt mi o tym wcześniej nie mówił, że w ogóle Intronizacja w Świebodzinie 31.10.2020 roku miała miejsce. Wiadomo, poziom zakłamania był, jest i będzie wysoki, ale jeśli chodzi o moje świadectwo wszystko zaczęło się w listopadzie 2015, kiedy po raz pierwszy naprawdę spotkałem Jezusa w swoim życiu. Odwróciłem się od życia w ciężkim grzechu, gdzie kilka lat nie mogłem sobie z tym poradzić, miałem tam jakieś chwilowe wzloty, ale niestety cały czas upadałem. W końcu sam stwierdziłem już, nie pamiętam dokładnie jak to było, ale pamiętam, że sobie powiedziałem, że albo jestem chrześcijaninem i się od tego odwrócę, albo niestety będzie po mnie. Dzięki Bogu wybrałem pierwsza opcję i tak rozpoczęła się moja droga, którą trwa do dnia dzisiejszego. Pomimo tego, że wybrałem tą drogę miałem i tak dużo wad, z którymi ciężko było sobie poradzić.
Pierwszym problemem było starcie z ludzi, wiedziałem, że stanę się ofiarą ataków, ale i tak jakoś sobie z tym poradziłem. Między innymi po zakończeniu szkoły pojechałem do Niemiec do pracy, ale i tak ciężko było, trzeba było każdego dnia walczyć i gdyby nie wiara to nie wyszedł bym z tego obronną ręką. Wtedy modliłem się, żeby wrócić do Polski i mieć pracę. Po wielu modlitwach stał się mały cud i tuż po powrocie od razu podjąłem pracę, jednak nie było kolorowo. Jak przypuszczałem generalnie szybko przestało mi się to podobać. Trafiłem na takie osoby jakie trafiłem, które są bardzo daleko, albo daleko od Boga. Niestety dochodziło tu do wielu problemów, teraz wiem, że było to potrzebne aby dojść do tego co jest teraz. Cały czas jednak rozwijałem swoją wiarę i to mnie ratowało, jednak przeżyłem wiele ciężkich chwil. Sam nie byłem chodzącym ideałem, ale jednak cały czas byłem przy Panu Jezusie :)
Jednak Pan Bóg otworzył mi oczy na wiele rzeczy, w 2020 roku wiadomo co się na świecie wydarzyło, ale dzięki temu obudziłem się i zacząłem dostrzegać rzeczy, których nie widziałem wcześniej i około 2020 pierwszy raz trafiłem na Grzegorza, który mówił o potrzebie Intronizacji. Temat się urwał, ale już wtedy po raz pierwszy miałem namiastkę tego co dziś robię :) Oczywiście w pewnym momencie zacząłem na poważnie modlić się do Matki Bożej, bo wcześniej tego nie było i też w 2020 trafiłem na kościół na Strzyganiec, gdzie jest Cudowny obraz Jezusa Frasobliwego i tak udało mi się uprosić zmianę pracy. Po niezwykle dramatycznej i ciężkiej walce stał się cud podobny do tego, który się wydarzył w 1920 pod Warszawą, ale to znacie pewnie, więc po tym cudzie moja wiara dalej się rozwijała uczestniczyłem we Mszach Świętych i to miejsce dało mi łaskę dołączenia do PMB, gdzie tak naprawdę nikt o tym nie mówił wcześniej nic, to był 2022 rok, zainteresował mnie temat Namaszczonego.
Potem poznałem prawidłowe wersję modlitw i 2023 zacząłem uczestniczyć w Procesjach do Jezusa Chrystusa Króla Polski i tak się to zaczęło. Do dziś, pomimo wielu problemów, Trójca Przenajświętsza i Matka Boża daje wiele łask, gdzie choćby wyjście z ciężkiej sytuacji zdrowotnej mojego taty, gdzie ludzie z PMB i ja modliliśmy się o jego zdrowie, co udało się uprosić i też wiele łask, o których nawet nie wiem a są na pewno. Nawet fakt opieki, że pomimo różnych zagrożeń Trójca Przenajświętsza i Matka Boża czuwa i oddała wiele duchowych zagrożeń, pomaga w codziennych sprawach i pomaga nieść krzyż Boży. Wiem, że wszyscy nas mają za sektę, ale się cieszę, że jestem w takim dziele jak PMB, że Bóg Ojciec do tego mnie zaprosił, mam różne chwile i czasem mam wzloty i upadki, ale jestem cały czas przy Jezusie Chrystusie Królu Polski i Matce Boże i dziękuję, że Bój Ojciec postawił na mojej drodze takich ludzi z PMB jakich mam koło siebie, od których wiele mogę zaczerpnąć i sam się rozwijać :)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Drodzy Przymierzanie, pragnę napisać swoje świadectwo nie tylko PMB, ale całego mojego życia i tego jak trafiłem na PMB, gdzie tak naprawdę nikt mi o tym wcześniej nie mówił, że w ogóle Intronizacja w Świebodzinie 31.10.2020 roku miała miejsce. Wiadomo, poziom zakłamania był, jest i będzie wysoki, ale jeśli chodzi o moje świadectwo wszystko zaczęło się w listopadzie 2015, kiedy po raz pierwszy naprawdę spotkałem Jezusa w swoim życiu. Odwróciłem się od życia w ciężkim grzechu, gdzie kilka lat nie mogłem sobie z tym poradzić, miałem tam jakieś chwilowe wzloty, ale niestety cały czas upadałem. W końcu sam stwierdziłem już, nie pamiętam dokładnie jak to było, ale pamiętam, że sobie powiedziałem, że albo jestem chrześcijaninem i się od tego odwrócę, albo niestety będzie po mnie. Dzięki Bogu wybrałem pierwsza opcję i tak rozpoczęła się moja droga, którą trwa do dnia dzisiejszego. Pomimo tego, że wybrałem tą drogę miałem i tak dużo wad, z którymi ciężko było sobie poradzić.
Pierwszym problemem było starcie z ludzi, wiedziałem, że stanę się ofiarą ataków, ale i tak jakoś sobie z tym poradziłem. Między innymi po zakończeniu szkoły pojechałem do Niemiec do pracy, ale i tak ciężko było, trzeba było każdego dnia walczyć i gdyby nie wiara to nie wyszedł bym z tego obronną ręką. Wtedy modliłem się, żeby wrócić do Polski i mieć pracę. Po wielu modlitwach stał się mały cud i tuż po powrocie od razu podjąłem pracę, jednak nie było kolorowo. Jak przypuszczałem generalnie szybko przestało mi się to podobać. Trafiłem na takie osoby jakie trafiłem, które są bardzo daleko, albo daleko od Boga. Niestety dochodziło tu do wielu problemów, teraz wiem, że było to potrzebne aby dojść do tego co jest teraz. Cały czas jednak rozwijałem swoją wiarę i to mnie ratowało, jednak przeżyłem wiele ciężkich chwil. Sam nie byłem chodzącym ideałem, ale jednak cały czas byłem przy Panu Jezusie :)
Jednak Pan Bóg otworzył mi oczy na wiele rzeczy, w 2020 roku wiadomo co się na świecie wydarzyło, ale dzięki temu obudziłem się i zacząłem dostrzegać rzeczy, których nie widziałem wcześniej i około 2020 pierwszy raz trafiłem na Grzegorza, który mówił o potrzebie Intronizacji. Temat się urwał, ale już wtedy po raz pierwszy miałem namiastkę tego co dziś robię :) Oczywiście w pewnym momencie zacząłem na poważnie modlić się do Matki Bożej, bo wcześniej tego nie było i też w 2020 trafiłem na kościół na Strzyganiec, gdzie jest Cudowny obraz Jezusa Frasobliwego i tak udało mi się uprosić zmianę pracy. Po niezwykle dramatycznej i ciężkiej walce stał się cud podobny do tego, który się wydarzył w 1920 pod Warszawą, ale to znacie pewnie, więc po tym cudzie moja wiara dalej się rozwijała uczestniczyłem we Mszach Świętych i to miejsce dało mi łaskę dołączenia do PMB, gdzie tak naprawdę nikt o tym nie mówił wcześniej nic, to był 2022 rok, zainteresował mnie temat Namaszczonego.
Potem poznałem prawidłowe wersję modlitw i 2023 zacząłem uczestniczyć w Procesjach do Jezusa Chrystusa Króla Polski i tak się to zaczęło. Do dziś, pomimo wielu problemów, Trójca Przenajświętsza i Matka Boża daje wiele łask, gdzie choćby wyjście z ciężkiej sytuacji zdrowotnej mojego taty, gdzie ludzie z PMB i ja modliliśmy się o jego zdrowie, co udało się uprosić i też wiele łask, o których nawet nie wiem a są na pewno. Nawet fakt opieki, że pomimo różnych zagrożeń Trójca Przenajświętsza i Matka Boża czuwa i oddała wiele duchowych zagrożeń, pomaga w codziennych sprawach i pomaga nieść krzyż Boży. Wiem, że wszyscy nas mają za sektę, ale się cieszę, że jestem w takim dziele jak PMB, że Bóg Ojciec do tego mnie zaprosił, mam różne chwile i czasem mam wzloty i upadki, ale jestem cały czas przy Jezusie Chrystusie Królu Polski i Matce Boże i dziękuję, że Bój Ojciec postawił na mojej drodze takich ludzi z PMB jakich mam koło siebie, od których wiele mogę zaczerpnąć i sam się rozwijać :)
Małgorzata F.
Niech będzie pochwalona Trójca Przenajświętsza i Matka Boża.
Wierzę z całego serca w Intronizację Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Od pierwszego dnia, gdy Grzegorz przekazał nam litanię do Jezusa Chrystusa Króla Polski odmawiam ją codziennie. A potem doszła jeszcze koronka, którą odmawiam po Litanii. Modląc się polecam Panu Bogu kapłanów, wszystkich parafian, cały naród polski. Ufam, że Bóg wie najlepiej jak nas uratować.
Nie pamiętam, czy to było w ubiegłym roku, czy może jesienią 2021 r. Była to sobota, przed południem pracowałam na podwórku, grabiłam liście, następnie wkładałam do worków. Rozbolały mnie plecy, z trudem się nachylałam. Po skończonej pracy uklękłam by odmówić koronkę, litanię i 7 razy Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo ku czci Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa. Modląc się poprosiłam Boga by ulżył mi w tym bólu, powiedziałam – Panie Boże jak ja jutro uklęknę do Komunii. Wtedy poczułam jak ten ból odchodzi. Bez problemu wstałam z kolan. Od tamtej pory, choć mnie bolą plecy, to w czasie Mszy nie czuję tego i do Komunii klękam bez problemu.
Z Panem Bogiem.
Małgorzata F.
Niech będzie pochwalona Trójca Przenajświętsza i Matka Boża.
Wierzę z całego serca w Intronizację Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Od pierwszego dnia, gdy Grzegorz przekazał nam litanię do Jezusa Chrystusa Króla Polski odmawiam ją codziennie. A potem doszła jeszcze koronka, którą odmawiam po Litanii. Modląc się polecam Panu Bogu kapłanów, wszystkich parafian, cały naród polski. Ufam, że Bóg wie najlepiej jak nas uratować.
Nie pamiętam, czy to było w ubiegłym roku, czy może jesienią 2021 r. Była to sobota, przed południem pracowałam na podwórku, grabiłam liście, następnie wkładałam do worków. Rozbolały mnie plecy, z trudem się nachylałam. Po skończonej pracy uklękłam by odmówić koronkę, litanię i 7 razy Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo ku czci Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa. Modląc się poprosiłam Boga by ulżył mi w tym bólu, powiedziałam – Panie Boże jak ja jutro uklęknę do Komunii. Wtedy poczułam jak ten ból odchodzi. Bez problemu wstałam z kolan. Od tamtej pory, choć mnie bolą plecy, to w czasie Mszy nie czuję tego i do Komunii klękam bez problemu.
Z Panem Bogiem.
Małgorzata F.
Joanna W.
1. Moja córka od 15 lat żyje w związku bez Sakramentu Małżeństwa, z którego mają 3-letniego synka. Nie ukrywam, że modliłam się o to gorąco do Pana Boga, aby usunął przeszkody, ale cały czas dosłownie namnażały się kolejne. A to przyszły zięć nie chciał, a to dziecko się rozchorowało, a to znów po co w tych czasach. Rok temu zaczęłam się modlić do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, aby wysłuchał moją prośbę. Tak się złożyło, iż przed udzieleniem Chrztu Świętego ich synka, córka poszła do spowiedzi dostać przynajmniej błogosławieństwo od kapłana, który warunkowo udzielił rozgrzeszenia i zadał jej za pokutę wziąć ślub. Bardzo wzięła sobie do serca słowa, które usłyszała i postanowiła z przyszłym zięciem żyć w czystości do ślubu, który odbędzie się w najbliższą sobotę. Jestem Panu Jezusowi za tę łaskę przeogromnie wdzięczna.
2. Mój syn ma w najbliższą sobotę zostać świadkiem na ślubie mojej córki, ale u spowiedzi był 20 lat temu. Modlę się od bardzo dawna za jego nawrócenie, ale mimo, że wiele razy obiecywał to nigdy nie mógł dotrzeć do spowiedzi. Zawsze kończyło się to wymówkami albo milczeniem. Od kilku miesięcy modliłam się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski o wysłuchanie mojej prośby o jego nawrócenie i spowiedź świętą. Od tygodnia nieustannie proszę syna, ale cały czas odmawiał, twierdził, że nie pójdzie. Po dzisiejszej Koronce do Pana Jezusa Króla Polski syn się zgodził w piątek, czyli jutro, na spowiedź świętą na godzinę 17.
Dodam, iż mój mąż nie był 30 lat także u spowiedzi i dzisiaj przed wieczorną Mszą Świętą przyjmie sakrament pojednania.
Chwała Ci Panie Jezu.
3. Mój 3-letni wnusio miał mieć wykonaną operację – nie będę opisywać, ale związany był z utratą męskości. U takiego malca jest to wielkie przeżycie, ale też upośledzenie na całe życie taki zabieg. Bardzo prosiliśmy Pana Jezusa o łaskę uzdrowienia. Przez znajomą również poprosiliśmy braci Wróblewskich o pomoc w modlitwie. Operacja zakończyła się szczęśliwie, choć lekarze nie rokowali. Jestem szczęśliwa jako babcia, gdyż mam tylko jednego wnusia i na dzień dzisiejszy zdrowego i szczęśliwego chłopca.
1. Moja córka od 15 lat żyje w związku bez Sakramentu Małżeństwa, z którego mają 3-letniego synka. Nie ukrywam, że modliłam się o to gorąco do Pana Boga, aby usunął przeszkody, ale cały czas dosłownie namnażały się kolejne. A to przyszły zięć nie chciał, a to dziecko się rozchorowało, a to znów po co w tych czasach. Rok temu zaczęłam się modlić do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, aby wysłuchał moją prośbę. Tak się złożyło, iż przed udzieleniem Chrztu Świętego ich synka, córka poszła do spowiedzi dostać przynajmniej błogosławieństwo od kapłana, który warunkowo udzielił rozgrzeszenia i zadał jej za pokutę wziąć ślub. Bardzo wzięła sobie do serca słowa, które usłyszała i postanowiła z przyszłym zięciem żyć w czystości do ślubu, który odbędzie się w najbliższą sobotę. Jestem Panu Jezusowi za tę łaskę przeogromnie wdzięczna.
2. Mój syn ma w najbliższą sobotę zostać świadkiem na ślubie mojej córki, ale u spowiedzi był 20 lat temu. Modlę się od bardzo dawna za jego nawrócenie, ale mimo, że wiele razy obiecywał to nigdy nie mógł dotrzeć do spowiedzi. Zawsze kończyło się to wymówkami albo milczeniem. Od kilku miesięcy modliłam się do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski o wysłuchanie mojej prośby o jego nawrócenie i spowiedź świętą. Od tygodnia nieustannie proszę syna, ale cały czas odmawiał, twierdził, że nie pójdzie. Po dzisiejszej Koronce do Pana Jezusa Króla Polski syn się zgodził w piątek, czyli jutro, na spowiedź świętą na godzinę 17.
Dodam, iż mój mąż nie był 30 lat także u spowiedzi i dzisiaj przed wieczorną Mszą Świętą przyjmie sakrament pojednania.
Chwała Ci Panie Jezu.
3. Mój 3-letni wnusio miał mieć wykonaną operację – nie będę opisywać, ale związany był z utratą męskości. U takiego malca jest to wielkie przeżycie, ale też upośledzenie na całe życie taki zabieg. Bardzo prosiliśmy Pana Jezusa o łaskę uzdrowienia. Przez znajomą również poprosiliśmy braci Wróblewskich o pomoc w modlitwie. Operacja zakończyła się szczęśliwie, choć lekarze nie rokowali. Jestem szczęśliwa jako babcia, gdyż mam tylko jednego wnusia i na dzień dzisiejszy zdrowego i szczęśliwego chłopca.
Justyna K.
Jak pojawiła się w maju 2022 roku Koronka do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, gdzie Grzegorz w przekazanym filmiku mówił o olbrzymich łaskach w związku z odmawianiem tej koronki, bardzo sobie ją wzięłam do serca i postanowiłam ją odmawiać. Nie wiedziałam jaką pierwszą intencję wybrać, a miałam ich tak wiele.
Wtedy też codziennie od dłuższego czasu, około 1 miesiąca, zmagałam się z dziwną przypadłością u mojego 11-letniego syna Bartka, który codziennie rano jak tylko wstawał z łóżka miał okropne nudności, bolał go bardzo brzuch i brało go na wymioty. Utrudniało mu to przygotowanie się do szkoły. W nocy i w ciągu dnia nic mu nie było, dziwna dolegliwość pojawiała się rano jak tylko się budził i wstawał. Było to bardzo uciążliwe, nie wiedziałam jak pomóc synowi. Podawałam mu probiotyki i inne leki przy biegunkach i nic nie pomagało. Rano kazałam mu zawsze powoli wstawać nie gwałtownie i najpierw się dotlenić, żeby te nudności mu nie wracały. Nic nie pomagało, codziennie rano scenariusz ten sam. Czasami to go doprowadzało do płaczu.
Wtedy z bezradności powzięłam właśnie tę intencję jako moją pierwszą do odmawiania tej Koronki: o uleczenie syna z porannych nudności. Odmawiałam 3 dni z rzędu o 20:50, jak było w filmiku u Grzegorza. W tych dniach też poszłam z synem do lekarza by poradzić się w sprawie jego dolegliwości. Lekarz wypisał leki na refluks. Leki wykupiłam, ale nie podałam ich synowi, postanowiłam poczekać z nimi do momentu, aż zakończę Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, czyli te 3 dni jak mówił w filmiku Grzegorz.
Po tych 3 dniach, gdy wstałam by budzić syna do szkoły, stał się cud – syn nie uskarżał się na nudności i ból brzucha. Nie pytałam się go o to wtedy, bo bałam się mu o tych nudnościach wspomnieć, żeby mu nie wróciły. Poszedł do szkoły, na drugi dzień to samo, nudności nie wróciły. Dopiero po szkole się go zapytałam jak się czuje i czy było mu niedobrze. Syn powiedział, że nie wie dlaczego i od czego to zależy, ale go już nie męczą te nudności.
Bogu niech będą dzięki za pomoc.
Jak pojawiła się w maju 2022 roku Koronka do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, gdzie Grzegorz w przekazanym filmiku mówił o olbrzymich łaskach w związku z odmawianiem tej koronki, bardzo sobie ją wzięłam do serca i postanowiłam ją odmawiać. Nie wiedziałam jaką pierwszą intencję wybrać, a miałam ich tak wiele.
Wtedy też codziennie od dłuższego czasu, około 1 miesiąca, zmagałam się z dziwną przypadłością u mojego 11-letniego syna Bartka, który codziennie rano jak tylko wstawał z łóżka miał okropne nudności, bolał go bardzo brzuch i brało go na wymioty. Utrudniało mu to przygotowanie się do szkoły. W nocy i w ciągu dnia nic mu nie było, dziwna dolegliwość pojawiała się rano jak tylko się budził i wstawał. Było to bardzo uciążliwe, nie wiedziałam jak pomóc synowi. Podawałam mu probiotyki i inne leki przy biegunkach i nic nie pomagało. Rano kazałam mu zawsze powoli wstawać nie gwałtownie i najpierw się dotlenić, żeby te nudności mu nie wracały. Nic nie pomagało, codziennie rano scenariusz ten sam. Czasami to go doprowadzało do płaczu.
Wtedy z bezradności powzięłam właśnie tę intencję jako moją pierwszą do odmawiania tej Koronki: o uleczenie syna z porannych nudności. Odmawiałam 3 dni z rzędu o 20:50, jak było w filmiku u Grzegorza. W tych dniach też poszłam z synem do lekarza by poradzić się w sprawie jego dolegliwości. Lekarz wypisał leki na refluks. Leki wykupiłam, ale nie podałam ich synowi, postanowiłam poczekać z nimi do momentu, aż zakończę Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski, czyli te 3 dni jak mówił w filmiku Grzegorz.
Po tych 3 dniach, gdy wstałam by budzić syna do szkoły, stał się cud – syn nie uskarżał się na nudności i ból brzucha. Nie pytałam się go o to wtedy, bo bałam się mu o tych nudnościach wspomnieć, żeby mu nie wróciły. Poszedł do szkoły, na drugi dzień to samo, nudności nie wróciły. Dopiero po szkole się go zapytałam jak się czuje i czy było mu niedobrze. Syn powiedział, że nie wie dlaczego i od czego to zależy, ale go już nie męczą te nudności.
Bogu niech będą dzięki za pomoc.
Karolina R.
Uprawy zbóż w 2022 roku były narażone na wielki nieurodzaj, mamy wiele hektarów zboża, więc martwiliśmy się o nieurodzaj, gdyż bardzo padał deszcz i rośliny w wilgoci mogły nie wzrosnąć.
W tej sytuacji poprosiłam Grzegorza o modlitwę w tej sprawie, aby Pan Jezus uratował nasze zboże. Wysłaliśmy także zdjęcia naszych pól do pobłogosławienia Panu Jezusowi i podjęliśmy się modlitwy. Muszę przyznać, iż w okolicznych wioskach pozalewało hektary pól, rolnicy mieli wielkie straty, ale nasze uprawy zostały ocalone, za co jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Bogu, a zwłaszcza Panu Jezusowi.
Uprawy zbóż w 2022 roku były narażone na wielki nieurodzaj, mamy wiele hektarów zboża, więc martwiliśmy się o nieurodzaj, gdyż bardzo padał deszcz i rośliny w wilgoci mogły nie wzrosnąć.
W tej sytuacji poprosiłam Grzegorza o modlitwę w tej sprawie, aby Pan Jezus uratował nasze zboże. Wysłaliśmy także zdjęcia naszych pól do pobłogosławienia Panu Jezusowi i podjęliśmy się modlitwy. Muszę przyznać, iż w okolicznych wioskach pozalewało hektary pól, rolnicy mieli wielkie straty, ale nasze uprawy zostały ocalone, za co jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Bogu, a zwłaszcza Panu Jezusowi.
Teresa S.
Moja córka, która zajmuje się ogrodnictwem przywiozła z Niemiec ogromną ilość sadzonek wrzosów pod uprawę do sprzedaży. Są to ogromne hektary roślin, więc wymagają ogromnej pielęgnacji i pracy, aby uzyskać ostateczny efekt pod sprzedaż. W pobliżu sąsiaduje szwagier córki, który na swoim polu ma warzywa. Doszło do sytuacji, iż brat spryskał środkami chwastobójczymi swoje warzywa, które na pole córki przeniósł wiatr i sadzonki zrobiły się żółte wewnątrz rośliny, a niektóre wyglądały na spalone.
Poprosiłam Grzegorza przez znajomą o modlitwę do Pana Jezusa w tej sprawie, bo to chodziło też o wielkie starty materialne. Żal mi było córki, gdyż mają dużą rodzinę – 5 dzieci. Pan Jezus przekazał przez Grzegorza, iż mamy wysłać zdjęcia z tych upraw do pobłogosławienia, co też zrobiliśmy. Należało także wykropić wodą egzorcyzmowaną całe pola i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej Niepokalanej diecezji warszawsko-praskiej, który posiada Imprimatur Kościoła Katolickiego. Już kolejnego dnia widać było zmiany w wyglądzie roślin, które ocalały w 95 procentach i można było odzyskać rośliny z tej uprawy, za co jesteśmy nieprawdopodobnie wdzięczni Panu Jezusowi. Córka od razu dała na Mszę Świętą dziękczynną.
Moja córka, która zajmuje się ogrodnictwem przywiozła z Niemiec ogromną ilość sadzonek wrzosów pod uprawę do sprzedaży. Są to ogromne hektary roślin, więc wymagają ogromnej pielęgnacji i pracy, aby uzyskać ostateczny efekt pod sprzedaż. W pobliżu sąsiaduje szwagier córki, który na swoim polu ma warzywa. Doszło do sytuacji, iż brat spryskał środkami chwastobójczymi swoje warzywa, które na pole córki przeniósł wiatr i sadzonki zrobiły się żółte wewnątrz rośliny, a niektóre wyglądały na spalone.
Poprosiłam Grzegorza przez znajomą o modlitwę do Pana Jezusa w tej sprawie, bo to chodziło też o wielkie starty materialne. Żal mi było córki, gdyż mają dużą rodzinę – 5 dzieci. Pan Jezus przekazał przez Grzegorza, iż mamy wysłać zdjęcia z tych upraw do pobłogosławienia, co też zrobiliśmy. Należało także wykropić wodą egzorcyzmowaną całe pola i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej Niepokalanej diecezji warszawsko-praskiej, który posiada Imprimatur Kościoła Katolickiego. Już kolejnego dnia widać było zmiany w wyglądzie roślin, które ocalały w 95 procentach i można było odzyskać rośliny z tej uprawy, za co jesteśmy nieprawdopodobnie wdzięczni Panu Jezusowi. Córka od razu dała na Mszę Świętą dziękczynną.
Marzena z Katowic
Od połowy października 2021 roku moja mama po śmierci babci strasznie się rozchorowała, wyglądało to początkowo jak grypa. Myślałam także, że strasznie przeżywa śmierć swojej mamy i to z czasem przejdzie, jak zadbamy o jej zdrowie. Więc była wizyta u lekarza, który niewiele pomógł, gdyż skupił się bardziej na fakcie, że mama jest niezaszczepiona niż na samej chorobie. Przebadał oskrzela, płuca i przyszła do domu, ale choroba nadal nie ustępowała. Troszkę się poprawiało, ale ogólnie choroba wciąż wracała.
Do świąt Bożego Narodzenia stan się na tyle pogorszył, że poprosiłam Grzegorza, aby się z bratem pomodlili za moją mamę, bo jest Wigilia, a stan zdrowia mojej mamy był taki, że nie mogłam przygotować niczego do kolacji Wigilijnej, gdyż mama cały czas potrzebowała mojej obecności. Wyglądało to na tyle poważnie, że myślałam, że trzeba będzie przygotowywać się do pogrzebu. Naprawdę stan był bardzo ciężki i bałam się dzwonić na pogotowie, gdyż wiedziałam, że w czasie pandemii mama nie wróci ze szpitala żywa.
Po modlitwie do Pana Jezusa otrzymałam informację od Grzegorza, żeby wykropić całe mieszkanie wodą egzorcyzmowaną bardzo dokładnie i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej diecezji warszawsko-praskiej do odmawiania przez osoby świeckie, ma on też imprimatur Kościoła Katolickiego. Co też zaraz zrobiłam. Po tym fakcie miałam oddzwonić i modliliśmy się jeszcze przez telefon wspólnie do Pana Jezusa o uzdrowienie mamy. Gdy mama usiadła po modlitwie, powiedziała że czuje się tak jakby ktoś jej ściągnął z pleców garba. Już była spokojniejsza, nawet udało mi się podzielić z nią opłatkiem i zasnęła. Od tego czasu stan zdrowia mamy się szybko poprawił, już po tygodniu była na tyle silna, że poruszała się sama po mieszkaniu zaczynając robić zwykłe czynności domowe.
Jestem bardzo wdzięczna Panu Jezusowi i Matce Bożej Niepokalanej za życie mojej mamy, a braciom Wróblewskim za modlitwę i wsparcie.
Od połowy października 2021 roku moja mama po śmierci babci strasznie się rozchorowała, wyglądało to początkowo jak grypa. Myślałam także, że strasznie przeżywa śmierć swojej mamy i to z czasem przejdzie, jak zadbamy o jej zdrowie. Więc była wizyta u lekarza, który niewiele pomógł, gdyż skupił się bardziej na fakcie, że mama jest niezaszczepiona niż na samej chorobie. Przebadał oskrzela, płuca i przyszła do domu, ale choroba nadal nie ustępowała. Troszkę się poprawiało, ale ogólnie choroba wciąż wracała.
Do świąt Bożego Narodzenia stan się na tyle pogorszył, że poprosiłam Grzegorza, aby się z bratem pomodlili za moją mamę, bo jest Wigilia, a stan zdrowia mojej mamy był taki, że nie mogłam przygotować niczego do kolacji Wigilijnej, gdyż mama cały czas potrzebowała mojej obecności. Wyglądało to na tyle poważnie, że myślałam, że trzeba będzie przygotowywać się do pogrzebu. Naprawdę stan był bardzo ciężki i bałam się dzwonić na pogotowie, gdyż wiedziałam, że w czasie pandemii mama nie wróci ze szpitala żywa.
Po modlitwie do Pana Jezusa otrzymałam informację od Grzegorza, żeby wykropić całe mieszkanie wodą egzorcyzmowaną bardzo dokładnie i odmówić egzorcyzm do Matki Bożej diecezji warszawsko-praskiej do odmawiania przez osoby świeckie, ma on też imprimatur Kościoła Katolickiego. Co też zaraz zrobiłam. Po tym fakcie miałam oddzwonić i modliliśmy się jeszcze przez telefon wspólnie do Pana Jezusa o uzdrowienie mamy. Gdy mama usiadła po modlitwie, powiedziała że czuje się tak jakby ktoś jej ściągnął z pleców garba. Już była spokojniejsza, nawet udało mi się podzielić z nią opłatkiem i zasnęła. Od tego czasu stan zdrowia mamy się szybko poprawił, już po tygodniu była na tyle silna, że poruszała się sama po mieszkaniu zaczynając robić zwykłe czynności domowe.
Jestem bardzo wdzięczna Panu Jezusowi i Matce Bożej Niepokalanej za życie mojej mamy, a braciom Wróblewskim za modlitwę i wsparcie.
Mała Iskra
Późną jesienią 2021 roku moja ciocia zachorowała, stan był na tyle poważny, że nie mogła oddychać i słabła z każdą godziną, z chodzeniem były już poważne problemy. Jej siostra jest pielęgniarką w miejscowym szpitalu, podjęła szybką decyzję i ciocia została przywieziona przez znajomego do nas, jechała aż z woj. świętokrzyskiego. Później nam powiedzieli, że gdyby wtedy nie przyjechała to mogłaby nie dożyć jutra.
Poprosiłam Grzegorza o modlitwę za zdrowie cioci. Pan Bóg przekazał, że mamy ją zabrać jak najszybciej ze szpitala, bo może skończyć źle. Mieliśmy także pomodlić się Koronką do Krwawych Łez Matki Bożej i zanieść Cudowny Medalik (być może coś jeszcze mieliśmy zrobić, ale już tego nie pamiętam). Pan Jezus później powiedział, że ciocia ma ciężkie zapalenie oskrzeli, a nie jakieś "kowidowe zapalenie płuc" i z tego wyjdzie. Jej siostra niestety nie chciała zabrać jej ze szpitala, ale w domu modliliśmy się stale o zdrowie, jak było nam przekazane i jakoś udało się dać jej medalik (nie było to takie oczywiste, gdyż nikogo nie wpuszczali na oddział). Nie pamiętam jak długo ciocia przebywała w szpitalu, ale jej stan stale się poprawiał. Pan Bóg uchronił ją od podłączenia do respiratora.
8 grudnia 2021 roku poszłam z mamą do kościoła na godzinę łaski i modliliśmy się m.in. o zdrowie dla cioci. Gdy już wychodziłam zobaczyłam ciocię siedzącą w ławce, która przyszła prosto ze szpitala do kościoła. To był dla nas bardzo jasny znak, za czyim wstawiennictwem ciocia została uzdrowiona :)
Chwała bądź Bogu w Trójcy Jedynemu!
Dziękujemy Ci Matko Boża, że wysłuchałaś naszych modlitw ❤️❤️❤️
Późną jesienią 2021 roku moja ciocia zachorowała, stan był na tyle poważny, że nie mogła oddychać i słabła z każdą godziną, z chodzeniem były już poważne problemy. Jej siostra jest pielęgniarką w miejscowym szpitalu, podjęła szybką decyzję i ciocia została przywieziona przez znajomego do nas, jechała aż z woj. świętokrzyskiego. Później nam powiedzieli, że gdyby wtedy nie przyjechała to mogłaby nie dożyć jutra.
Poprosiłam Grzegorza o modlitwę za zdrowie cioci. Pan Bóg przekazał, że mamy ją zabrać jak najszybciej ze szpitala, bo może skończyć źle. Mieliśmy także pomodlić się Koronką do Krwawych Łez Matki Bożej i zanieść Cudowny Medalik (być może coś jeszcze mieliśmy zrobić, ale już tego nie pamiętam). Pan Jezus później powiedział, że ciocia ma ciężkie zapalenie oskrzeli, a nie jakieś "kowidowe zapalenie płuc" i z tego wyjdzie. Jej siostra niestety nie chciała zabrać jej ze szpitala, ale w domu modliliśmy się stale o zdrowie, jak było nam przekazane i jakoś udało się dać jej medalik (nie było to takie oczywiste, gdyż nikogo nie wpuszczali na oddział). Nie pamiętam jak długo ciocia przebywała w szpitalu, ale jej stan stale się poprawiał. Pan Bóg uchronił ją od podłączenia do respiratora.
8 grudnia 2021 roku poszłam z mamą do kościoła na godzinę łaski i modliliśmy się m.in. o zdrowie dla cioci. Gdy już wychodziłam zobaczyłam ciocię siedzącą w ławce, która przyszła prosto ze szpitala do kościoła. To był dla nas bardzo jasny znak, za czyim wstawiennictwem ciocia została uzdrowiona :)
Chwała bądź Bogu w Trójcy Jedynemu!
Dziękujemy Ci Matko Boża, że wysłuchałaś naszych modlitw ❤️❤️❤️
Marzena z Katowic
W październiku 2022 roku dowiedziałam się, iż-10 letni synek naszej znajomej, który był w ciężkim stanie w szpitalu po dwóch przeszczepach szpiku kostnego jest w bardzo poważnym stanie w szpitalu. Chłopczyk miał być przygotowywany do trzeciego przeszczepu, niestety nastąpiły nieoczekiwane komplikacje zdrowotne, funkcje życiowe się wycofywały, mózg przestawał funkcjonować do tego stopnia, że jeśli mówił to się to niczego nie trzymało. Diagnoza lekarza: tak się posunęły głęboko zmiany w korze mózgowej, że w najlepszym przypadku dziecko będzie lekko opóźnione w rozwoju. Dodatkowo jeszcze przy kąpieli wyślizgnął się pielęgniarkom i uszkodzono coś w kręgosłupie, co spowodowało bezwład jednej z nóg. Jego tato przebywał 24/h z nim na oddziale. Kilka dni wcześniej w nocy chłopiec obudził się z krzykiem, że bardzo się boi, nie chce umierać i stracił przytomność, od tego czasu nieskładnie wypowiadał czasami tylko pojedyncze słowa. Rodzice byli bardzo przerażeni, mama płakała z bezsilności, iż lekarze nie rokują w tej sprawie.
Poprosiłam Grzegorza i jego brata Mariusza o modlitwę w tej sprawie. Tego samego dnia otrzymałam odpowiedź Pana Jezusa, że chłopczyk cierpi przez grzech rodziców. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że znajoma nie ma ślubu kościelnego z tatą chłopca. Gdy mamie chłopca powiedziałam jaka była odpowiedź Pana Jezusa, najpierw zbladła, później usiadła i powiedziała: „ja wiedziałam, przecież my nie mamy ślubu”. Widziałam ją często w Kościele, dzieci przyjmowały sakramenty, więc do głowy mi nie przyszło, że taka jest sytuacja w tej rodzinie. Powiedziałam jej o Panu Jezusie Chrystusie Królu Polski, że jest obietnica dana z modlitwą jako dobrodziejstwo dla wszystkich Polaków, którzy będą się modlić ze szczerym sercem i wiarą w Intronizację naszego Króla.
Została zaproszona na procesję 15 października 2022 roku, gdzie modliliśmy się jak co tydzień i po zakończeniu procesji wspólnie z mamą Wojtusia odmówiliśmy jeszcze Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski o zdrowie dla chłopca. Mama zawiozła Koronkę PJChKP do szpitala i pod poduszkę włożyła chłopcu mały drewniany Krzyż, który otrzymałam od Grzegorza. Dowiedziała się także od lekarzy, że wszystkie parametry chłopca strasznie się pogorszyły i sytuacja dziecka jest na tyle groźna, że można spodziewać się wszystkiego tej nocy. Nieprzytomny od kilku dni chłopczyk nagle w nocy odezwał się do taty: „tatuś czy ja mam pod poduszką Krzyż? Jak to dobrze, że On tu jest”. Tato zaniemówił, był bliski płaczu, nie rozumiał co się wydarzyło.
Dołączyliśmy do modlitwy Grzegorza i cała grupa codziennie prosiła Pana Jezusa o cud uzdrowienia. Nadal stan był ciężki, ale dostawaliśmy coraz lepsze informacje o stanie zdrowia chłopca. Pan Jezus wysłuchał naszych modlitw, gdyż 25 października rozpoczął się protokół leczenia białaczki (który wcześniej był niemożliwy) a zakończył ze świetnym sukcesem dnia 31 października 2023 roku. Jego Tato napisał: „uzyskaliśmy świetny skutek, bo poniżej 3% komórek rakowych w szpiku do terapii CAR-T, potrzebujemy poniżej 5%, a więc się udało wielki Boże”. Za 2 tygodnie wyjeżdżamy do kolejnego szpitala na terapię i przeszczep, który się udał 23 listopada 2022 roku. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, iż taki przeszczep to koszt 1.300.000 zł i trwa tylko pół minuty… Lekarze prywatnie rodzicom powiedzieli, iż mają Bogu dziękować, gdyż po ludzku nie da się tego wyjaśnić. Uczestniczyliśmy w tej walce całą grupą, widzieliśmy działanie i wielki cud jaki uczynił Pan Jezus.
Wszystkie wydarzenia ze szpitala otrzymywaliśmy przez fb w formie kolejnych informacji i filmików, mogliśmy widzieć postępy, kiedy stan zdrowia się poprawiał, aż do wyjścia ze szpitala. Piszemy po dłuższym czasie to świadectwo, gdyż cały rok obfitował w kolejne sukcesy i małe porażki, które doprowadziły do sprawności. Obecnie chłopczyk chodzi do szkoły, nie ma żadnych opóźnień w rozwoju, jedynie kłopoty z jedną nóżką, która jest rehabilitowana.
Świadectwo przekazuję na Chwałę Panu Jezusowi Królowi Polski.
W październiku 2022 roku dowiedziałam się, iż-10 letni synek naszej znajomej, który był w ciężkim stanie w szpitalu po dwóch przeszczepach szpiku kostnego jest w bardzo poważnym stanie w szpitalu. Chłopczyk miał być przygotowywany do trzeciego przeszczepu, niestety nastąpiły nieoczekiwane komplikacje zdrowotne, funkcje życiowe się wycofywały, mózg przestawał funkcjonować do tego stopnia, że jeśli mówił to się to niczego nie trzymało. Diagnoza lekarza: tak się posunęły głęboko zmiany w korze mózgowej, że w najlepszym przypadku dziecko będzie lekko opóźnione w rozwoju. Dodatkowo jeszcze przy kąpieli wyślizgnął się pielęgniarkom i uszkodzono coś w kręgosłupie, co spowodowało bezwład jednej z nóg. Jego tato przebywał 24/h z nim na oddziale. Kilka dni wcześniej w nocy chłopiec obudził się z krzykiem, że bardzo się boi, nie chce umierać i stracił przytomność, od tego czasu nieskładnie wypowiadał czasami tylko pojedyncze słowa. Rodzice byli bardzo przerażeni, mama płakała z bezsilności, iż lekarze nie rokują w tej sprawie.
Poprosiłam Grzegorza i jego brata Mariusza o modlitwę w tej sprawie. Tego samego dnia otrzymałam odpowiedź Pana Jezusa, że chłopczyk cierpi przez grzech rodziców. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że znajoma nie ma ślubu kościelnego z tatą chłopca. Gdy mamie chłopca powiedziałam jaka była odpowiedź Pana Jezusa, najpierw zbladła, później usiadła i powiedziała: „ja wiedziałam, przecież my nie mamy ślubu”. Widziałam ją często w Kościele, dzieci przyjmowały sakramenty, więc do głowy mi nie przyszło, że taka jest sytuacja w tej rodzinie. Powiedziałam jej o Panu Jezusie Chrystusie Królu Polski, że jest obietnica dana z modlitwą jako dobrodziejstwo dla wszystkich Polaków, którzy będą się modlić ze szczerym sercem i wiarą w Intronizację naszego Króla.
Została zaproszona na procesję 15 października 2022 roku, gdzie modliliśmy się jak co tydzień i po zakończeniu procesji wspólnie z mamą Wojtusia odmówiliśmy jeszcze Koronkę do Pana Jezusa Chrystusa Króla Polski o zdrowie dla chłopca. Mama zawiozła Koronkę PJChKP do szpitala i pod poduszkę włożyła chłopcu mały drewniany Krzyż, który otrzymałam od Grzegorza. Dowiedziała się także od lekarzy, że wszystkie parametry chłopca strasznie się pogorszyły i sytuacja dziecka jest na tyle groźna, że można spodziewać się wszystkiego tej nocy. Nieprzytomny od kilku dni chłopczyk nagle w nocy odezwał się do taty: „tatuś czy ja mam pod poduszką Krzyż? Jak to dobrze, że On tu jest”. Tato zaniemówił, był bliski płaczu, nie rozumiał co się wydarzyło.
Dołączyliśmy do modlitwy Grzegorza i cała grupa codziennie prosiła Pana Jezusa o cud uzdrowienia. Nadal stan był ciężki, ale dostawaliśmy coraz lepsze informacje o stanie zdrowia chłopca. Pan Jezus wysłuchał naszych modlitw, gdyż 25 października rozpoczął się protokół leczenia białaczki (który wcześniej był niemożliwy) a zakończył ze świetnym sukcesem dnia 31 października 2023 roku. Jego Tato napisał: „uzyskaliśmy świetny skutek, bo poniżej 3% komórek rakowych w szpiku do terapii CAR-T, potrzebujemy poniżej 5%, a więc się udało wielki Boże”. Za 2 tygodnie wyjeżdżamy do kolejnego szpitala na terapię i przeszczep, który się udał 23 listopada 2022 roku. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, iż taki przeszczep to koszt 1.300.000 zł i trwa tylko pół minuty… Lekarze prywatnie rodzicom powiedzieli, iż mają Bogu dziękować, gdyż po ludzku nie da się tego wyjaśnić. Uczestniczyliśmy w tej walce całą grupą, widzieliśmy działanie i wielki cud jaki uczynił Pan Jezus.
Wszystkie wydarzenia ze szpitala otrzymywaliśmy przez fb w formie kolejnych informacji i filmików, mogliśmy widzieć postępy, kiedy stan zdrowia się poprawiał, aż do wyjścia ze szpitala. Piszemy po dłuższym czasie to świadectwo, gdyż cały rok obfitował w kolejne sukcesy i małe porażki, które doprowadziły do sprawności. Obecnie chłopczyk chodzi do szkoły, nie ma żadnych opóźnień w rozwoju, jedynie kłopoty z jedną nóżką, która jest rehabilitowana.
Świadectwo przekazuję na Chwałę Panu Jezusowi Królowi Polski.
Renata S.
1. Moja 8-letnia córka Marysia bardzo się rozchorowała, kilkukrotnie dzwoniono do mnie ze szkoły, że wymiotuje i boli ją główka, więc ostatecznie zapisałam się na wizytę, ale wyznaczono mi ją za kilka miesięcy, więc postanowiłam skorzystać z SORu i dostałyśmy się szybko do szpitala, gdzie zdiagnozowano w pierwszej kolejności guz, ale w późniejszych badaniach okazało się, że są to torbiele podpajęczynkowe. Naciskały one na mózg i powodowały uciążliwy ból i wymioty. Wówczas poprosiłam Grzegorza o modlitwę w tej intencji do Pana Jezusa i sama także się modliłam wraz z całą rodziną. Otrzymałam informację, iż Pan Jezus przekazał, że wszystko będzie dobrze, ale mamy trwać na modlitwie i tak też się stało. Po kilku dosłownie tygodniach choroba ustała, torbiele po badaniach są w stanie zaniku. Jestem ogromnie wdzięczna Panu Jezusowi Królowi Polski za okazaną łaskę zdrowia córeczki i Grzegorzowi za tak wielką pomoc i wsparcie w modlitwie.
2. Moja szwagierka ciężko zachorowała na nowotwór płuc – dokładnie był to guz złośliwy na płucach, który był już nieoperacyjny, a lekarze nie dawali żadnych szans na życie. Był to okres wakacji, prawdopodobnie lipiec. Jej córka jest doktorem nauk medycznych wysoko wyspecjalizowanych technologii w tej dziedzinie i powiedziała, iż ciężko będzie jej mamie wyjść z tak zaawansowanej choroby, iż jest to po ludzku patrząc nie możliwe. Wszyscy w rodzinie nastawieni byli na najgorsze. Uruchomiła wszystkie swoje znajomości w środowisku medycznym. My w rodzinie zaczęliśmy się modlić z wiarą zgodnie z informacją przekazaną przez Grzegorza – Koronką do Pana Jezusa Króla Polski. Także poprosiliśmy braci Wróblewskich o modlitwę. Trwała ona do listopada 2022 roku, gdy otrzymałam telefon od szwagierki, że się czuje dużo lepiej i jest przekonana, iż to Pan Jezus jej pomógł. Jesteśmy przekonani, iż była to interwencja Jezusa Chrystusa Króla Polski. Stan zdrowia drastycznie się poprawił i wróciła do pełni sił i zdrowia. Lekarze nie wiedzą jak to możliwe, ale my jako rodzina wiemy, kto się zajął jej zdrowiem.
Chwała Ci Jezu Chryste Królu Polski!!!
1. Moja 8-letnia córka Marysia bardzo się rozchorowała, kilkukrotnie dzwoniono do mnie ze szkoły, że wymiotuje i boli ją główka, więc ostatecznie zapisałam się na wizytę, ale wyznaczono mi ją za kilka miesięcy, więc postanowiłam skorzystać z SORu i dostałyśmy się szybko do szpitala, gdzie zdiagnozowano w pierwszej kolejności guz, ale w późniejszych badaniach okazało się, że są to torbiele podpajęczynkowe. Naciskały one na mózg i powodowały uciążliwy ból i wymioty. Wówczas poprosiłam Grzegorza o modlitwę w tej intencji do Pana Jezusa i sama także się modliłam wraz z całą rodziną. Otrzymałam informację, iż Pan Jezus przekazał, że wszystko będzie dobrze, ale mamy trwać na modlitwie i tak też się stało. Po kilku dosłownie tygodniach choroba ustała, torbiele po badaniach są w stanie zaniku. Jestem ogromnie wdzięczna Panu Jezusowi Królowi Polski za okazaną łaskę zdrowia córeczki i Grzegorzowi za tak wielką pomoc i wsparcie w modlitwie.
2. Moja szwagierka ciężko zachorowała na nowotwór płuc – dokładnie był to guz złośliwy na płucach, który był już nieoperacyjny, a lekarze nie dawali żadnych szans na życie. Był to okres wakacji, prawdopodobnie lipiec. Jej córka jest doktorem nauk medycznych wysoko wyspecjalizowanych technologii w tej dziedzinie i powiedziała, iż ciężko będzie jej mamie wyjść z tak zaawansowanej choroby, iż jest to po ludzku patrząc nie możliwe. Wszyscy w rodzinie nastawieni byli na najgorsze. Uruchomiła wszystkie swoje znajomości w środowisku medycznym. My w rodzinie zaczęliśmy się modlić z wiarą zgodnie z informacją przekazaną przez Grzegorza – Koronką do Pana Jezusa Króla Polski. Także poprosiliśmy braci Wróblewskich o modlitwę. Trwała ona do listopada 2022 roku, gdy otrzymałam telefon od szwagierki, że się czuje dużo lepiej i jest przekonana, iż to Pan Jezus jej pomógł. Jesteśmy przekonani, iż była to interwencja Jezusa Chrystusa Króla Polski. Stan zdrowia drastycznie się poprawił i wróciła do pełni sił i zdrowia. Lekarze nie wiedzą jak to możliwe, ale my jako rodzina wiemy, kto się zajął jej zdrowiem.
Chwała Ci Jezu Chryste Królu Polski!!!
Wiesław B.
Chciałem napisać o świadectwie, jakie dał mój przyjaciel Jerzy z Bierunia. Sam biorę udział w procesji w Katowicach (z panią Marzeną), ale mój przyjaciel Jerzy ma bliżej do Jankowic. Tydzień temu w niedzielę 31. października brał udział w procesji w Jankowicach, podczas której doszło do niezwykłego wydarzenia. Tak to przedstawił w swojej relacji, cyt.:
„Pod koniec modlitwy wszyscy odczuliśmy silny powiew wiatru i intensywny zapach kwiatów. Gdy po modlitwie wstaliśmy, jedna z pań dalej klęczała, łzy spływały po jej policzkach i widać było, że jest w szoku. Po jakiejś chwili, gdy doszła do siebie opowiedziała, że widziała jak nad nimi otwiera się niebo. Zobaczyła Oko, białą gołębicę, Jezusa i Maryję ubranych w białe szaty oraz anioła z mieczem w ręku. Anioł zszedł na ziemię, wbił miecz w ziemię i przyklękną na jedno kolano. Potem zszedł Pan Jezus z Maryją i przeszli między modlącymi się ludźmi każdemu błogosławiąc. Całe zdarzenie trwało ok. 1 minuty, po czym utworzył się jakby wir powietrza, który zabrał Pana Jezusa, NMP i anioła do nieba, które następnie się zamknęło.”
Widać, że jest to piękne świadectwo tego, że Niebo czuwa nad nami i że błogosławi wszystkim modlącym się w tego typu modlitewnych spotkaniach. Po procesji udali się do miejscowej parafii, gdzie przekazali to świadectwo miejscowemu proboszczowi. Proboszcz wysłuchaj ich, a nawet ich pobłogosławił, ale niestety nie wszczął żadnego postępowania, nie poprosił o świadectwa na piśmie ani nie zanotował personaliów uczestników procesji.
Niestety stan duchowieństwa w Polsce jest taki jaki jest. Hierarchia naszego Kościoła zdradziła naród polski popierając rząd w walce z pandemią covid-19, a tak naprawdę pod pozorem tej walki zniewoleniem narodu polskiego i zniszczeniem naszej wiary (maseczki w kościołach oraz heretycki sakrament Komunii na rękę). Nie dziwmy się zatem, że Pan Jezus i NMP apelują do ludzi świeckich o ratowanie naszego kraju, Polski, ostatniego chyba kraju katolickiego na świecie. Znaleźli się na szczęście ludzie dobrej woli, którzy nie patrząc na pogodę uczestniczą w tych modlitwach i procesjach, czym zjednują dla naszego kraju Łaski Boże i błogosławieństwo. Czy będzie ono wystarczające dla uratowania naszej ojczyzny, nie wiadomo, bo walka duchowa cały czas trwa.
PS. Po procesji zawsze modlimy się dodatkowo za wszystkich polskich proroków i kapłanów.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych Błogosławieństw Bożych. Oby Bóg nas błogosławił.
Chciałem napisać o świadectwie, jakie dał mój przyjaciel Jerzy z Bierunia. Sam biorę udział w procesji w Katowicach (z panią Marzeną), ale mój przyjaciel Jerzy ma bliżej do Jankowic. Tydzień temu w niedzielę 31. października brał udział w procesji w Jankowicach, podczas której doszło do niezwykłego wydarzenia. Tak to przedstawił w swojej relacji, cyt.:
„Pod koniec modlitwy wszyscy odczuliśmy silny powiew wiatru i intensywny zapach kwiatów. Gdy po modlitwie wstaliśmy, jedna z pań dalej klęczała, łzy spływały po jej policzkach i widać było, że jest w szoku. Po jakiejś chwili, gdy doszła do siebie opowiedziała, że widziała jak nad nimi otwiera się niebo. Zobaczyła Oko, białą gołębicę, Jezusa i Maryję ubranych w białe szaty oraz anioła z mieczem w ręku. Anioł zszedł na ziemię, wbił miecz w ziemię i przyklękną na jedno kolano. Potem zszedł Pan Jezus z Maryją i przeszli między modlącymi się ludźmi każdemu błogosławiąc. Całe zdarzenie trwało ok. 1 minuty, po czym utworzył się jakby wir powietrza, który zabrał Pana Jezusa, NMP i anioła do nieba, które następnie się zamknęło.”
Widać, że jest to piękne świadectwo tego, że Niebo czuwa nad nami i że błogosławi wszystkim modlącym się w tego typu modlitewnych spotkaniach. Po procesji udali się do miejscowej parafii, gdzie przekazali to świadectwo miejscowemu proboszczowi. Proboszcz wysłuchaj ich, a nawet ich pobłogosławił, ale niestety nie wszczął żadnego postępowania, nie poprosił o świadectwa na piśmie ani nie zanotował personaliów uczestników procesji.
Niestety stan duchowieństwa w Polsce jest taki jaki jest. Hierarchia naszego Kościoła zdradziła naród polski popierając rząd w walce z pandemią covid-19, a tak naprawdę pod pozorem tej walki zniewoleniem narodu polskiego i zniszczeniem naszej wiary (maseczki w kościołach oraz heretycki sakrament Komunii na rękę). Nie dziwmy się zatem, że Pan Jezus i NMP apelują do ludzi świeckich o ratowanie naszego kraju, Polski, ostatniego chyba kraju katolickiego na świecie. Znaleźli się na szczęście ludzie dobrej woli, którzy nie patrząc na pogodę uczestniczą w tych modlitwach i procesjach, czym zjednują dla naszego kraju Łaski Boże i błogosławieństwo. Czy będzie ono wystarczające dla uratowania naszej ojczyzny, nie wiadomo, bo walka duchowa cały czas trwa.
PS. Po procesji zawsze modlimy się dodatkowo za wszystkich polskich proroków i kapłanów.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych Błogosławieństw Bożych. Oby Bóg nas błogosławił.
Pan Jezus: „Świadectwo jest prawdziwe, lecz nie wszyscy widzą i słyszą tak samo. Niektórzy w ogóle nie widzą i nie czują.”
Justyna Z.
Chciałabym podzielić się z wami krótkim świadectwem - na chwałę naszego Króla Polski Jezusa Chrystusa.
Na orędzia trafiłam niedawno. Myślę, że to dzięki ogromnej łasce Bożej i miłosierdziu Bożemu. Orędzia są prawdziwe i ja wierzę w ich treść całym sercem. Jestem mamą tragicznie zamordowanego Tomusia Valva (Thomas Valva) z Nowego Jorku. Możecie poczytać o naszej historii na portalach amerykańskich, polskich również.
Sprawa moich dzieci była nie do rozwiązania na ludzki rozum ze względu na ogromną korupcję i wysoko postawione osoby zaangażowane w prześladowanie i handel moimi dziećmi, za co ich ojciec wraz ze swoją kobietą dostawali ogromne pieniądze. Jednak Bóg w Swoim przeogromnym miłosierdziu wysłuchał naszych modlitw i zabrał do Siebie Tomusia, ratując życie jego braciom. Teraz są bezpieczni i modlitwa powoli goi ich rany. To, co przeszli, nie byłby w stanie wytrzymać nawet dorosły człowiek.
Prosiłam Pana Jezusa o jakiś znak, potwierdzenie, że to, co czytam w orędziach, jest prawdą. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Mój najmłodszy synek, Andrzejek miał sen, w którym ukazał mu się Tomuś. Według relacji Andrzejka Tomuś został wysłany przez Pana Boga, aby nas ostrzec, byśmy wracali do Polski, bo tylko tam będzie bezpiecznie. Pan Jezus przyjdzie szybciej niż się spodziewamy i wszyscy zmarli o tym wiedzą. Próbują ostrzec swoich bliskich żyjących, ale ci zwodzeni przez złe duchy nie chcą słuchać. Tomuś mówił, że jest w niebie, a Msze św. gregoriańskie, które zamówiliśmy za jego duszę, pomogły innym zmarłym dostać się do nieba. Mówił też, że tu go nie zobaczymy, ale w Nowym Świecie – tak. Tomuś przestrzegał też, by robić zapasy wody i żywności. Mówił, że Pan Bóg podzieli świat na wiele części, powstaną nowe lądy, a Polska będzie najbardziej chroniona. Ameryka zginie od ognia, bo grzechy tamtejszych ludzi urosły do nieba. Na koniec Tomuś pokazał Andrzejkowi Nowy Świat i był przecudowny. Zapytałam go, co robili ludzie w Nowym Świecie. On odpowiedział: „Jak mama – modlili się i chwalili Boga.”
Kochani, nie traćcie wiary i nie wątpcie w treść tych orędzi. To ogromne miłosierdzie Boga, że dał nam je poznać.
Z Panem Bogiem.
Proszę o modlitwę za Tomusia, jego braci i naszą rodzinę. Bóg zapłać.
Chciałabym podzielić się z wami krótkim świadectwem - na chwałę naszego Króla Polski Jezusa Chrystusa.
Na orędzia trafiłam niedawno. Myślę, że to dzięki ogromnej łasce Bożej i miłosierdziu Bożemu. Orędzia są prawdziwe i ja wierzę w ich treść całym sercem. Jestem mamą tragicznie zamordowanego Tomusia Valva (Thomas Valva) z Nowego Jorku. Możecie poczytać o naszej historii na portalach amerykańskich, polskich również.
Sprawa moich dzieci była nie do rozwiązania na ludzki rozum ze względu na ogromną korupcję i wysoko postawione osoby zaangażowane w prześladowanie i handel moimi dziećmi, za co ich ojciec wraz ze swoją kobietą dostawali ogromne pieniądze. Jednak Bóg w Swoim przeogromnym miłosierdziu wysłuchał naszych modlitw i zabrał do Siebie Tomusia, ratując życie jego braciom. Teraz są bezpieczni i modlitwa powoli goi ich rany. To, co przeszli, nie byłby w stanie wytrzymać nawet dorosły człowiek.
Prosiłam Pana Jezusa o jakiś znak, potwierdzenie, że to, co czytam w orędziach, jest prawdą. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Mój najmłodszy synek, Andrzejek miał sen, w którym ukazał mu się Tomuś. Według relacji Andrzejka Tomuś został wysłany przez Pana Boga, aby nas ostrzec, byśmy wracali do Polski, bo tylko tam będzie bezpiecznie. Pan Jezus przyjdzie szybciej niż się spodziewamy i wszyscy zmarli o tym wiedzą. Próbują ostrzec swoich bliskich żyjących, ale ci zwodzeni przez złe duchy nie chcą słuchać. Tomuś mówił, że jest w niebie, a Msze św. gregoriańskie, które zamówiliśmy za jego duszę, pomogły innym zmarłym dostać się do nieba. Mówił też, że tu go nie zobaczymy, ale w Nowym Świecie – tak. Tomuś przestrzegał też, by robić zapasy wody i żywności. Mówił, że Pan Bóg podzieli świat na wiele części, powstaną nowe lądy, a Polska będzie najbardziej chroniona. Ameryka zginie od ognia, bo grzechy tamtejszych ludzi urosły do nieba. Na koniec Tomuś pokazał Andrzejkowi Nowy Świat i był przecudowny. Zapytałam go, co robili ludzie w Nowym Świecie. On odpowiedział: „Jak mama – modlili się i chwalili Boga.”
Kochani, nie traćcie wiary i nie wątpcie w treść tych orędzi. To ogromne miłosierdzie Boga, że dał nam je poznać.
Z Panem Bogiem.
Proszę o modlitwę za Tomusia, jego braci i naszą rodzinę. Bóg zapłać.
Sylwia z Lubelszczyzny
Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Jestem Sylwia, mam 30 lat i pochodzę z Lubelszczyzny. Łaskę nawrócenia otrzymałam w 2017 roku. Zaczęło się to tak:
Pewnego dnia poczułam wielką pustkę... Zaczęły pojawiać się pytania, co się dzieje i szukanie odpowiedzi. Miałam wówczas „fajne” życie, męża, rodzinę, zawsze była u nas zgoda i miłość, własny dom, pieniądze. Ale... ja leciałam w dół! Z dnia na dzień straciłam sens życia i nie umiałam sobie odpowiedzieć, co się dzieje. Pustka w sercu się pogłębiała. Zacznę od tego, że zawsze chodziłam do Kościoła, ale tak naprawdę nie wierzyłam w to, że Chrystus jest obecny podczas Eucharystii czy w Najświętszym Sakramencie. Chodziłam z obowiązku katolika. Pamiętam, jak natrafiłam na kanale YouTube na film „Proroctwo”. Później na filmy Grzegorza z kanału „Wposłudze”, kazania księdza Chmielewskiego, Glasa, Olszewskiego, Pawlukiewicza, Skrzypczaka, ojca Pelanowskiego... Następnie natrafiłam na stronę Przymierze Miłości Bożej. Bóg powoli otwierał moje serce, umysł i oczy! Zaczęłam się modlić, żyć Bogiem i dla Niego. Doznałam uzdrowienia fizycznego i psychicznego z nałogu. Zobaczyłam całą obłudę mojego życia. Rok temu zostałam Niewolnikiem Trójcy Przenajświętszej i Matki Bożej wg świętego Ludwika. Przystąpiłam do spowiedzi generalnej i Komunię przyjmuję po Bożemu. Chociaż często upadam, to się podnoszę, bo my nie możemy się poddawać. Jest dużo walki duchowej w moim życiu, szczególnie, jeśli chodzi o modlitwę, ale ufam i wierzę i wiem, że Pan Bóg jest najważniejszy i bez Niego nie ma niczego!
Dziękuję za stworzenie i prowadzenie strony, Mała Iskro. Bóg zapłać.
Bóg zapłać naszym kochanym prorokom i wszystkim ludziom dobrej woli.
Dziękuję wszystkim złączonym w Przymierzu Miłości Bożej.
Bóg zapłać.
Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus Król Polski.
Jestem Sylwia, mam 30 lat i pochodzę z Lubelszczyzny. Łaskę nawrócenia otrzymałam w 2017 roku. Zaczęło się to tak:
Pewnego dnia poczułam wielką pustkę... Zaczęły pojawiać się pytania, co się dzieje i szukanie odpowiedzi. Miałam wówczas „fajne” życie, męża, rodzinę, zawsze była u nas zgoda i miłość, własny dom, pieniądze. Ale... ja leciałam w dół! Z dnia na dzień straciłam sens życia i nie umiałam sobie odpowiedzieć, co się dzieje. Pustka w sercu się pogłębiała. Zacznę od tego, że zawsze chodziłam do Kościoła, ale tak naprawdę nie wierzyłam w to, że Chrystus jest obecny podczas Eucharystii czy w Najświętszym Sakramencie. Chodziłam z obowiązku katolika. Pamiętam, jak natrafiłam na kanale YouTube na film „Proroctwo”. Później na filmy Grzegorza z kanału „Wposłudze”, kazania księdza Chmielewskiego, Glasa, Olszewskiego, Pawlukiewicza, Skrzypczaka, ojca Pelanowskiego... Następnie natrafiłam na stronę Przymierze Miłości Bożej. Bóg powoli otwierał moje serce, umysł i oczy! Zaczęłam się modlić, żyć Bogiem i dla Niego. Doznałam uzdrowienia fizycznego i psychicznego z nałogu. Zobaczyłam całą obłudę mojego życia. Rok temu zostałam Niewolnikiem Trójcy Przenajświętszej i Matki Bożej wg świętego Ludwika. Przystąpiłam do spowiedzi generalnej i Komunię przyjmuję po Bożemu. Chociaż często upadam, to się podnoszę, bo my nie możemy się poddawać. Jest dużo walki duchowej w moim życiu, szczególnie, jeśli chodzi o modlitwę, ale ufam i wierzę i wiem, że Pan Bóg jest najważniejszy i bez Niego nie ma niczego!
Dziękuję za stworzenie i prowadzenie strony, Mała Iskro. Bóg zapłać.
Bóg zapłać naszym kochanym prorokom i wszystkim ludziom dobrej woli.
Dziękuję wszystkim złączonym w Przymierzu Miłości Bożej.
Bóg zapłać.
Paulina B.
Szczęść Boże, drodzy bracia i siostry! Chcę podzielić się z wami swoim świadectwem wiary.
Mam na imię Paulina, mam 25 lat, jestem mężatką od 5 lat i mamą trojga dzieci. Pochodzę z ubogiej rodziny. Moi rodzice i rodzeństwo są katolikami niepraktykującymi, ja też taka byłam. Nie raz uczęszczałam do kościoła, jak mnie siostra zabrała. Gdy miałam 9 lat, trafiłam z bratem do domu dziecka. Trafiliśmy tam, ponieważ źle się uczyliśmy i mieliśmy w domu złe warunki. W domu dziecka było nam ciężko, z dala od rodziny, nie raz odwiedzali nas rodzice i starsze rodzeństwo. Gdy miałam 10 lat, potrącił mnie samochód. Miałam złamaną nogę i podbite oko. Kości w nodze piekły i wyszły na wierzch. Musiałam nauczyć się chodzić od nowa. Do dziś została mi wielka dziura, wygląda jakby pies wyżarł mi kawałek mięśnia i skóry. Moje popełnione grzechy zaczęły się, gdy miałam 13 lat. W wieku 13 lat mój brat został przeniesiony do innej placówki. Poczułam się sama, niechciana. Moja rodzina przestała mnie odwiedzać. W tym momencie zaczęło się moje staczanie w otchłań.
Zaczęłam zanurzać się w kłamstwa, które podsuwał mi szatan. Współżyłam z mężczyznami. Czułam się dla kogoś ważna, że ktoś się mną interesuje. Uciekłam z domu dziecka, ponieważ nie mogłam sama jeździć do domu, rodzina musiała przyjeżdżać, by podpisać przepustkę. Mojej rodziny nie było stać, aby płacić za bilety i mieli własne rodziny. Tata był alkoholikiem, a mama nie pracowała. Czekałam na piątek, że ktoś przyjedzie, bym mogła pojechać do domu, za którym tęskniłam. Ale nikt nie przyjechał. Chciałam całą tę żałość, którą miałam w sobie, całą złość, odepchniecie od rodziny, pozostawienie przez nich gdzieś zapomnieć, wyrzucić ich z życia. Chciałam wmówić sobie, że jestem sama, że mogę robić, co chce. Jak pierwszy raz zasmakowałam tego świata, poczułam spokój, ale on był tylko czasowo. W gimnazjum pierwszy raz zasmakowałam alkoholu, który wydawał mi się ukojeniem na moje troski.
Pewnego dnia tak upiłam się ze znajomymi, że straciłam pamięć. Pamiętam tylko urywki. Moja siostra dołączyła do mnie do domu dziecka i to ona znalazła mnie pijaną na ławce w parku. Zaprowadziła mnie do domu dziecka, wezwano policję i przewieziono mnie do szpitala na wytrzeźwienie. Chciałam zaimponować znajomym, że nie jestem sztywna jak inni. Nic nie stało mi na przeszkodzie, byłam panią swego życia. Nie interesowało mnie, jakie mogę ponieść konsekwencje. Założyłam się z koleżankami, że ukradnę coś ze sklepu. Chciałam im pokazać, co umiem, chciałam być jak one. Uciekałam ze szkoły, lekcje mnie nudziły, nic tam się nie działo. Moje stoczenie dojechało do 15 lat.
W lutym 2013 roku miałam swoją pierwszą rozprawę w sądzie. Sąd orzekł, że przenosi mnie do innego ośrodka, szkolno-wychowawczego, gdzie były same dziewczyny i tylko tam można mieć przepustkę za dobre sprawowanie. Zmieniłam się dzięki temu. Gdyby nie inna placówka, byłabym bezdomna lub bym nie żyła. Przyjeżdżałam co 3, 5-6 miesięcy do domu dziecka. Gdy miałam 18 lat, opuściłam ośrodek. Po paru miesiącach od powrotu do domu dziecka usamodzielniłam się. Zamieszkałam u siostry, ale nie na długo. Wyprowadziłam się do Warszawy.
W Warszawie poznałam mojego męża. Po paru miesiącach chodzenia ze sobą przeprowadziłam się do niego. Zaszłam w ciążę, potem w drugą i trzecią. Przy trzeciej miałam komplikacje przy porodzie. Bałam się umrzeć. Nie tego, że zostawię dzieci, tylko że przez swoje grzechy pójdę do piekła. Przy porodzie prosiłam Boga, aby mnie uratował. Zostałam tutaj na ziemi. Dziękuję Bogu za to, że obdarował mnie rodziną, bo jestem, jak to się mówi: "kurą domową". Siedzę w domu i nie mam czasu, aby mieć znajomych, z którymi bym się spotykała. Mój czas poświęcam teraz rodzinie i duchowemu dokształcaniu się.
Babcia natrafiła na Grzegorza z Leszna i panią Ewę. Nawróciłam się dzięki prorokom. Czytając przekazy, mam radość w sercu.
Dziękuję Bogu, że dał mi drugą szansę na poprawę swojego życia. Dziękuję za to, że dał proroków i grupę Przymierze Miłości Bożej. Dziękuję za to, że mogę przygotować się na przyjście Jezusa.
Szczęść Boże, drodzy bracia i siostry! Chcę podzielić się z wami swoim świadectwem wiary.
Mam na imię Paulina, mam 25 lat, jestem mężatką od 5 lat i mamą trojga dzieci. Pochodzę z ubogiej rodziny. Moi rodzice i rodzeństwo są katolikami niepraktykującymi, ja też taka byłam. Nie raz uczęszczałam do kościoła, jak mnie siostra zabrała. Gdy miałam 9 lat, trafiłam z bratem do domu dziecka. Trafiliśmy tam, ponieważ źle się uczyliśmy i mieliśmy w domu złe warunki. W domu dziecka było nam ciężko, z dala od rodziny, nie raz odwiedzali nas rodzice i starsze rodzeństwo. Gdy miałam 10 lat, potrącił mnie samochód. Miałam złamaną nogę i podbite oko. Kości w nodze piekły i wyszły na wierzch. Musiałam nauczyć się chodzić od nowa. Do dziś została mi wielka dziura, wygląda jakby pies wyżarł mi kawałek mięśnia i skóry. Moje popełnione grzechy zaczęły się, gdy miałam 13 lat. W wieku 13 lat mój brat został przeniesiony do innej placówki. Poczułam się sama, niechciana. Moja rodzina przestała mnie odwiedzać. W tym momencie zaczęło się moje staczanie w otchłań.
Zaczęłam zanurzać się w kłamstwa, które podsuwał mi szatan. Współżyłam z mężczyznami. Czułam się dla kogoś ważna, że ktoś się mną interesuje. Uciekłam z domu dziecka, ponieważ nie mogłam sama jeździć do domu, rodzina musiała przyjeżdżać, by podpisać przepustkę. Mojej rodziny nie było stać, aby płacić za bilety i mieli własne rodziny. Tata był alkoholikiem, a mama nie pracowała. Czekałam na piątek, że ktoś przyjedzie, bym mogła pojechać do domu, za którym tęskniłam. Ale nikt nie przyjechał. Chciałam całą tę żałość, którą miałam w sobie, całą złość, odepchniecie od rodziny, pozostawienie przez nich gdzieś zapomnieć, wyrzucić ich z życia. Chciałam wmówić sobie, że jestem sama, że mogę robić, co chce. Jak pierwszy raz zasmakowałam tego świata, poczułam spokój, ale on był tylko czasowo. W gimnazjum pierwszy raz zasmakowałam alkoholu, który wydawał mi się ukojeniem na moje troski.
Pewnego dnia tak upiłam się ze znajomymi, że straciłam pamięć. Pamiętam tylko urywki. Moja siostra dołączyła do mnie do domu dziecka i to ona znalazła mnie pijaną na ławce w parku. Zaprowadziła mnie do domu dziecka, wezwano policję i przewieziono mnie do szpitala na wytrzeźwienie. Chciałam zaimponować znajomym, że nie jestem sztywna jak inni. Nic nie stało mi na przeszkodzie, byłam panią swego życia. Nie interesowało mnie, jakie mogę ponieść konsekwencje. Założyłam się z koleżankami, że ukradnę coś ze sklepu. Chciałam im pokazać, co umiem, chciałam być jak one. Uciekałam ze szkoły, lekcje mnie nudziły, nic tam się nie działo. Moje stoczenie dojechało do 15 lat.
W lutym 2013 roku miałam swoją pierwszą rozprawę w sądzie. Sąd orzekł, że przenosi mnie do innego ośrodka, szkolno-wychowawczego, gdzie były same dziewczyny i tylko tam można mieć przepustkę za dobre sprawowanie. Zmieniłam się dzięki temu. Gdyby nie inna placówka, byłabym bezdomna lub bym nie żyła. Przyjeżdżałam co 3, 5-6 miesięcy do domu dziecka. Gdy miałam 18 lat, opuściłam ośrodek. Po paru miesiącach od powrotu do domu dziecka usamodzielniłam się. Zamieszkałam u siostry, ale nie na długo. Wyprowadziłam się do Warszawy.
W Warszawie poznałam mojego męża. Po paru miesiącach chodzenia ze sobą przeprowadziłam się do niego. Zaszłam w ciążę, potem w drugą i trzecią. Przy trzeciej miałam komplikacje przy porodzie. Bałam się umrzeć. Nie tego, że zostawię dzieci, tylko że przez swoje grzechy pójdę do piekła. Przy porodzie prosiłam Boga, aby mnie uratował. Zostałam tutaj na ziemi. Dziękuję Bogu za to, że obdarował mnie rodziną, bo jestem, jak to się mówi: "kurą domową". Siedzę w domu i nie mam czasu, aby mieć znajomych, z którymi bym się spotykała. Mój czas poświęcam teraz rodzinie i duchowemu dokształcaniu się.
Babcia natrafiła na Grzegorza z Leszna i panią Ewę. Nawróciłam się dzięki prorokom. Czytając przekazy, mam radość w sercu.
Dziękuję Bogu, że dał mi drugą szansę na poprawę swojego życia. Dziękuję za to, że dał proroków i grupę Przymierze Miłości Bożej. Dziękuję za to, że mogę przygotować się na przyjście Jezusa.